
Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?
-
- Posty: 878
- Rejestracja: 30 maja 2013, 16:33
Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?
Dzięki Carpenter ...właśnie utwierdziłeś mnie w przekonaniu o zakupie tej wkładki i igły 

- zoombie
- Posty: 1029
- Rejestracja: 06 maja 2013, 21:36
- Lokalizacja: Łódź
Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?
Kurczę, Carpenter, ta twoja kawa coraz bardziej kusi 
(ten tekst bardziej pasuje tutaj, niż w wątku, w którym umieściłem go pierwotnie
)

(ten tekst bardziej pasuje tutaj, niż w wątku, w którym umieściłem go pierwotnie

- Carpenter
- Posty: 819
- Rejestracja: 05 maja 2013, 22:58
- Gramofon: Kenwood KP-990
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideał
Na Twoim awatarze widzę, że nosisz beret! Bierz winyle pod pachę i rzuć tym beretem do Cz-wy!zoombie pisze:Kurczę, Carpenter, ta twoja kawa coraz bardziej kusi
- Wojtek
- Administrator
- Posty: 43731
- Rejestracja: 02 lut 2009, 02:59
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?
Chyba nie do końca o to pytał zoombie, ale jeśli chodzi o inwestowanie w sprzęt to... oczywiście że warto!
Patrząc na użytkowników forum wyróżniają się 3 grupy...
1) kolekcjonerzy płyt, którzy bardziej ładują kasę w płyty niż sprzęt (ergo, sprzęt zwyczajowo jest niskiej klasy) i nawet nie dbają o okresową wymianę igły
2) sprzętowcy, co więcej ładują kasy w sprzęt niż w płyty
3) pośredni, czyli kolekcjonerzy którzy sukcesywnie robią upgrade/bawią się z polepszaniem sprzętu
Patrząc na użytkowników forum wyróżniają się 3 grupy...
1) kolekcjonerzy płyt, którzy bardziej ładują kasę w płyty niż sprzęt (ergo, sprzęt zwyczajowo jest niskiej klasy) i nawet nie dbają o okresową wymianę igły
2) sprzętowcy, co więcej ładują kasy w sprzęt niż w płyty
3) pośredni, czyli kolekcjonerzy którzy sukcesywnie robią upgrade/bawią się z polepszaniem sprzętu
Tubylcza wredota, tudzież insza kanalia
Wsparcie finansowe forum
Wsparcie finansowe forum
- zoombie
- Posty: 1029
- Rejestracja: 06 maja 2013, 21:36
- Lokalizacja: Łódź
Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?
Tak do końca to zoombie sam nie wie, o co pytałWojtek pisze:hyba nie do końca o to pytał zoombie, ale jeśli chodzi o inwestowanie w sprzęt to... oczywiście że warto!

Ale mniej więcej chodzi o to, czy jest gdzieś taka granica, w pobliżu której już się nie zauważa takiej różnicy, o jakiej napisał Carpenter, niezależnie od tego ile się kasy w to właduje. Albo inaczej mówiąc większy wydatek nie jest wart ewentualnego efektu. Coś jakby kosztem tysięcy EUR zwiększyć o 10 KM moc silnika samochodu, który już ma te, powiedzmy 550 KM

Ale między innymi właśnie takiej informacji jak Carpentera spodziewałbym się w tym wątku, w tym przypadku wskazującej na to. że przejście z bardzo dobrej wkładki na jeszcze lepszą, ma sens. (albo przeciwnie, może ktoś inny wydał ze dwa tysie na coś, po czym specjalnej różnicy nie zauważył)
A odnosząc się do klasyfikacji Wojtka, to pewnie wszyscy przechodzimy pomiędzy poszczególnymi etapami. Ja oceniam siebie, że jestem między 1 i 3 (od maja zakupiłem drugą igłę i pewnie z 500 płyt, a oprócz tego dwa nie w pełni sprawne gramofony, takiż wzmacniacz i wygrzebałem parę kolumn na śmietniku


