

Wkurzasz mnie tym zdaniemWuwuzela pisze:(Sorki za offtop, ale nie widze sensu zakładać kolejnego tematu, którego i tak nikt nie odwiedzi)
To nic. Zwróć uwagę że nawet nowe, nieśmigane płyty nie zawsze są całkiem proste. Jak pofalowanie nie jest słyszalne to osobiście nie traktowałbym tego jako powód do deprecjonowania płyty.kaf pisze:Ale gdy fala jest nieznaczna i nie zakłóca odtwarzania, igła nie wyskakuje z rowka, a jedynie ramię chodzi góra-dół, to co?
No raczej. Porysowana płyta to porysowana płyta. Jedynie papierówki możemy "olać".kaf pisze:Podobnie z rysami, czy jedna/dwie rysy, które powodują "pykanie" od razu kwalifikuje taką płytę do VG?
To prawda, ta skala jest mocno ograniczona, gdybym miał naprawdę być rygorystyczny, to musiałbym 90% płyt dać max VG, bo jedno pyknięcie na całą płytę dyskwalifikuje wszystko. Pewne popularne wydania płyt, jak mają te 30 lat, to nie ma siły żeby były w stanie NM, no chyba że ktoś je tylko odpakował i zostawił na półce w zapomnieniu na 25 lat. Wszystko czego się używa, to się zużywa. Mniej lub bardziej. Ale cudów nie ma.mrdanny pisze:Inna sprawa, że cały ten sławny Grading System także można sobie w d... dzisiaj włożyć. Kiedy go wymyślano, to płytki były o te 20-30 lat młodsze i pełno było ich na rynku wtórnym, szczególnie gdy ludzie się pozbywali swoich kolekcji na rzecz CD, można było sobie wtedy kręcić nosem, czy to już NM, czy EX. Jak dla mnie nie przystaje ten system do rzeczywistości, jak patrze na ebay, czy allegro, to zatrzęsienie tam NM, czy nawet M, cała ta spirala się nakręca, kupujący nie chce kupić czegoś poniżej, sprzedający, aby coś sprzedawać musi kłamać. Ja unikam jak ognia gości, którzy wrzucają ocenę M, czy NM dla popularnej płyt rockowej, która ma 40lat, taki gość nie wie co pisze, albo najwcześniej po prostu kłamie. Są sprzedający na ebay, którzy oczywiście mają swoją markę i jak wrzucą jakiś M na poszukiwany krążek, to można im wierzyć, tylko, że oczywiście wtedy cena idzie w kosmos.
Mam sporą kolekcję płyt z lat 80-tych, cienkich jak plasterki. Praktycznie wszystkie są proste jak stół. Przez kilka/naście lat część mojej kolekcji z lat młodzieńczych leżała sobie na strychu na stosie poziomym (czyli tak jak nie powinno się przechowywać płyt) i co, nic. Wszystkie proste.mrdanny pisze:ale już plasterki z lat 80, to normalnie nie ma mowy, one pewnie zaczynały już z lekka falować po kilku miesiącach spędzonych na półkach u ludzi. Winyle z tego okresu są elastyczne i cienkie i nie ma bata, aby pod ciężarem innych płyt na półce nie zaczęły się odkształcać.
No niezły fuks, właśnie ludzie tak trzymali płyty przez lata 90/00 i jest zatrzęsienie tzw. 'misek' od takiego leżakowania.blackholesun pisze:Mam sporą kolekcję płyt z lat 80-tych, cienkich jak plasterki. Praktycznie wszystkie są proste jak stół. Przez kilka/naście lat część mojej kolekcji z lat młodzieńczych leżała sobie na strychu na stosie poziomym (czyli tak jak nie powinno się przechowywać płyt) i co, nic. Wszystkie proste.
Natomiast jeśli chodzi o nowe 180g kupowane obecnie, to jakiś chory koszmar. Połowa do wymiany.
Ten brytyjski system oceny nie przez przypadek jest stosowany przez większość sprzedających, a dlatego że każdy z punktów skali można sobie interpretować jak widzimisię.Wg. mnie (i Goldmine) VG+ to prawie ta sama półka co EX
Wg. mnie to właściwie jest na odwrótdeadwax pisze:Ten brytyjski system oceny nie przez przypadek jest stosowany przez większość sprzedających, a dlatego że każdy z punktów skali można sobie interpretować jak widzimisię.
Tutaj plusik tam minusik, no bo Vg może mieć rysy chociaż system akurat o tym nie wspomina, okładka normalne zużycie, co to oznacza ? nic.
Goldmine jest bardziej wymagający trudniejszy do nadużyć.
Nawet jeśli słuchają to pozostaje jeszcze kwestia na czym. Osobiście to wolę płytę z 1-2 widocznymi rysami powodującymi pare cyklicznych trzasków, niż smażalnie na całej długości i utracie dynamikimrdanny pisze:Wszystko fajnie, ale ci ludzie płyt nie słuchają, więc zawsze każde te oceny, to pic; żaden ze sprzedawców, który ma powyżej 500 aukcji płyt nie słucha...
Zdziwiłbyś się ile mam płyt w stanie VG (wg. własnej oceny) i naprawdę brzmią całkiem przyjemnie. Jeżeli będą rzetelnie oceniać to na pewno znajdą nabywcę, niech Ciebie głowa o to nie bolimrdanny pisze:...bo przecież musiałby sporo płyt odrzucać, bo wątpię aby znalazł nabywce na płytę VG i poniżej...
Nie widzę związku. Kupowałem już płyty w stanie MINT za $100 per sztuka i lądowały w śmietniku nie raz. Co prawda 100 baksów to nie to samo co 500 funtów ale też nie było małomrdanny pisze:Jedyne odstępstwa od tej normy to są płyt z najwyższej półki, ale tu nikomu łaski nie robi, bo wiadomo, że sam chce być kryty sprzedając coś za 500 funtów, chce mieć pewność, że nie będzie musiał ich zwracać.
Chyba łatwiej jednorożca znaleźć niż taką płytędeadwax pisze:[
NM - płyta mogła być odtwarzana, ale zero śladów od szpindla, żadnego falowania, etykieta centrycznie przyklejona, otwór centrycznie wybity, gra perfekt bez najmniejszych szmerów na intro, optycznie okazjonalne kopertówki lub/i nieznaczne scuff nie przekraczajace jednego utworu.