Mawis pisze: ↑09 lut 2024, 10:45
darkman pisze: ↑09 lut 2024, 10:40
Mawis pisze: ↑09 lut 2024, 10:25
London Brew nie wchodzi
Hm.. no trochę jednak do plumkania to trudno zaliczyć, ja jeszcze nie mam.
ja tez nie mam. Na Tajdalu puszczałem, nie kupuje w ciemno
Mejwi nie dosłuchałeś, leniu jeden. No przeca od strony C plumkają jak stare kotleciarze

.. seta i galareta Panie. Wchodzi przepiękna w tonie fraza na saxsie (Shabaka Hutchings, Nubiya Garcia też potem na flecie). Skup się i podejdź jeszcze raz.
Płyta bajka!
Fantastyczne jest to, że właśnie nie jest oczywista od pierwszego przesłuchania, pozostawia wiele do ponownego odkrycia.. uszy mi wylazły z orbit, zagrane jest to sensacyjnie wręcz, a co za dyscyplina i konsekwencja w kreowaniu brzmienia.
Hm.. Dave Okumu - gitara - gość rozłożył mnie na łopatki. Szczęka na dywanie.
Nie odpuszczaj pochopnie, ta sesja to na prawdę spore wydarzenie na rynku fonografii jazzowej. Tytuł o którym będzie się mówiło przez wiele lat.
A nad całością unosi się duch Milesa i czuwa z góry z tym swoim zarozumiałym uśmieszkiem czarnego rasisty. "A nie mówiłem skurczybyki?"
Inspiracja oryginalnymi kompozycjami Brew wyszła tu doskonale i de fakto nietuzinkowo. Ja słyszę tu więcej Dark Magusa klimatycznie niż Brew, ale to ze względu na samą elektronizację przebiegu beatu i gitary. Jest drzemiąca moc w tej muzyce i taki bulgot lawy gdzieś w tle, okiełznanej przez muzyków, ale gotowej do eksplozji w każdej chwili.
Uff jak to dobrze, że nie zwlekałem z zakupem.