-
- Posty: 878
- Rejestracja: 30 maja 2013, 16:33
Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?
Kurcze a ja...nie wiem która jestem kategoria
Jeśli bym to rozłożył w czasie to.... chyba wszystkie trzy po trochu . Muszę znależć jakiś złoty środek.Jeszcze chwila ...wymienię tylko igłę i będą już tylko same płyty 


- vinylpiotrek
- Posty: 2197
- Rejestracja: 12 lip 2012, 20:51
- Lokalizacja: Łódź
Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?
zoombi, ale tą granicę trudno wyrazić w pieniądzach. a też na przebieg tej granicy ma wpływ jakośc naszego słuchu, warunki lokalowe, jakośc płyt itp.zoombie pisze:Ale mniej więcej chodzi o to, czy jest gdzieś taka granica, w pobliżu której już się nie zauważa takiej różnicy, o jakiej napisał Carpenter, niezależnie od tego ile się kasy w to właduje. Albo inaczej mówiąc większy wydatek nie jest wart ewentualnego efektu.
Niema żadnej stałej zalezności pomiędzy ceną a jakością dźwięku, szczególnie w przypadku zakupów sprzętu używanego.
Sprzęt za 10 tysięcy może grać gorzej niż taki skompletowany, ale umiejętnie, w budżecie 1,5 tysiąca.

- Carpenter
- Posty: 819
- Rejestracja: 05 maja 2013, 22:58
- Gramofon: Kenwood KP-990
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideał
Jako przyczynek w kwestii wrażeń ze słuchania muzyki na żywo i odtwarzanej z płyty/taśmy itp, na AS znalazłem taki cytat, który sądzę dobrze ilustruje niemożność oddania w 100% muzyki koncertowej. Rzecz dotyczy muzyki klasycznej, granej w salach koncertowych i filharmoniach, oraz wspomina o Jaschy Heifetzu, genialnym skrzypku, Żydzie z Litwy, który przez całe niemal życie systematycznie nagrywał płyty. Oto ten cytat:
"The trouble is that if you record a modern piano or a modern orchestra at close range, even, as is often the case, with the microphone inside the piano, what emerges is utterly wrong in musical terms. The smoothing effect of the hall is eliminated. The resulting sound is far too bright and, worse perhaps, far too bangy and aggressive, more like a jackhammer than the Chopin/Schumann aolian harp. The Heifetz recordings by RCA in the early stereo era show how these effects operate on the violin: In real life, in the concert hall, Heifetz was ultra-smooth, almost too smooth for some tastes (Virgil Thomson called it "silk underwear"). On the records, his style seems crunchy and somewhat rough. I keep coming back to this example because having heard Heifetz live -- an unforgettable experience -- I find the misrepresentation on records is particularly disagreeable. But the phenomenon is general. Everyone is abused.
It is no wonder that musicians have found it hard to take audio seriously (Heifetz called high fidelity and stereo "high phooey and hystereo")."
"The trouble is that if you record a modern piano or a modern orchestra at close range, even, as is often the case, with the microphone inside the piano, what emerges is utterly wrong in musical terms. The smoothing effect of the hall is eliminated. The resulting sound is far too bright and, worse perhaps, far too bangy and aggressive, more like a jackhammer than the Chopin/Schumann aolian harp. The Heifetz recordings by RCA in the early stereo era show how these effects operate on the violin: In real life, in the concert hall, Heifetz was ultra-smooth, almost too smooth for some tastes (Virgil Thomson called it "silk underwear"). On the records, his style seems crunchy and somewhat rough. I keep coming back to this example because having heard Heifetz live -- an unforgettable experience -- I find the misrepresentation on records is particularly disagreeable. But the phenomenon is general. Everyone is abused.
It is no wonder that musicians have found it hard to take audio seriously (Heifetz called high fidelity and stereo "high phooey and hystereo")."
-
- Posty: 878
- Rejestracja: 30 maja 2013, 16:33
Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?
Dziejsusss jak by żywcem stanęły mi przed oczyma wypociny z audiofilskich recenzji ..."a wybrzmienia przypominały na żywo koncert Jehudi Menuhina lub uderzenia młotów w struny Stainawya powodowały rezonasjego obudowy i to było słychać " brrrrrrrrrrr
- vinylpiotrek
- Posty: 2197
- Rejestracja: 12 lip 2012, 20:51
- Lokalizacja: Łódź
Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?
Robertson, byłeś kiedyś w filharmonii?
Orkiestrę symfoniczną naprawdę trudno przenieść do mieszkania.
Skład kameralny dużo łatwiej.
I to nie są akurat audiofilskie wypociny.
Orkiestrę symfoniczną naprawdę trudno przenieść do mieszkania.
Skład kameralny dużo łatwiej.
I to nie są akurat audiofilskie wypociny.

