

Staram się zdobyć choć po jednym egzemplarzu z każdego interesującego mnie kraju, choćby po to, by się przed sobą samym chełpić - O, mam coś z Oceanii.


Poniżej najbardziej ,,egzotyczne" pozycje z mojej półki, na razie dużo tego nie ma, ale mam na oku trochę Skandynawów i Latynosów.
Albumem, który przebył najdłuższą drogę od tłoczni na talerz mojego gramofonu jest bez wątpienia nowozelandzkie wydanie Obscured by Clouds Floydów. Wygląda toto tak: To różowe jest nadrukowane, a nie przyklejone. BTW, płyta brzmi dobrze, jedynym mankamentem jest okładka - cieniutka.

Zupełnie niedawno sprawiłem sobie portugalskie wydanie Tales of Mystery and Imagination APP, które wygląda tak: Gra nieźle (inna sprawa, że ten album w dobrym wydaniu brzmi rewelacyjnie, a nie tylko nieźle), za to także ma cienką, giętką i pomiętą okładkę.


Zachęcam do pokazania posiadanych ,,rodzynków''

