Mój pierwszy Thorens

Kosmiczne talerze z ramionami
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
pavlos
Posty: 376
Rejestracja: 16 wrz 2024, 22:35
Gramofon: Thorens TD-160 MK-II
Lokalizacja: Warszawa

Mój pierwszy Thorens

#1

Post autor: pavlos »

Nie minął miesiąc od zaistnienia na forum i już narozrabiałem. Bo zmienił mi się podpis pod avatarem: Adam GS-420 poszedł "na półkę", a na miejsce tronowe wszedł Thorens TD-160 MK-II, z ramieniem TP16.

Wielce szanownego Admina - Wojtka - proszę o wyrozumiałość. Dobrze wyczytałem (kilkakrotnie), że nie jest to gramofon "na start". Bo zbyt wiele możliwości, zbyt wiele stopni swobody. Ale to właśnie moja natura: lubię strome krzywe uczenia się. Linuxa też nauczyłem się od zera świadomie wybierając dystrybucję bez instalatora "next-next". Żeby dokładnie wiedzieć co-jak-dlaczego działa. Albo nie działa. Tak już mam...

No więc za kilkaset złotych wyczesałem na olx mój egzemplarz, podobno "spoko, wszystko działa", oczywiście świadomie kupując w cenie złomu i szykując się na napięcie szczęki, wypieki na policzkach i przygryzanie języka oraz kopanie po necie. Przyszło.
Pokrywa w mocno opłakanym stanie, nie wiem, czy jest sens dawać na polerowanie. Ale zawiasy w całości. Reszta też nosi ślady użycia, ale nie tak zniszczone. Ciekawe, bo gościu przykleił na plincie małe lusterko, tak, żeby "podglądać" igłę - czy nie nazbierała fafrocli. Prosty patent. Aż dziw, że nie stosowany obowiązkowo i powszechnie.
Winda ramienia działa płynnie i bez marudzenia.

Gramofon przeszedł z założoną - podobno nową - wkładką. Na wszelki wypadek od razu wymieniłem na swoją - startowy AT-VM95E. Dużo długiej lektury na forach. Szukanie i drukowanie szablonów do ustawiania wkładki, adaptacja domowej wagi jubilerskiej do ustawiania nacisku. Zabawa z regulacją antiskatingu. Wydaje się, że z ramieniem wszytko gra. Nie wyczuwam żadnych luzów zawieszenia. Na początek - akceptuję. Przyjdzie kiedyś czas na wyższy poziom wtajemniczenia. Na przykład rozebranie "do śrubki" i poskładanie...

Silnik działa, talerz kręci. Znalazłem i wydrukowałem kółko stroboskopowe, zainstalowany sofcik na smartfona dający na latarce stroboskop 50Hz. Obroty 33 i 1/3 trzymane poprawnie. Ale na 45 nie wchodzi. Cóż, pewnie gumka w moich spranych bokserkach lepiej ciągnie niż dostarczony pasek.
I pierwszy zakup serwisowy - pasek THAKKER na Amazonie. Podobno wedle receptury nieprodukowanego oryginału. Rzeczywiście krótszy i nierozwleczony. Talerz szybciej startuje. Czyszczenie położonej na talerzu płyty szczotką z włókna węglowego nie zatrzymuje. Ale niestety 45 nie wchodzi. Na razie temat odkładam, bo mam jedną jedyną płytę na 45 rpm - jak przyjdzie nostalgia, to uruchomię Adama. Chyba, że wcześniej nabędę jakieś wyuzdane winyle 45rpm. Ale się nie zanosi.

Pewnie znawcy zagadnienia czekają na gwóźdź programu:
  • Czy silnik kopie?
  • TAK, k@#%a, KOPIE!!!

:twisted:

Szybko przeliczyłem - nadal nie utopiłem, reszta na części i się zwróci. Ale to nie w moim stylu.
No i znowu: necik, fora itd. Teraz już wiem, że to dość powszechna dolegliwość tego napędu. Mimo tego, że szwajcarska inżynieria. Jak bym wiedział wcześniej...

Ale nie mam nic do stracenia. Więc - do dzieła! Inspirowany półgodzinnym filmikiem na YT jak gościu rozbiera i naprawia taki silniczek - odlutowałem i wymontowałem. Przy okazji stwierdziłem wyraźne ślady lutowań na złączu i brak jego osłonki. Sprzedawca przed sprzedażą wstawił złom. Pies go trącał... No ale takie ryzyko zaakceptowałem wcześniej.
Silniczek rozebrałem (brut force, bo trzeba rozwiercić fabryczne nity). Ponieważ pokrywy silniczka - dolna i górna - są identyczne, to zamieniłem je miejscami. Miało być lekarstwem - górne łożysko wyrobione ciągłym naciągiem paska na tulejce napędowej zastaje wymienione na mniej zużyte, dolne. Moja natura zbieracza rozmaitych "przydasi" pozwoliła dobrać śrubki i tulejki dystansowe, żeby złożyć do kupy i zmontować. Wlutowane. Dreszczyk emocji: WŁĄCZAM. Działa. Niby cisza. Ale po postawieniu na nogi, założeniu paska i talerza - niestety nadal stuka. Kolejny hint z tego filmiku to wyprostowanie osi silniczka. Ponieważ nie miałem takiego zegarowego czujnika, to kolejny zakup - allegro i zestaw do badania odkształceń tarcz hamulcowych. Dokładność 0,01 mm. Znowu kilka dni oczekiwania. Fajne toto. Szczególnie ta magnetyczna "przyssawka", dzięki której można precyzyjnie zamontować na wysięgnikach czujnik zegarowy, tak, żeby włączyć silniczek i badać skrzywienie ośki. Rzeczywiście - krzywo. Delikatnie, z czułością i zdecydowaniem kilka pieszczotliwych ruchów kombinerkami, kontrola, poprawki. Zero bicia. Dokładniej się nie da.
I co? Gówno. Stuk puk. Ręce opadły.