-
- Posty: 878
- Rejestracja: 30 maja 2013, 16:33
Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?
Pamiętam reckę chyba Sonus Faberów w której gostek pisał o orkiestrowym tutti.A składy kameralne oceniali w zależności od miejsca zajmowanego na sali .......dalej już nie czytałem 

- Carpenter
- Posty: 819
- Rejestracja: 05 maja 2013, 22:58
- Gramofon: Kenwood KP-990
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideał
Do wszystkiego trzeba podchodzić ze zdrowym rozsądkiem.
-
- Posty: 878
- Rejestracja: 30 maja 2013, 16:33
Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?
Nie wiem czy to nie przypadkiem dzięki realizacji jesteśmy wstanie odczuć atmosferę koncertu.Ja za każdym razem słuchając takiej płyty Grant Greena z60 -go któregoś roku koncertu z małego klubu czuję jego atmosferę.Zarąbisty czarny soul.Dosłownie czuć gęstą atmosferę zadymioną cygarami i opary whisky w powietrzu.Dodam , że jest to CD!
- Pawelec
- Posty: 3359
- Rejestracja: 17 gru 2012, 20:18
- Gramofon: Składak
- Lokalizacja: Okolice Warszawy
Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?
Jak zmienisz wkładkę na tę wymarzoną, może poczujesz zapach spoconych ud pięknych Kubanek które je zwijały?Robertson pisze:Dosłownie czuć gęstą atmosferę zadymioną cygarami
A może Pioneer M-90 pozwoli poczuć jej smakRobertson pisze: i opary whisky w powietrzu.

I tylko z czarnego krążka

AKTUALNA SPRZEDAŻ - pierwszy post
viewtopic.php?t=15809#p307122
Słuchać możesz jeszcze lepiej i jeszcze piękniej.
https://instagram.com/murasaudio
viewtopic.php?t=15809#p307122
Słuchać możesz jeszcze lepiej i jeszcze piękniej.
https://instagram.com/murasaudio
Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?
Jest to zupelnie niemozliwe. Takie jest moje zdanie. nawet przy zastosowaniu najwyzszej jakosci wkladek wzm. glosnikow i mysle ze inwestowanie w taki sprzet tez mija sie z celem. Kiedys marzylem o czyms takim i przeszlo mi przez rece duzo sprzetu - i nic. Efekt koncertu czy wystepu nic nie zastapi chocby z jednego powodu, miejsce gdzie sluchasz muzykizoombie pisze:Czy jest możliwe w ogóle osiągnięcie w domu takiego wrażenia słuchowego, jakby się było na koncercie? Czyli zamykam oczy i nie czuję/słyszę/widzę różnicy ? (pytanie zuniwersalizowane ze względu na różnice w preferowanych kanałach informacyjnych)
Bo jeśli tak, to jest się sens spinać, jeśli tylko jest to zbliżanie się do owego ideału, to może lepiej wydawać na płyty niż na sprzęt ...