Wczoraj byłem na koncercie Behemotha w ramach trasy "Phoenix Rising Tour 2011 XX Years"
na koncert nie poszedłem dlatego że grał behemoth :3 ale dla dwóch zespołów które grały jako "support", czyli Morowe i blindead. Morowe znam i cenię bardzo, zaś blindend nigdy nie słyszałem i od jakiegoś czasu szukałem okazji żeby ich posłuchać na żywo i zobaczyć czy warto ściągnąć uch dyskografię... tym koncertem mnie przekonali ;p Cały koncert spędziłem na balkonie, bo niestety moje kolana (i buty) nie przeżyły by pod sceną ;p
W ramach tej trasy Morowe grało pierwszy raz koncerty i byłem ciekaw jak sobie radzą, chłopaki robili sobie trochę jaja (ale oni już tacy są, szczególnie Nihil), ale zagrali naprawdę fajny koncert.

- Morowe
Blindead zaserwowało piękny set okraszony dopasowanymi animacjami, całość miała bardzo fajny klimat.

- blindead
Na koniec na scenę weszła "gwazda" wieczoru, Behemoth... i tym koncertem przypomnieli mi dlaczego ich nie lubię :3 była standardowa kiczowata sceneria, jakieś pseudo wschodnio-okultystyczne akcesoria, między piosenkami nergal rzucał jakimś anty-kościelnym tekstem, cała sala się bawiła... potem na bis założył swoją już słynną maskę, a na sam koniec wystrzelono "brokatowe" konfetti...

- Behemoth

- Nergal w swojej maseczce

- brokatowe konfetti
Mimo komerchy i kiczu jaki odstawia behemoth ostatnimi laty, koncert uważam za udany (choć Morowe nie miało wystarczająco dużo czasu na zagrania dwóch ostatnich kawałków z płyty)
Collection
Power Amp: Hitachi HMA-7500
Control Amp: Hitachi HCA-7500
Turntable: Rotel RP-3000 + SME 3009 II Non Improved
Deck: Akai GXC-760D
Speakers: Usher S-520 II
Headphones: Audio-Technica ATH-ES700
Sound Card: Asus Xonar Essence ST