
Mam taki pomysl, nie wiem: mądry czy glupi ale jakiś. Jesteśmy tu doroslymi ludźmi ( mam nadzieję ze nie wkradł sie tu drugi Felini

Wtedy zrobi się tu niezdrowy wyścig. Moim zdaniem albo zamknąć temat już teraz (nie mam nic przeciwko), albo wcale (również nie widzę przeciwwskazań).
Ale w jakim sensie? Do końca roku 2 tygodnie. Myslisz ze wszyscy sie rzucą teraz do dyskusji z Tobą
Dziękuję.
Oby. Bo naprawdę wolę pogadać o muzyce, płytach i sprzęcie. Ale jeśli ktoś wykłada swój punkt widzenia, czuję się w obowiązku wyłożyć swój, dla równowagi. Bo jeszcze ktoś pomyśli, że tylko jedna opcja kocha winyle!
Polityka, według najstarszej znanej definicji, to dbałość o dobro wspólne. A Kościół i wiara chyba mają na dobro wspólne jakiś wpływ. Czy pozytywny, to temat do dyskusji.
Przeceniasz mnie. Kto chce wierzyć, że Boga nie ma, jego sprawa. Natomiast nie zaszkodzi mu wiedzieć, że ani wiara w Boga nie jest taka głupia, ani Kościół katolicki taki zły, jak się komuś wydaje.
Znów mnie przeceniasz. Posługuję się najlepszą wiedzą, jaką mam, a że nie wiem wszystkiego, to druga sprawa. Na uczenie się jestem otwarty.
W dyskusji niekoniecznie chodzi o to, by kogoś przekonać. Bardziej o wzajemne poznanie. Nie było moim celem, żeby ktoś tu się koniecznie nawrócił - ja sam tego potrzebuję jako pierwszy. Dowiedzieliśmy się czegoś nawzajem o sobie i to uważam za wspólny sukces. Ja na przykład już wiem, że są ateiści, z którymi można porozmawiać, i są tacy, z którymi dyskutować się nie da. Oczywiście są też takie osoby wśród wierzących.
Tego obawiam się najmniej. Bardziej paru innych rzeczy, ale dajmy już temu spokój.
Spoko. Dobrze wiedzieć że w pewnych kręgach jakiś człowiek może zostać uznany za nieomylnego, z pełną powagą.Tarkus pisze: ↑12 gru 2022, 11:25Co pokazuje Twoją ogólna wiedzę co do Kościoła, o którym z takim upodobaniem się wypowiadasz. Papież jest nieomylny w sprawach ściśle doktrynalnych, a i to tylko wtedy, gdy wyraźnie zaznacza, że korzysta z tej klauzuli. Co w historii Kościoła zdarzyło się dokładnie 2 (słownie: dwa) razy.
Problemem w tej alegorii jest to, że lekarz może faktycznie coś "wiedzieć", a kapłan może co najwyżej "wierzyć" że to "coś" jest szkodliwe.Tarkus pisze: ↑12 gru 2022, 11:25Pacjent pali, bo uważa, że sprawia mu to przyjemność. Lekarz wie, że palenie szkodzi zdrowiu. Co ma zrobić? Oszukiwać pacjenta, żeby było mu przyjemnie? Czy też uczciwie powiedzieć prawdę? "To panu szkodzi. Oczywiście pan decyduje, czy chce sobie szkodzić. Ale moim obowiązkiem jest powiedzieć panu to, co powinien pan usłyszeć, a nie to, co chce pan usłyszeć". Kapłan, jeśli traktuje swoją wiarę (i powołanie) poważnie, musi być uczciwy dokładnie w ten sam sposób.
Czyli homoseksualizmu to się nie tyczy.
Brawo dla Ciebie.
Bez warunków.
Bardzo dziwny wniosek z tym prawdopodobieństwem. Kultury i społeczeństwa są różne. Coś co jest u nas problemem niekoniecznie jest też problemem w Niemczech czy Japonii, ale to że u nas jest taki problem oznacza że z automatu i u nich musi on być, tyle że jest ukrywany?Tarkus pisze: ↑12 gru 2022, 11:25Jeśli tam problem w szkolnictwie jest wielokrotnie większy niż w Kościele, to mało prawdopodobne, żeby u nas był znacząco mniejszy (choć nie o tyle większy, co tam). Mówię tu mniej o problemie pedofilii, a bardziej o problemie jej ukrywania. Mechanizmy psychologiczne są chyba wszędzie podobne?
Chciałeś chyba powiedzieć że trudniej oczekiwać by rodzice upilnowali obowiązki dorosłego już ministrantaTarkus pisze: ↑12 gru 2022, 11:25Choćby dlatego, że pełnoletni człowiek ma mniej czasu, przygotowuje się do matury, studiuje itp. Mało prawdopodobne, żeby w tym czasie brał sobie na głowę jeszcze jeden dodatkowy obowiązek. Ponadto, jak już napomknąłem, służba ołtarza jest jedną z dróg, na jakich młody człowiek rozeznaje swoje powołanie. A w wieku 18 lat dobrze jest już mieć co do tego większą jasność niż w wieku 8. Inaczej można stracić bardzo dużo czasu.
