Widzisz, z tej bajki morał płynie taki, że nie każdy chce własnym nazwiskiem firmować coś z czym się nie zgadza. Są ludzie którzy z gówna by śmietankę zlizali, jak by im spadła, oczywiście zasłaniając się przy tym dobrem rodziny, że niby robią to by dzieci utrzymać, a są tacy którzy wolą przysłowiowe rowy kopać, ale żyć uczciwie i w zgodzie ze sobą.
Owszem, czasem mania wielkości dochodzi do głosu. Czasem sympatie polityczne. Ale, powiem Ci jak to ze mną jest.
Jak jedna osoba mówi mi że niebo spadnie nam na głowę, uznaję że jest, delikatnie mówiąc, nierozsądna. Jak druga osoba to samo twierdzi, snuję przypuszczenie że wspólnie się bawili i nie wytrzeźwieli jeszcze. Natomiast jak sto osób, a niech by i trzydzieści jak w wyżej wymienionym przykładzie, mówiło mi o spadającym niebie, zaczynam szukać kasku.
Oczywiście, mówią że jak nie wiadomo o co, to chodzi o pieniądze. Ale trzymajmy się tego co wiemy, co mówią - a masz jakieś podstawy żeby zarzucać nieprawdę?

Ja tam im wierzę - jak słyszę "siadaj k...a" - nikt mi nie wmówi że było "siadaj Kulson" - nawiązując do innej sprawy obecnie wspominanej w "prasie"....