Wydaje mi się, że kradzież ma miejsce w momencie kiedy komuś coś zabierasz lub obniżasz jego zyski wypuszczając podróbkę jego ciągle dostępnego dzieła. W jaki sposób traci pieniądze twórca i/lub wytwórnia jeśli oryginalny produkt nie jest dostępny na rynku od 20+ lat i nie pojawiła się nawet zapowiedź choćby próby jego wznowienia?tollo pisze:Powiedziałbym, że ludzi którzy są okradani ze swojego potencjalnego zysku.krolix pisze: Pojęcie często używane przez ludzi, którzy zainteresowani są tylko i wyłącznie kasą.
Nagraj płytę, napisz książke, nagraj film a na pewno podejdziesz do tematu z innej perspektywy. Rozumiem doskonale Twoje podeście do tego, że niektóre płyty są za drogie, nie były wznowione, nakład się wyprzedał jednak nie zmienia to faktu, że kradzież to kradzież. Naginanie tego terminu nie jest odpowiednim podejściem.krolix pisze: Na całe szczęście nie wszyscy przejmują się abstrakcyjnymi definicjami i m.in. dlatego wielu ludzi może sobie słuchać ulubionej muzyki z winyli zamiast obchodzić się smakiem widząc ceny na ebayu.
Nie każdy twórca ma mentalność psa ogrodnika - sam nie wypuści wznowienia materiału ale dostaje zawału, bo zrobił to ktoś inny.tollo pisze:Spróbuj stanąć po stronie zespołu, który stracił takie prawa a nielegalne wydawnictwa mając za nich abstrakcyjne definicje wartości intelektualnej nabijają sobie portfele wypuszczając nielegalne wznowienia. Zespół w zgodzie z prawem ich nie wyda, zarabia na tym ktoś inny. Wszyscy mają się ubiegać do dogadywania z nielegalnymi wydawcami? Błąd wiele kosztuje, artystę i niestety później konsumenta.krolix pisze: Kapela podpisała kiedyś niekorzystny kontrakt, wytwórnia została przejęta, płyta nie była wznawiana i osiągała wysokie ceny na ebayu.

Bajdełej, przypomniał mi się taki przypadek zespołu, któremu organizowałem koncert, który to zespół przyjechał z samodzielnie wydanym piratem swojej niedostępnej od wielu lat płyty.

Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że większość piratów produkują ludzie, których motywem jest tylko zysk, ale w przypadku wydawnictw niedostępnych od wielu lat nie robiłbym z tego powodu dramatu i nie ustawiał nabywców w roli paserów.