Kolejne podejście: patent z tulejką naklejoną od spodu, gdzie śrubką imbusową podnoszę kuleczkę, która popycha ośkę do góry. Zupełnie inne miejsca oparcia na łożyskach - patent na likwidację kopania i turkotania. Kolejny zakup, tym razem ebay. Za 22 jurki, z przesyłką. W międzyczasie obwąchiwałem używane silniczki. Drogie toto niemiłosiernie. Z przesyłką - co najmniej 300 zł. Bez żadnej gwarancji. I bez prawa zwrotu. Wytrzymałem, nie kupiłem. Tulejka z Portugalii szła tydzień. Dzisiaj przykleiłem. Czule i zdecydowanie dokręciłem. Nic nie pękło ani nie strzeliło. O razu postawiłem na nogi, założyłem pasek, talerz i docisk.
I co tym razem? Znawcy zagadnienia pewnie już wiedzą. TEN PATENT DZIAŁA. Być może obeszłoby się bez rozbierania silniczka. Ale teraz wiem więcej. Wiem jak działa!

Dzisiejszy sukces uważam za wystarczający powód, aby się wszystkim pochwalić i zmienić podpis pod avatarem :dance:

Od razu uspokajam: ten egzemplarz już nigdy nie będzie na sprzedaż. Nie wcisnę nikomu chałupniczo rozbieranego silniczka, który - zdaniem projektantów - nie powinien być rozbierany... Ach, mój pierwszy Thorens...
Pierwszy? To znaczy że będą następne? Nie wiem. Na razie nie planuję.

Uwaga: jeszcze jeden mój wybryk. Otóż - sporo wcześniej - szarpnąłem się i nabyłem nówkę AT-VM740ML. Wisiała na Adamie. Długo czytałem, czy zgra się z ramieniem mojego Thorensa, podobno kłopotliwie lekkim, a wkładka już do lekkich nie należy. Kolejne lektury i obliczenia uspokoiły mnie. Częstotliwości rezonansowe takiego układu nadal w granicach normy. Najpierw kupa poszukiwań jak przeliczać fabrycznie podawaną przez Japońców podatność ze 100 Hz na 10Hz. Okazuje się, że nie da się dokładnie przeliczyć. Trzeba zmierzyć. Oczywiście świat jest wielki, ktoś laboratoryjnie zmierzył. Teraz dało się policzyć. A jednak pasuje. Teraz, po okiełznaniu silniczka, założyłem moją docelową (na czas nieokreślony) wkładkę. Znowu zabawa z geometrią. Montaż w tym headshellu cokolwiek upierdliwy. Ale ustawione.

Gra. Jak? Nie wiem, nie mam doświadczenia. Mi się podoba. Oczywiście lepiej niż VM95E. A czy Thorens lepiej od Adama na tej wkładce? Nie wiem na ile to autosugestia, ale mam wrażenie że lepiej określony bas. Ale na pewno stabilne obroty. Thorens to czołg. Tylko, że nie ma autostopu i doopę trzeba podnieść, żeby płyty na wylot nie przeżarło na ostatnim rowku. Toż to i zaleta - strona B gra zaraz po stronie A. I płyty szybciej się zmieniają na talerzu. Bo na Adamie czasami nie chciało się już ruszać po zakończeniu strony...

Z nudy zacząłem też próby z polerowaniem rantu talerza. Syn majsterkowicz podrzucił mi pastę do polerowania. Coś z tego wychodzi. Ale nie mam tyle niespożytej energii, siły i cierpliwości, żeby tak nacierać. Kupiłem filcowe wałki, żeby pomóc sobie wiertarką. Ale nie idzie tak jak chcę - pojawiają się nierównomierności, migoce i drażni jak się talerz kręci. A chciałbym, jak z tymi dresiarskimi kołpakami na koła, że samochód jedzie, a wygląda, jakby kółka się nie kręciły, a jedynie ślizgały. Też bym tak chciał - talerz się kręci mimo, że wydaje się, że stoi. Cóż, mam w okolicy ze dwa warsztaty dla autodetailingu, za poradą gdzieś na forum - pogadam z chłopakami. Spodziewam się, że szybko załapią aluzję do tych odpustowych kołpaków. Bo trzeba talerz zamontować na czymś obrotowym i polerować z równomiernym naciskiem. Mam nadzieję, że zaświeci jak psu ... :P

