Felix1988 pisze: ↑31 mar 2020, 10:09
Dostrzegam tu pewną sprzeczność: jak można być melomanem/pasjonatem muzyki i jednocześnie pisać, że nie zależy mi na poznawaniu nowych gatunków, wykonawców, etc.? Jasne, słuchamy tego, co lubimy, to oczywiste. Jeśli jednak chcemy mieć szerszą perspektywę nie możemy ograniczać się do wybranych rzeczy i pomijać klasyków. Możemy ich lubić bądź nie, ale ich wpływu na rozwój muzyki kwestionować nie można i trzeba mieć świadomość, że np. przed Claptonem było iluś bluesmanów, którzy wywarli na niego ogromny wpływ. Można oczywiście być nieosłuchanym; szczególnie w dzisiejszych czasach jest to, zdaje się, normą wśród fanów i "fanów" najróżniejszych odmian muzyki, ale wtedy nie wymądrzamy się, żyjemy w swoim małym świecie, jak to jeden z Kolegów dobrze napisał - pod kloszem. Oczywiście takie postawy były dostrzegalne i kiedyś - byłem w pierwszej klasie liceum i pamiętam jak kolega z równoległej klasy (starszy o rok, bo drugoroczny) powiedział: o jazzie wiem tylko tyle, że go nie lubię. A były to czasy, kiedy nasz jazz naprawdę był na wysokim, wręcz światowym poziomie. Zapytałem: jak możesz nie lubić czegoś, czego nie znasz? Nie umiał odpowiedzieć.
Pomyślałem więc: idiota i dałem spokój, a dalsze losy tego osobnika potwierdziły, że tak faktycznie było.
Na podstawie osobistych doświadczeń mogę też stwierdzić, że tzw. osłuchanie to w sumie coś nieosiągalnego. Kiedyś myślałem: no, do 40. zbiorę już wszystko co warte posiadania z klasyki z najróżniejszej muzyki i będę już tylko dokupywać nowości. Potem przesunąłem to na 50. I lipa, dalej mam spore braki, mimo niezłej już kolekcji, obejmującej kilkanascie tysięcy płyt, bo ciągle ukazują się różne wznowienia, materiały dotąd niewydawne, live i archiwalne, dochodzą do tego bootlegi, a ciekawych nowości też jest sporo. Tak więc Kolego RadTang rada od starszego i bardziej doświadczonego melomana: słuchaj, poznawaj,odkrywaj nowe zespoły, ciesz się muzyką, ale nie staraj się być kontrowersyjny, bo nie o to w tym chodzi.
A w temacie: porównam sobie starą i nowszą edycję The Number Of The Beast w wersjach 12", bo dawno ich nie słuchałem.
Z tego sobie zdaję sprawę. Po prostu nie przegadam wszystkich.... Zresztą kogo to obchodzi? Zawsze będzie źle, cokolwiek napiszę. Dlatego postanowiłem już nigdy nie pisać recenzji. Nikogo moje zdanie nie obchodzi. Dlatego chyba zniknę z tego forum... Nic nie ma znaczenia... I zawsze tylko wywołuję gównoburze... Najwyżej wrócę z pytaniami w kwestiach technicznych...
A co do jazzu - nawet taki ignorant jak ja dał się przekonać i nawet kupił Kind Of Blue (na CD w Biedrze jak było - z ciekawości - i potem na winylu).

Znikam bo tylko zaśmiecam sobą forum i świat...