No więc pierwsze dźwięki jakie usłyszałem pochodziły z wkładki Sanyo. Co mogłem wtedy czuć ,nie mając skali porównawczej? Gra, dźwięk wydobywa się z głośników. Jedna płyta lepiej, druga gorzej (płyty były myte), ale cały czas miałem wrażenie, że całość jest mało selektywna i sprawia wrażenie buły. Właściwie z dnia na dzień dźwięk pogarszał się, był coraz bardziej przesterowany. W pamiętną sobotę wkładka rozpadła się na dwie części podczas odsłuchu, po prostu igła z mocowaniem odłączyła się od korpusu. Poleciałem do sklepu i kupiłem co mieli, czyli Audio-Technica AT85EP.
AT85EP grała zdecydowanie jaśniej, na niektórych płytach wokale w wysokich partiach nadal potrafiły się przesterować, trochę potrzeszczeć, dał się słyszeć natarczywy "syk" z hihatów i wokalu. Ale w porównaniu z poprzednią (Sanyo) pojęcie stereo nabrało nowego znaczenia, dało się też usłyszeć więcej szczegółów, jeśli o dobrej słyszalności dodatkowego instrumentu w tle można powiedzieć, że to szczegół.

W międzyczasie zamontowałem śrubkę, której nie było i to spowodowało, że nastąpiła poprawa w niższych rejestrach. Trochę więcej głębi.
Przełom nastąpił po zamontowaniu Technicsa. Zniknęły przestery, pozostały ważne niuanse w nagraniach. Niskie tony zyskały na dynamice (wcześniej były bardziej buczące) ,bardziej się je czuje w klacie

Właściwie wszystkie płyty, które aktualnie posiadam, mogę odkrywać na nowo. Stare klamoty typu Chicago 18 lub Commodores Nightshift dają niesamowitego kopa swoimi synthbasami i całą resztą. A wokal Olivi z Xanadu brzmi tak jakby stała obok. Nie muszę chyba nawet mówić, ze sylwester to była podróż w czasie w lata 80

Może zrobię zdjęcie do czego podłączony jest gramofon, tak by bardziej wtajemniczeni mieli lepszy ogląd sytuacji.