W przyszłości:
- polerka talerza
- konsultacje czy warto polerować pokrywę (nowa to 500 zł)
- dobranie się do zawieszenia, bo mam wrażenie, że to przyczyna tego, że pasek nie wchodzi na kołnierz tulejki 45rpm

Dziękuję za uwagę. Przepraszam za gadulstwo.
Awatar użytkownika
dale
Posty: 2702
Rejestracja: 21 lut 2017, 07:56
Gramofon: Adam- full custom :)
Lokalizacja: Lublin

Re: Mój pierwszy Thorens

#2

Post autor: dale »

Temat bez zdjęć się nie liczy :)
A poza tym to nie przepraszaj, tylko "nawijaj", jak kto nie chce, nie czyta :)
Awatar użytkownika
pavlos
Posty: 376
Rejestracja: 16 wrz 2024, 22:35
Gramofon: Thorens TD-160 MK-II
Lokalizacja: Warszawa

Re: Mój pierwszy Thorens

#3

Post autor: pavlos »

Kilka fotek.
20240925_120014.jpg
Montaż wkładki startowej.
20241009_210444.jpg
Założona wkładka docelowa przegląda się w lusterku. Świetny patent.
20240925_193942.jpg
20241009_211144.jpg
Silnik przed i po naprawie. Widać nowe śrubunki oraz naklejoną tulejkę dociskającą oś. Przy okazji widać, że na złączu brak osłonki, coś musiało być lutowane.
20241009_210412.jpg
20241009_210426.jpg
33rpm kręci dobrze. Przy 45rpm pasek nie wchodzi do końca na szeroki kołnierz wałka napędowego. Muszę poregulować wysokość zawieszenia silnika oraz pobawić się odsprzęgiem.
20241009_211247.jpg
Musiało być grzebane, bo lakiery na zawieszeniu pozrywane. Widać też, że podmieniono kabel sygnałowy na nieoryginalny.
20241009_204746.jpg
A ogólnie nie widać dużych zniszczeń poza pęknięciami i głębokimi rysami w pokrywie, Słabo mi idzie polerowanie rantu talerza.
Awatar użytkownika
darkman
Posty: 16901
Rejestracja: 02 paź 2015, 09:23
Gramofon: PL70LII, PSX60
Lokalizacja: Topanga Corral
Kontakt:

Re: Mój pierwszy Thorens

#4

Post autor: darkman »

pavlos pisze:
09 paź 2024, 20:26
Nie minął miesiąc od zaistnienia na forum i już narozrabiałem. Bo zmienił mi się podpis pod avatarem: Adam GS-420 poszedł "na półkę", a na miejsce tronowe wszedł Thorens TD-160 MK-II, z ramieniem TP16.

Wielce szanownego Admina - Wojtka - proszę o wyrozumiałość. Dobrze wyczytałem (kilkakrotnie), że nie jest to gramofon "na start". Bo zbyt wiele możliwości, zbyt wiele stopni swobody. Ale to właśnie moja natura: lubię strome krzywe uczenia się. Linuxa też nauczyłem się od zera świadomie wybierając dystrybucję bez instalatora "next-next". Żeby dokładnie wiedzieć co-jak-dlaczego działa. Albo nie działa. Tak już mam...

No więc za kilkaset złotych wyczesałem na olx mój egzemplarz, podobno "spoko, wszystko działa", oczywiście świadomie kupując w cenie złomu i szykując się na napięcie szczęki, wypieki na policzkach i przygryzanie języka oraz kopanie po necie. Przyszło.
Pokrywa w mocno opłakanym stanie, nie wiem, czy jest sens dawać na polerowanie. Ale zawiasy w całości. Reszta też nosi ślady użycia, ale nie tak zniszczone. Ciekawe, bo gościu przykleił na plincie małe lusterko, tak, żeby "podglądać" igłę - czy nie nazbierała fafrocli. Prosty patent. Aż dziw, że nie stosowany obowiązkowo i powszechnie.
Winda ramienia działa płynnie i bez marudzenia.

Gramofon przeszedł z założoną - podobno nową - wkładką. Na wszelki wypadek od razu wymieniłem na swoją - startowy AT-VM95E. Dużo długiej lektury na forach. Szukanie i drukowanie szablonów do ustawiania wkładki, adaptacja domowej wagi jubilerskiej do ustawiania nacisku. Zabawa z regulacją antiskatingu. Wydaje się, że z ramieniem wszytko gra. Nie wyczuwam żadnych luzów zawieszenia. Na początek - akceptuję. Przyjdzie kiedyś czas na wyższy poziom wtajemniczenia. Na przykład rozebranie "do śrubki" i poskładanie...

