
Po latach postanowiłem samemu przekonać się za co melomani tak bardzo cenią sobie dźwięk z czarnych płyt. Długo się zastanawiałem co wybrać, czy kupić jakiś starszy model, czy coś z lat 80', jaką firmę, jaki napęd. Wszystkie rodzaje mają swoich zwolenników i przeciwników. Ostatecznie postanowiłem zakupić gramofon z napędem paskowym, manual lub półautomat z lat 80' jakiejś poważanej firmy. Padło na Duala cs 505-3. Mój pierwszy gramofon, początek przygody i nauki.
Kupiłem od człowieka który handluje używanym sprzętem audio, w swoim mieszkaniu zaprezentował mi jak gramofon działa, byłem niezadowolony z dźwięku, ale wyjaśnił mi że słuchamy płyty Anny Jantar, polskiej płyty. Po chwili puścił Oxygene Jarrea, poczułem ciarki od łydek aż po uszy.
Bomba... ale co dobre za szybko się kończy. Nim miałem okazję nacieszyć się nowym nabytkiem w domu uległ awarii, a przynajmniej tak mi się wydaje. Mam problem jak w opisie. Gramofon działał gdy go kupowałem, bez zająknięcia. W domu po przesunięciu ramienia nad płytę również się uruchamiał. Oddałem Radmora na wymianę elektrolitów, kiedy wrócił po podłączeniu wszystkiego gramofon nie wystartował. zadzwoniłem do sprzedającego, polecił mi ruszyć ramieniem w powietrzu do oporu ku środkowi talerza i wrócić, za trzecim razem zadziałało. minęło kilka dni, przy próbie uruchomienia nic się nie dzieje i już nic nie pomaga. Sprawdzałem czy jest prąd w gniazdku, czy talerz ruszy "z popychu". Szukałem na forach, ale nikt nie opisał o dziwo tak trywialnej przypadłości. Jakieś sugestie, lub podpowiedzi? coś istotnego co powinienem wiedzieć a nie wiem?
Zakładam że silnik jest sprawny, bo wcześniej odpalił, zakładam że to może być mechanizm w ramieniu, jednak nie jestem ani elektrykiem, ani nie mam pojęcia jak zdiagnozować to dokładnie.
Dzięki z góry za wszelką pomoc.