Oczekiwanie zakończyło się ponad 2 tygodnie temu i z ulgą stwierdziłem, że ten 20kg klocek idealnie wchodzi w lukę szafki (po małym „upgradzie”, tj. wycięciu pleców). Po zainstalowaniu Lucka, wziąłem się za cięcie i zarabianie wtyczek bananowych na przewodach, podłączyłem kolumny, gramofon, trafo podpiąłem… załączam i słychać pyknięcie, lampka się świeci, znaczy chyba dobrze. Gramofon wyregulowałem na miejscu docelowym, wrzucam płytkę, pierwsze opuszczenie igły i… coś jakoś dziwnie brzmi, wytłumione to jakoś, jak pod wodą… Chwila zimnego potu i zdziwienia… a to tylko rodzaj wkładki na MC ustawiony był i jakoś mi się nie zauważyło, przekręcam no i oto jest mój pierwszy tor analogowy w końcu „w pełni”.
Łapczywie rzuciłem się do przesłuchiwania zakupionych płyt. Pierwsze wrażenia: jest dobrze, nawet bardzo dobrze. No dobra, chyba nie słyszałem nigdy muzyki w lepszym wydaniu w warunkach domowych. Z szacunkiem dla bracinych Altusów(i paru innych nowoczesnych wynalazków) i teściowej Unitry - nie ma co się równać. Dół – piękny, głęboki (to się chyba „ciepły” nazywa), jednak w górze coś niecoś mi przeszkadzało. W niektórych utworach było niemalże niesłyszalne, w niektórych wręcz upierdliwe. Something is not yes – pomyślałem, przepiąłem kolumny i brzmi inaczej – dobrze, znaczy nie wzmak.
Dotarł akurat streamer IEAST i używając audiotestu namierzyłem w sumie niedziałający głośnik wysokich tonów w jednej kolumnie. Wykręcam, wpisuje numer głośnika w googla i wyszukiwarka podrzuca mi link do forum (viewtopic.php?t=15861). Przyjrzałem się, faktycznie widać, że robione coś było, luty zdecydowanie niefabryczne, ale wyglądało wszystko ok. Łapię miernik (pierwszy raz od studiów chyba), rezystancja ok, ciągłość mierzę i coś zaczyna trzeszczeć. Oho, wyjście cewki ledwie luźno łapie lut (a lut się wspina na 50mm

Już z tydzień katuję ten zestawik i jestem bardzo zadowolony. Z braku porównań, doświadczenia etc. nie chcę tu pisać o scenach, przestrzeni czy brzmieniu, bo się kurde na tym nie znam. Najważniejsze dla mnie jest, że słuchanie muzyki z tego sprawia mi dużą radość, a niektóre rzeczy wręcz odkrywam na nowo. Po albumie „The Wall” (bodajże 1st issue niemieckie) spadły mi kapcie, a po DSOTM (brytyjczyk, A5/B5, chyba 2nd issue) pociągnęło też skarpetki. Słuchałem tego setki, jak nie tysiące razy, a tu zaskoczenie

Dzięki Wam wszystkim, którzy przyczyniliście się do stworzenia tego toru! Następne kroki mam już jako tako zaplanowane, jakaś wkładka może wpadnie, ale to jak podreperuje budżet i nie wydam wszystkiego na płyty.
Na koniec zdjęcie zestawu, ciężko było to jakoś umiejscowić w mieszkaniu (drapak wylądował obok drapaka, choć miało być inaczej – nie starczyło metrowego przewodu sygnałowego na inną organizacje). TV też już epokowy
