darkman pisze: ↑28 lis 2022, 22:24
Dosłownie Jarku, to pedofil nie może być kapłanem. I nie jest.
Grzech pedofilii istotnie stanowi podstawę do wydalenia ze stanu kapłańskiego. W tym sensie masz, Darku, całkowitą słuszność.
Podstawę, ale nie wykluczenie z kapłaństwa
per ipsum. To znaczy: kapłan-pedofil, czy nawet morderca (który nadal skutecznie się przed ludźmi maskuje i np. dlatego nie został od czynności kapłańskich odsunięty ani przed sądem postawiony) jeśli np. Cię wyspowiada lub ochrzci dziecko, sakrament będzie jak najbardziej ważny, a jeśli odprawi mszę, ta również będzie ważna. Jest tak m.in. dlatego, że kapłan jako kapłan nie działa swoją mocą. Jak tłumaczył kiedyś jeden całkiem łebski (i chyba ogólnie w porządku) kaznodzieja: "Stoi przed wami łopata, którą Pan Bóg kopie w ziemi". Dosadnie i trafnie.
Co w żadnym wypadku nie zwalnia kapłana z odpowiedzialności za własne czyny. Niech to będzie jasne.
darkman pisze: ↑28 lis 2022, 22:24
Kapłan historycznie i etycznie to do niedawna jednak coś znaczyło. Nie łatwo było też kogoś zasługującego na to miano znaleźć. Co zresztą nadal aktualne. Dziś to się spauperyzowało totalnie, jeśli nie uprostytualizowało. Nazywając rzecz po imieniu.
To nie jest tak, że nigdy nie było tak źle, jak dzisiaj. Bywało gorzej. A zacznijmy od tego, że swego czasu 1/12 całego kleru sprzedała samego Chrystusa. Na szczęście tego nikt nie próbował tuszować. Nie wygłupiam się, jedynie nazywam rzeczy po imieniu i jestem tak poważny, jak tylko umiem być.
darkman pisze: ↑28 lis 2022, 22:24
Spadek zaufania do kościoła jest wprost proporcjonalną wypadkową, spadku powołań w ostatnich latach. Udowodnione występki pedofilii mają tu namacalny wpływ, zupełnie zaś są niezależne od tego samego autoramentu występków w "cywilu". I takie odniesienie czy też uogólnienie, nie znajduje uzasadnienia. Pedofil w sutannie, to jednak coś zupełnie innego.
Jeżeli dotychczas ktoś uważał księdza za osobę "z automatu" świętą, to zbrodnie księży mogą zachwiać jego wiarą w kapłaństwo jako takie, nie przeczę.
Znowu istotne jest zrozumienie, czym jest Kościół i co oznacza bycie w nim. Wydaje mi się, że sporo osób postrzega go dziś jedynie jako instytucję organizującą życie religijne wiernych. Z tego punktu widzenia może się komuś wydawać zbędny. Jest taki motyw u Blake'a, bodajże w "Wyspie na Księżycu", no ale on był protestantem, a to troszeczkę inna od katolickiej wizja Kościoła i kapłaństwa.
A spadek powołań to chyba jednak trochę dłuższa tendencja - dużo powołań to było w latach 80. Pewnie też ma więcej niż jedną przyczynę. Celibat (a ściślej: niechęć do niego) może być jedną z tych przyczyn, choć pewnie nie najważniejszą.