OK. Parafrazując - cel uświęca ryzyko i dlatego ryzyka nie można wyeliminować.
Kiedyś była szkoła niedzielna. Można by do tego wrócić. Wiadomo, indoktrynacja mniej skuteczna, ale przynajmniej byłoby bardziej fair.
Nie rozumiem tych wniosków i chyba nie tylko ja, co już koledzy zaznaczyli.
Jestem wystarczająco inteligentny by wiedzieć że 73% to nadal sporo.
Owszem, uważam że nauczanie traci na mocy kiedy pośrednikiem jest ktoś nietrzymający się zasad i prawionych moralitetów.
Nie wiem, może za dużo wina wypił tego dnia
Jeśli. Jest to wielka tragedia, rzeczywiście.Tarkus pisze: ↑12 gru 2022, 11:25Kościół też. Ale jeśli Bóg jest i Kościół jest Jego Kościołem, to odejście z Kościoła jest zrobieniem "kuku" głównie sobie.
Kościół od wieków karze ekskomuniką wielkich grzeszników. A dzisiaj ludzie próbują karać Kościół, wymierzając ekskomunikę sobie samym! Gdyby to był dowcip, byłby nawet śmieszny.
Pewnie. Ja też mam nadzieję że instytucja się zreformuje zamiast udawać że jest wszystko dobrze i trzeba trzymać kurs.
Może być.
Interesujące. Skąd ta informacja? Wszystkie akta Stasi są w Instytucie Gaucka no chyba że w Niemczech mają też jakiegoś niemieckiego "Kiszczaka" i on coś przetrzymał
Ależ tu pełna zgoda! "Pacjent" też musi wierzyć. Ale jeśli nie wierzy, to co on chce robić w Kościele i o co, i po co się Kościoła czepia?
Zgadza się, to jest w Biblii explicite; to nie kwestia interpretacji. Ale, jak mówiłem, nikt nie ma obowiązku w to wierzyć! Tylko - powtarzam - co jemu do Kościoła?
OK, to mogę się zgodzić. Tylko, powtarzam, skutki społeczne mogą być opłakane.
Gdzie indziej tez był ukrywany. Zgoda, problem istniejący gdzie indziej nie musi istnieć u nas. Ale z większością problemów było tak, że co było problemem gdzie indziej, mniej lub bardziej okazywało się nim i u nas. Dlatego mówię o prawdopodobieństwie, nie o pewności.Wojtek pisze: ↑12 gru 2022, 12:46Bardzo dziwny wniosek z tym prawdopodobieństwem. Kultury i społeczeństwa są różne. Coś co jest u nas problemem niekoniecznie jest też problemem w Niemczech czy Japonii, ale to że u nas jest taki problem oznacza że z automatu i u nich musi on być, tyle że jest ukrywany?
Niekoniecznie. Jeśli ktoś chce służyć przy ołtarzu, tym bardziej gdy w przyszłości rozważa wstąpienie w stan duchowny, to upilnuje się sam.
Co ty w kółko z tym uświęcaniem? Celu często nie da się osiągnąć bez ryzyka. To tak jak z przejazdem z punktu do punktu lub z zarobieniem miliona dolarów.
Cieszę się, że za moich czasów katecheza była w tygodniu! Przynajmniej weekend miałem wolny.
Nie. Powiedziałem, że gdyby udział osób wierzących w próbach samobójczych był równy ich udziałowi w całej populacji, to by znaczyło, że tego wpływu nie ma.
Gdyby w społeczeństwie było po równo wierzących i niewierzących, prawie 73% to byłoby bardzo dużo. Przy takiej dysproporcji, jaka panowała wówczas, owo prawie 73% było czymś normalnym. Jak mówiłem, wśród ogółu populacji było za mało ateistów, żeby mocniej przeważyć szalę. Statystyka jest trochę bardziej skomplikowana, niż się zwykło uważać.
Nie ja wyciągnąłem badanie z 1994 roku. Nie mam nowszych danych. Sam jestem ich ciekaw.
W oczach słuchacza może tak być, ale nie jest tak obiektywnie. Tabliczka mnożenia nie jest mniej prawdziwa, gdy wyrecytuje ją drań.
Właśnie tak. Jeśli bóg jest, apostazja jest przede wszystkim tragedią samego apostaty. Nic innego nie mówiłem.
Najpewniej się zreformuje. Choć niekoniecznie tak, jak Ty byś tego chciał.
Przeprosiny przyjęte. Na przyszłość dyskutujmy merytorycznie.
Niewykluczone.
W istocie.
Właścicielem salonu24 jest Sławomir Jastrzębowski. Były wspólnik Hoffmana w słynnej agencji R4S. Mocno szemrane towarzystwo. Politycznie utaplane po uszy, więc nie do końca brałbym na poważnie to co piszą.