Silnik działa, talerz kręci. Znalazłem i wydrukowałem kółko stroboskopowe, zainstalowany sofcik na smartfona dający na latarce stroboskop 50Hz. Obroty 33 i 1/3 trzymane poprawnie. Ale na 45 nie wchodzi. Cóż, pewnie gumka w moich spranych bokserkach lepiej ciągnie niż dostarczony pasek.
I pierwszy zakup serwisowy - pasek THAKKER na Amazonie. Podobno wedle receptury nieprodukowanego oryginału. Rzeczywiście krótszy i nierozwleczony. Talerz szybciej startuje. Czyszczenie położonej na talerzu płyty szczotką z włókna węglowego nie zatrzymuje. Ale niestety 45 nie wchodzi. Na razie temat odkładam, bo mam jedną jedyną płytę na 45 rpm - jak przyjdzie nostalgia, to uruchomię Adama. Chyba, że wcześniej nabędę jakieś wyuzdane winyle 45rpm. Ale się nie zanosi.

Pewnie znawcy zagadnienia czekają na gwóźdź programu:
  • Czy silnik kopie?
  • TAK, k@#%a, KOPIE!!!

:twisted:

Szybko przeliczyłem - nadal nie utopiłem, reszta na części i się zwróci. Ale to nie w moim stylu.
No i znowu: necik, fora itd. Teraz już wiem, że to dość powszechna dolegliwość tego napędu. Mimo tego, że szwajcarska inżynieria. Jak bym wiedział wcześniej...

Ale nie mam nic do stracenia. Więc - do dzieła! Inspirowany półgodzinnym filmikiem na YT jak gościu rozbiera i naprawia taki silniczek - odlutowałem i wymontowałem. Przy okazji stwierdziłem wyraźne ślady lutowań na złączu i brak jego osłonki. Sprzedawca przed sprzedażą wstawił złom. Pies go trącał... No ale takie ryzyko zaakceptowałem wcześniej.
Silniczek rozebrałem (brut force, bo trzeba rozwiercić fabryczne nity). Ponieważ pokrywy silniczka - dolna i górna - są identyczne, to zamieniłem je miejscami. Miało być lekarstwem - górne łożysko wyrobione ciągłym naciągiem paska na tulejce napędowej zastaje wymienione na mniej zużyte, dolne. Moja natura zbieracza rozmaitych "przydasi" pozwoliła dobrać śrubki i tulejki dystansowe, żeby złożyć do kupy i zmontować. Wlutowane. Dreszczyk emocji: WŁĄCZAM. Działa. Niby cisza. Ale po postawieniu na nogi, założeniu paska i talerza - niestety nadal stuka. Kolejny hint z tego filmiku to wyprostowanie osi silniczka. Ponieważ nie miałem takiego zegarowego czujnika, to kolejny zakup - allegro i zestaw do badania odkształceń tarcz hamulcowych. Dokładność 0,01 mm. Znowu kilka dni oczekiwania. Fajne toto. Szczególnie ta magnetyczna "przyssawka", dzięki której można precyzyjnie zamontować na wysięgnikach czujnik zegarowy, tak, żeby włączyć silniczek i badać skrzywienie ośki. Rzeczywiście - krzywo. Delikatnie, z czułością i zdecydowaniem kilka pieszczotliwych ruchów kombinerkami, kontrola, poprawki. Zero bicia. Dokładniej się nie da.
I co? Gówno. Stuk puk. Ręce opadły.

Kolejne podejście: patent z tulejką naklejoną od spodu, gdzie śrubką imbusową podnoszę kuleczkę, która popycha ośkę do góry. Zupełnie inne miejsca oparcia na łożyskach - patent na likwidację kopania i turkotania. Kolejny zakup, tym razem ebay. Za 22 jurki, z przesyłką. W międzyczasie obwąchiwałem używane silniczki. Drogie toto niemiłosiernie. Z przesyłką - co najmniej 300 zł. Bez żadnej gwarancji. I bez prawa zwrotu. Wytrzymałem, nie kupiłem. Tulejka z Portugalii szła tydzień. Dzisiaj przykleiłem. Czule i zdecydowanie dokręciłem. Nic nie pękło ani nie strzeliło. O razu postawiłem na nogi, założyłem pasek, talerz i docisk.
I co tym razem? Znawcy zagadnienia pewnie już wiedzą. TEN PATENT DZIAŁA. Być może obeszłoby się bez rozbierania silniczka. Ale teraz wiem więcej. Wiem jak działa!

Dzisiejszy sukces uważam za wystarczający powód, aby się wszystkim pochwalić i zmienić podpis pod avatarem :dance:

Od razu uspokajam: ten egzemplarz już nigdy nie będzie na sprzedaż. Nie wcisnę nikomu chałupniczo rozbieranego silniczka, który - zdaniem projektantów - nie powinien być rozbierany... Ach, mój pierwszy Thorens...
Pierwszy? To znaczy że będą następne? Nie wiem. Na razie nie planuję.

