Poczytałem, poczytałem… zrobiła się niepotrzebna „ burza w szklance wody”

.
Wydaje mi się, że „bambus” za 9,41 PLN z powodzeniem może stanowić alternatywę dla zwykłych karbonowymi szczoteczek do winyli do 50 PLN – których przykłady wskazałem w pierwszym poście, natomiast próby porównywania jej z profesjonalnymi złożonymi szczotkami lub naturalnym włosiem zwierzęcym świadczy tylko na korzyść „bambusa”. Nie trzeba tego łamać, palić, kleić, dociskać i oczekiwać cudów, bo nie o to chodzi. W miarę czyste płyty przed odsłuchem – z reguły - lekko i łagodnie przecieram bambusem od labela do krawędzi, dwu – trzy krotnie i to wszystko, mój bambus po trzymiesięcznym użytkowaniu włosków nie gubi w ogóle, czy włoski zawierają celulozę nie wiem, czy uchwyt wykonany jest z akrylu też nie mam pojęcia, czy bambus z innej partii będzie taki sam nikt nie zagwarantuje.
Tak jak mikstura forumowa tak samo bambus - dla mnie czyli zwykłego słuchacza płyt winylowych na tę chwilę w zupełności wystarcza do bezstresowego odsłuchu (wszelkie zakłócenia dźwięku obecnie zredukowane są do minimum) , czuję komfort i świeżość mojej kolekcji płyt w „ podeszłym wieku” i tych niektórych nowych, a których jakość wydawała się wątpliwa po potraktowaniu karbonem za 40 PLN – więc nie eksperymentuję. Pojawi się jakaś ciekawostka to się zobaczy. Bambus moich płyt nie poniszczył, natomiast ww. szczoteczki karbonowe ściskane aluminiową blachą, nie wybaczą błędu dociśnięcia do wirującej płyty i tyle w temacie z mojej strony.
Co do tytułu posta - proszę nie traktować tego profesjonalnie i dosłownie, tylko jako ciekawostkę i wskazanie na inne włókna niż tylko te z domieszką pochodnej karbonu czyli włókna węglowego oraz jedną z najtańszych obecnie alternatyw w przedmiocie czyścików. Jeżeli komuś bambus podpasuje to OK., jeżeli nie to też OK – odda władnej osobie do makijażu, lub dla zwierzaka jako zabawka, a w najgorszym wypadku wyrzuci do śmieci – ja wyrzuciłem trzy karbony a welur pogryzł mi „pupil” i się z tego śmieję

.
Pozdrawiam