Piterski pisze: ↑18 paź 2023, 14:12
Na ten temat nie znalazłem nic w tych opracowaniach, które czytałem lub nie zwróciłem uwagi by autorzy tychże o tym pisali.
Mogę Cię zapewnić, że krzyż w urzędzie i udział duchowieństwa w uroczystościach państwowych był czymś normalnym.
Piterski pisze: ↑18 paź 2023, 14:12
Jednak teraz żyjemy w czasach gdzie rozwój cywilizacyjny opieramy na nauce bo tu można stawiać tezy i je udowadniać czy też obalać, a jak się zaczyna dysputa religijna to prędzej czy później się to kończy źle a nawet bardzo źle. No bo jak można dyskutować z wiarą, chyba tylko konstytuując jakieś wywijasy myślowe bo o konkretnych namacalnych argumentach trudno tu mówić.
Nauka i religia w żaden sposób ze sobą nie konkurują. Tym bardziej nie da się zastąpić jednego drugim.
Nauka zajmuje się tłumaczeniem świata. Poszukuje praw rządzących zjawiskami. Dotyczy spraw dowodliwych, falsyfikowalnych.
Religia wyjaśnia pierwszą przyczynę i sens zjawisk. Odpowiada na pytanie, kto ustanowił prawa rządzące zjawiskami. Odpowiada na pytanie, po co istnieję i dokąd zmierzam. Dotyczy spraw niefalsyfikowalnych.
Rozwój cywilizacyjny opieramy i zawsze opieraliśmy na nauce. Kościół też jak najbardziej popiera rozwój nauki, zarazem przypominając, że i ona w praktycznym działaniu podlega tym samym ograniczeniom etycznym, co każda inna dziedzina życia.
Ale nauka nie zadaje pytań zasadniczych, a więc i nie odpowiada na nie. Np. nauka nie wytłumaczy, dlaczego i po co istnieje wszechświat, bo tym się nie zajmuje. Nauka nie odpowie też, po pierwsze, czy istnieje tylko to, co jest przez nią poznawalne, czy też jest coś więcej. Takie pytania dotyczą światopoglądu, a tym nauka się nie zajmuje.
Ujmując rzecz jeszcze bardziej skrótowo, pozwolę sobie sparafrazować - tym razem rzeczywistą! - sentencję niejakiego Galileusza. Otóż nauka mówi o tym, jak obraca się niebo. Religia mówi o tym, jak się dostać do Nieba.
Wiara w Boga nie wyklucza w żaden sposób rozwoju nauki i vice versa.
Wojtek pisze: ↑18 paź 2023, 14:29
Można też prościej i sprawiedliwiej - zakaz symboli religijnych w miejscu pracy, z wyjątkiem odzieży.
A w czym Ci ten symbol religijny tak przeszkadza? Albo inaczej: w czym Ci przeszkadza pluralizm?