Uwaga: jeszcze jeden mój wybryk. Otóż - sporo wcześniej - szarpnąłem się i nabyłem nówkę AT-VM740ML. Wisiała na Adamie. Długo czytałem, czy zgra się z ramieniem mojego Thorensa, podobno kłopotliwie lekkim, a wkładka już do lekkich nie należy. Kolejne lektury i obliczenia uspokoiły mnie. Częstotliwości rezonansowe takiego układu nadal w granicach normy. Najpierw kupa poszukiwań jak przeliczać fabrycznie podawaną przez Japońców podatność ze 100 Hz na 10Hz. Okazuje się, że nie da się dokładnie przeliczyć. Trzeba zmierzyć. Oczywiście świat jest wielki, ktoś laboratoryjnie zmierzył. Teraz dało się policzyć. A jednak pasuje. Teraz, po okiełznaniu silniczka, założyłem moją docelową (na czas nieokreślony) wkładkę. Znowu zabawa z geometrią. Montaż w tym headshellu cokolwiek upierdliwy. Ale ustawione.

Gra. Jak? Nie wiem, nie mam doświadczenia. Mi się podoba. Oczywiście lepiej niż VM95E. A czy Thorens lepiej od Adama na tej wkładce? Nie wiem na ile to autosugestia, ale mam wrażenie że lepiej określony bas. Ale na pewno stabilne obroty. Thorens to czołg. Tylko, że nie ma autostopu i doopę trzeba podnieść, żeby płyty na wylot nie przeżarło na ostatnim rowku. Toż to i zaleta - strona B gra zaraz po stronie A. I płyty szybciej się zmieniają na talerzu. Bo na Adamie czasami nie chciało się już ruszać po zakończeniu strony...

Z nudy zacząłem też próby z polerowaniem rantu talerza. Syn majsterkowicz podrzucił mi pastę do polerowania. Coś z tego wychodzi. Ale nie mam tyle niespożytej energii, siły i cierpliwości, żeby tak nacierać. Kupiłem filcowe wałki, żeby pomóc sobie wiertarką. Ale nie idzie tak jak chcę - pojawiają się nierównomierności, migoce i drażni jak się talerz kręci. A chciałbym, jak z tymi dresiarskimi kołpakami na koła, że samochód jedzie, a wygląda, jakby kółka się nie kręciły, a jedynie ślizgały. Też bym tak chciał - talerz się kręci mimo, że wydaje się, że stoi. Cóż, mam w okolicy ze dwa warsztaty dla autodetailingu, za poradą gdzieś na forum - pogadam z chłopakami. Spodziewam się, że szybko załapią aluzję do tych odpustowych kołpaków. Bo trzeba talerz zamontować na czymś obrotowym i polerować z równomiernym naciskiem. Mam nadzieję, że zaświeci jak psu ... :P

W przyszłości:
- polerka talerza
- konsultacje czy warto polerować pokrywę (nowa to 500 zł)
- dobranie się do zawieszenia, bo mam wrażenie, że to przyczyna tego, że pasek nie wchodzi na kołnierz tulejki 45rpm

Dziękuję za uwagę. Przepraszam za gadulstwo.
Fajne.
Mam dwie wiadomości. Obie dobre.
Pierwsza dobra: ramię tego Thorensa nie jest lekkie tylko średnie - na pewno w mkI, a mkII ma już nieco lepsze ramię i headshell.
Masa efektywna tego ramienia to zresztą jeden z ulubionych tematów na forum. Najwięksi śmiałkowie nawet czasem pisywali, że ciężkie. Pewnie się zlecą chłopaki, którzy nigdy go nie mieli jak osy do miodu :) Temat jest co najmniej tak wdzięczny jak krytyka sprzętów Unitry.

Druga dobra: zdania na temat "nie polecenia na początek" są podzielone. Jaja Kobyły posiadacz mam odmienne. Fajny i przyjazny gramofon. A jeśli potrafisz sobie ogarnąć i nie brakuje Ci weny, to już w ogóle.
Jeśli nie popadniesz w szaleństwo upgradeowe wg. religii głoszonej na mythorens .. love coś tam.com to będzie dobrze.
Jeśli popadniesz to będzie armata na komary.
Ogólnie to dość wdzięczna i kiedyś popularna maszyna na forum/ach.
Ostatnio zmieniony 09 paź 2024, 22:08 przez darkman, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
konrads0
Posty: 7510
Rejestracja: 16 paź 2013, 12:17
Gramofon: Technics SL 1200Mk2
Lokalizacja: Wielkopolska centralna

Re: Mój pierwszy Thorens

#5

Post autor: konrads0 »

Kawał lektury.
Grunt, że Ty jesteś zadowolony. A koledzy mogą poczekać.
Pokrywę spokojnie dasz radę wypolerować w domowym zaciszu. Są tutaj na forum wątki traktujące o tym. Gorzej z pęknięciami..., na zdjęciach słabo je widać, ale skoro są, to pewnie będziesz musiał nauczyć się z tym żyć.
Awatar użytkownika
konrads0
Posty: 7510
Rejestracja: 16 paź 2013, 12:17
Gramofon: Technics SL 1200Mk2
Lokalizacja: Wielkopolska centralna

Re: Mój pierwszy Thorens

#6

Post autor: konrads0 »

darkman pisze:
09 paź 2024, 22:01
Kobyły
Się uśmiałem ;)
Awatar użytkownika
darkman
Posty: 16901
Rejestracja: 02 paź 2015, 09:23
Gramofon: PL70LII, PSX60
Lokalizacja: Topanga Corral
Kontakt:

Re: Mój pierwszy Thorens

#7

Post autor: darkman »

To słynna ksywka Moczara, który swoje wystąpienia zwykł rozpoczynać 'ja jako były partyzant'. W kuluarach nazywano go Jaja Kobyły.
Awatar użytkownika
pavlos
Posty: 376
Rejestracja: 16 wrz 2024, 22:35
Gramofon: Thorens TD-160 MK-II
Lokalizacja: Warszawa

Re: Mój pierwszy Thorens

#8

Post autor: pavlos »

Lista kolejnych przyszłych działań, jeszcze nie mam decyzji:
- wymiana plinty na takie sexi-drewniane, chodzą na eBayu po tysiaku
- a może odrestaurowanie oryginalnej, ale z zastosowaniem sensowniejszych nóżek niż te plastikowe maleństwa dokręcane do spodniej płyty pilśniowej
- wymiana okablowania sygnałowego, raczej na odłączany, czyli montaż gniazd RCA lub nowa plinta z gniazdami
- jeśli będą gniazda RCA, to być może wymiana okablowania w ramieniu, żeby dochodziło od razu do gniazd, bez lutowania po drodze
- wymiana zasilającego na odłączane

A poza tym stawiam otwarte pytanie - co Waszym zdaniem warto teraz robić? Drobnymi krokami (czytaj - drobnymi nakładami)?
Awatar użytkownika
MMarek
Posty: 4882
Rejestracja: 10 sie 2016, 09:08
Gramofon: DP-59L / PS-X50
Lokalizacja: śląskie

Re: Mój pierwszy Thorens

#9

Post autor: MMarek »

pavlos pisze:
09 paź 2024, 22:12
stawiam otwarte pytanie - co Waszym zdaniem warto teraz robić?
Słuchać muzy i słuchać muzy i cieszyć się nią 8-)

BTW: Gratuluję bardzo fajnego gramofonu! :clap:
Awatar użytkownika
pavlos
Posty: 376
Rejestracja: 16 wrz 2024, 22:35
Gramofon: Thorens TD-160 MK-II
Lokalizacja: Warszawa

Re: Mój pierwszy Thorens

#10

Post autor: pavlos »

MMarek pisze:
09 paź 2024, 22:17
...Słuchać muzy i słuchać muzy i cieszyć się nią 8-)...
Wiesz co? Masz rację. Jakiekolwiek wydatki pójdą wpierw raczej na kilka asfaltowych klasyków. To studnia bez dna, wiem...
A, i muszę dokończyć pranie półki z płytami.

Jako człowiek odważny i ciekawy nieznanego - kiedyś (1979?) nabyłem coś takiego:
20241009_223508.jpg
Zestaw dwupłytowy. Niestety łatwo o (uzasadnione) pretensje ze strony domowników. :lol:
Awatar użytkownika
darkman
Posty: 16901
Rejestracja: 02 paź 2015, 09:23
Gramofon: PL70LII, PSX60
Lokalizacja: Topanga Corral
Kontakt:

Re: Mój pierwszy Thorens

#11

Post autor: darkman »

MMarek pisze:
09 paź 2024, 22:17
pavlos pisze: ↑
wczoraj, 22:12
stawiam otwarte pytanie - co Waszym zdaniem warto teraz robić?

Słuchać muzy i słuchać muzy i cieszyć się nią 8-)
Dokładnie. Na tak postawione pytanie może być tylko jedna odpowiedź. Słuchać, słuchać, słuchać.
:)
pavlos pisze:
09 paź 2024, 22:12
- wymiana plinty na takie sexi-drewniane, chodzą na eBayu po tysiaku
Kompletnie bez sensu, zrobisz sobie sam za 249,99. To plinta o bardzo prostym przekroju. społeczeństwo u nas ma to przećwiczone do bólu i pomogą koncepcyjnie i technologicznie.
pavlos pisze:
09 paź 2024, 22:12
- a może odrestaurowanie oryginalnej,
Jest w tym jakiś sens jeśli idzie o część zewnętrzną okleiny. Sama plinta zaś to zwykły paździor i jeśli coś robić to wymiana na budowaną od podstaw np z MDF. Potem jej wyciszenie słynną pływającą smołą patentu Kuby zwanego @Zbyszek1982, który to gówniany patent przypisywano mnie, ale się wyjśniło potem, że działa i używają go najwięksi plinciarze tego forum jak i innych, jednak Kuba i Królix do dziś wiedzieli lepiej choć udało się zamknąć im gęby kosztem i stanem wkładki (nowej od tego czasu zamilkli, choć Królix lubi się odszczeknąć do dziś na ów nieznany sobie temat, goś jest dobry w Kredensach - taki niby gramofon też trochę jakby).
Bo brzegu:
pavlos pisze:
09 paź 2024, 22:12
raczej na odłączany
Bez sensu.
pavlos pisze:
09 paź 2024, 22:12
czyli montaż gniazd RCA lub nowa plinta z gniazdami
Bez sensu do kwadratu.
Aha nóżki tak! dostaniesz za 3 dychy na portalach wielorakie i bardzo fajne / szeroki, regulowane itd..
pavlos pisze:
09 paź 2024, 22:12
dokręcane do spodniej płyty pilśniowej
Spoko, można wymienić ten spód np na gruba sklejkę lub MDF lepiej.
pavlos pisze:
09 paź 2024, 22:12
- wymiana okablowania sygnałowego,
A coś jest źle? Oczywiście można o ile jest taka potrzeba, bo sama sztuka dla sztuki będzie niesłyszalna w tym sprzęcie. Choć oczywiscie kable jesli w złym stanie to warto. Okablowania ramienia na drut nawojowy i owo bezpośrednie podłączanie przez masę na jednym odcinku z sygnałowką sensu moim zdaniem nie ma. Znikomy zupełnie przyrost jakości, a właściwie żaden.
pavlos pisze:
09 paź 2024, 22:12
żeby dochodziło od razu do gniazd, bez lutowania po drodze
i to coś da? Naczytałeś się Waść złego kryminału internetowych apologetów Thorensizmu zaawansowanego. Ma to jakiś tam sens, ale trzeba to umieć zrobić i tu pojawią się problemy techniczne jak np separacja, izolacja, średnice.. itd, itp, potem będą spięcia i brak masy = odradzam tę zabawę, bowiem tak na prawdę w tej klasie gramofonu niewiele zyskasz.
pavlos pisze:
09 paź 2024, 22:12
- wymiana zasilającego na odłączane
A po co? (kontekstowo i nie o zasilającym)-choć i to bez sensu = moja rada "nie rób nic na siłę". Bo to odłączanie/podłączanie zrównoważy do zera planowaną teoretycznie wymianę okablowania ramienia "aż do wtyczki" bezpośredni. Widzisz różnicę? Tam dokładasz, a tu odejmujesz. bilans musi wyjść na zero o ile po drodze coś się nie wykolei :) A wykolei się na pewno.
Masz bardzo fajny sprzęt to graj! Nie żałuj strun! :D

Co do plinty to są tu fajne wątki - np taki z budowy gramofonu od plinty - @mrcnoos i kilka innych gdzie krok po kroku masz podane na tacy co i jak.
Najzabawniejszy pomysł to ta plinta za tysiaka, bowiem tyle to już na prawdę warto odłożyć na nowy gramofon, który wzmiankowanych problemów mieć nie będzie, a ni nawet pływającego zawieszenia.
To tylko Thorens i aż Thorens. Znany i lubiany.
Awatar użytkownika
pavlos
Posty: 376
Rejestracja: 16 wrz 2024, 22:35
Gramofon: Thorens TD-160 MK-II
Lokalizacja: Warszawa

Re: Mój pierwszy Thorens

#12

Post autor: pavlos »

darkman pisze:
10 paź 2024, 08:26
Dzięki za wszystkie ciepłe słowa! Cała ta dodatkowa lista zmian jest klasy "być może".

Oczywiście naczytałem się rozmaitych natchnionych wynurzeń różnych wyznawców wielu wyznań thorensizmu (innych "...izmów" też). Spoko. Nie ruszają mnie. Podobnie jak kolorowe świerszczyki z rozebranymi sprzętami i redaktorami sapiącymi z podniecenia, bo ich punkt G akurat natura zamontowała w uszach. Przestałem tą literaturę kupować jakieś 20 lat temu, a parę roczników opchnąłem "młodszym" na allegro. Z pocałowaniem w rękę.

Wymiana kabelka sygnałowego nastąpi tak czy inaczej. Ze względów czysto estetycznych. Nie mogę usiedzieć, gdy wiem, jaki badziew został tam wlutowany, z rozpadającymi się wtyczkami. Ogarnę, bo już analogiczną wymianę w Adamie wykonałem.
Na wpływ akustyczny nowego okablowania nie liczę za bardzo, bo dalej nie mam toru wystarczająco analitycznego, by to uwypuklić. A poza tym wiek w sposób nieubłagany "zmienia sygnaturę dźwiękową słuchu" ;)

Oczywiście, że "słuchać słuchać". Konkretne kroki czynię. Już idą do paczkomatu dwa winyle noofki oraz przetrząsam winylowe zaplecze kolegi @cadd, gdzie też dwie (na razie) płyty już odstawione do wysyłki.

Jeszcze ciekawostka:
Za phono-preamp robi u mnie malutki Edwards Audio, którego za 200 zł odkupiłem dawno temu od znajomego (gdy wszedłem w posiadanie Adama). Naczytałem się, jaki to podobno świetny jest polski produkt "Iskra". Pożyczyłem, posłuchałem, porównałem. I oddałem. Nie będę szukał nic innego. Na tym poziomie reszty toru - nie ma najmniejszego sensu.
Awatar użytkownika
pavlos
Posty: 376
Rejestracja: 16 wrz 2024, 22:35
Gramofon: Thorens TD-160 MK-II
Lokalizacja: Warszawa

Re: Mój pierwszy Thorens

#13

Post autor: pavlos »

A radość jego była krótka...

Wrócił stukot silniczka. Wykręciłem śrubkę dociskającą ośkę. Po oględzinach widać, że umieszczona na czubku kulka została starta. Ściema z tym zestawem naprawczym? Ośka się nie wytarła, a tę kulkę diabli wzięli?...
Widać silnik wymaga bardziej gruntownej naprawy, np. wymiany łożysk.

Na stolik wrócił Adam.

Siedzę i kombinuję... Znaleźć w necie NOS-a nie sposób. Jest na eBayu silniczek NOS, rzekomo też do 160-ki, ale wygląda inaczej. A cena - ponad 1.000 zł. Ze Szwajcarii, więc jeszcze ryzyko VAT-u.
Z jednej strony za 1.500 żadnego sensownego nowego grajka nie kupię, a tak miałbym za dodatkowe 1.500 "na nowo nowy" grajek, dożywotnio, a pewnie i dla kolejnego pokolenia. Od czasu do czasu pojawiają się silniczki-używki za co najmniej 400 zetów. Bez żadnej gwarancji, że to nie podpicowany na 15 minut szmelc. Można też - na spokojnie - polować na całą sztukę td-160, przy okazji z lepszą pokrywą, z możliwością odwiedzin i zbadania przed zakupem. Nie śpieszy mi się. Łatwo wydać kasę...
Rozbiorę i postudiuję temat tych łożysk. Koszt pewnie groszowy, głównie za przesyłki.

A może komuś się poniewiera taki silniczek w uczciwym stanie?
Awatar użytkownika
Jozi
Posty: 1895
Rejestracja: 28 sty 2022, 02:57
Gramofon: Sony PS-X60
Lokalizacja: Pastwiska City

Re: Mój pierwszy Thorens

#14

Post autor: Jozi »

pavlos pisze:
12 paź 2024, 15:11
A radość jego była krótka...

Wrócił stukot silniczka. Wykręciłem śrubkę dociskającą ośkę. Po oględzinach widać, że umieszczona na czubku kulka została starta. Ściema z tym zestawem naprawczym? Ośka się nie wytarła, a tę kulkę diabli wzięli?...
Widać silnik wymaga bardziej gruntownej naprawy, np. wymiany łożysk.

Na stolik wrócił Adam.

Siedzę i kombinuję... Znaleźć w necie NOS-a nie sposób. Jest na eBayu silniczek NOS, rzekomo też do 160-ki, ale wygląda inaczej. A cena - ponad 1.000 zł. Ze Szwajcarii, więc jeszcze ryzyko VAT-u.
Z jednej strony za 1.500 żadnego sensownego nowego grajka nie kupię, a tak miałbym za dodatkowe 1.500 "na nowo nowy" grajek, dożywotnio, a pewnie i dla kolejnego pokolenia. Od czasu do czasu pojawiają się silniczki-używki za co najmniej 400 zetów. Bez żadnej gwarancji, że to nie podpicowany na 15 minut szmelc. Można też - na spokojnie - polować na całą sztukę td-160, przy okazji z lepszą pokrywą, z możliwością odwiedzin i zbadania przed zakupem. Nie śpieszy mi się. Łatwo wydać kasę...
Rozbiorę i postudiuję temat tych łożysk. Koszt pewnie groszowy, głównie za przesyłki.

A może komuś się poniewiera taki silniczek w uczciwym stanie?
Czyli jednak thorensy to kłopotliwy zakup :D :D :D .
No cóż, powiem szczerze jakbym miał kupić silniczek za 1000zł i jeszcze nie wiadomo co to jest, to zdecydowanie zmieniłbym gramofon.
[Sony PS X60,VM540ML, Shure V15III-Sas, Sony XL 45,pre @Jaculek-analog]
[ Tidal Hifi, xDuoo XQ-50 Pro2+Toping E30II, Onkyo 7030C-cyfra] Yamaha A-S701, Heco Professional 650
Awatar użytkownika
Jaculek
Posty: 2174
Rejestracja: 27 cze 2012, 08:57
Gramofon: Dual 704, 721
Lokalizacja: Świętochłowice

Re: Mój pierwszy Thorens

#15

Post autor: Jaculek »

pavlos pisze:
09 paź 2024, 20:26
górne łożysko wyrobione ciągłym naciągiem paska na tulejce napędowej zastaje wymienione na mniej zużyte, dolne.
Jedyne co w takiej sytuacji pomoże to wymiana obydwu łożysk. Porowaty spiek brązu wyciera się szybciej niż stalowa ośka więc patenty z przesunięciem osi względem łożysk nie mają prawa działać. Łożyska można kupić jeżeli mają wymiary standardowe. Jeżeli nie to polecam pana Jacka Kawę (http://www.retroaudio.biz/contact) on jest w stanie dorobić każde tego rodzaju łożysko.
Analog: Dual 704&721+DenonDL301/ShureV15III/Dual M20E/OrtofonMC-20>HeadamP >PreamP Dyskretniok DIY> DH-101>DH-220>Monitor Audio RX6/Beyerdynamic DT 880
Cyfra: Arcam FMJ CD17 - DIY Mod & Yamaha WXAD-10
ODPOWIEDZ