Zmiany gustów muzycznych, wraz z wiekiem.

[kraf101]

No właśnie. Jak tam u Was?
U mnie za młodu byłem fanem Pink Floyd i Maanam, które z czasem uznałem za kicz.
Za to obciachem, w młodości byli Fogg, 2+1, Niemen, Rodowicz czy twórczość muzyczna przedwojenna, które z wiekiem człowiek zaczął doceniać. Do tego poszło mi w dżez i klasykę.
No to zagajam. Jak u Was się zmieniało?

[Felix1988]

Ja miałem inaczej, bo dla rodziców Elvis i tym podobni wykonawcy byli szczytem rocka, nowszych rzeczy z tej działki w domu nie było. Słuchałem więc, poza klasykami rock 'n' rolla czy popu, jak Paul Anka czy rodzimych wykonawców z tego okresu, swingu, jazzu tradycyjnego czy klasyki, sukcesywnie poznając, dzięki radiu i starszym kolegom, nowszy jazz, starego i nowego rocka oraz generalnie świat muzyki jako takiej. Dlatego nie ma u mnie i nigdy nie było zmian, że z czegoś wyrosłem, odrzuciłem, bo od lat 70. poznaję to wszystko na bieżąco i wrastam coraz bardziej Fakt, Fogga nigdy nie lubiłem, ale jego książkę i kilka płyt mam Floydów i Maanamu kiczem bym nigdy nie nazwał, ale jasne, co kto lubi...

[Viniu]

U mnie było jeszcze inaczej. Mam starszego o 5 lat brata i wychowałem się na jego muzyce. AC/DC, Iron Maiden, Accept, Saxon, Def Leppard... Przy tym dorastałem bo nie miałem nic do gadania. Później, już świadomie wpadłem po uszy w Depeszów i ten stan trwa do dziś. Ale również dziś, będąc tuż przed 50-tką dorosłem chyba do rocka w różnych odmianach od glamrocka poprzez rocka klasycznego i progresywnego po hardrocka. Chociaż kiedy czuje potrzebę to lubię posłuchać coś w stylu chillout

[Rafacio]

U mnie nic się nie zmienia tylko dochodzi nowe. Za nastolatka było Seventh Son.. itp. Doszły cięższe odmiany. Potem doszła klasyka i trochę (troszkę) jazzu. Pojawiła się Siekiera i Killing Joke. Niedawno doszedł Agnostic Front. Wspomniany wcześniej Pink Floyd może nie kicz, ale kompletna nuda dla mnie. W dużym skrócie słucham wszystkiego poza rapem i discopolo.

[rafikdm]

U mnie od 15 roku życia Depeche Mode
Teraz mam 47 lat więc trochę to już trwa.
Ale otwarty jestem na różne gatunki i od czasu do czasu coś między płytami DM zapodam

[Ukaniu]

Jak miałem pryszcze to na bezludną wyspę zabrał bym Selling England By The Pound Genesisów. Przebyłem oceany Yesów. Do tego cała klasyka rocka i progresji, którą zresztą ciągle odkrywam np tu https://www.youtube.com/@ThebestdreamIhad
Doceniłem swojego czasu Zappę.
Aż w końcu dotarłem z pewną smyrającą jakiś dziwny obszar mózgu przyjemnością do tego albumu Butthole Surfersów https://youtube.com/playlist?list=OLAK5 ... HAehcMJ3M0
Czego moja rodzina włączając dzieci zupełnie nie pojmuje... ba, mam nawet pewien rodzaj zakazu. Słucham w samotności.
Jak koledzy wyżej wspominali gust mi się nie zmienił bo duszą jestem synem Józefa Skrzeka, to zrozumiałem poznając jego twórczość. Z latami tylko otwieram się na nowe i zupełnie inne.

[Wojtek]

którą zresztą ciągle odkrywam np tu

Dzięki za namiar na fajny kanał!

[ortophon]

z wiekiem człowiek odkrywa nowe terytoria + sitko się ostro zagęszcza, ale gust jako taki, jest głęboko ugruntowany, jest esencją naszej natury.

nie znam nikogo, kto zacząłby od głupkowatego kiczu, a po 40tce nagle w milczeniu rozgryzał frazy 5/4, czy przesiadywał w 12/14 (:

[kraf101]

(...) Do tego cała klasyka rocka i progresji, którą zresztą ciągle odkrywam np tu https://www.youtube.com/@ThebestdreamIhad
(...)

A tu takie ostatnie odkrycie rodem z LatAm: https://youtu.be/doaGWH6QzpA
Podobno za oryginalny LP, trzeba dać circa 20k$, lub co najmniej 2 koty po 10k$.

[Slawo]

Ja za nastolatka metal czyli Metallica,Slayer, Exodus,Pantera, Slipknot,Korn etc. W latach 80 byłem dzieckiem podobało mi sie wszystko co leciało w radiu ,TV teledyski The Cure, Depeche Mode, New Order czy nawet Modern Talking. Był okres w życiu że słuchałem techno,rapu amerykańskiego i polskiego. Ale zawsze Led Zeppelin,Pink Floyd,Black Sabbath to była dla mnie wielka trójca. Potem będąc już w poważniejszym wieku odkryłem King Crimson,Yes ,Camel ogólnie progresywny rock. Teraz mając 40 plus słucham uwaga ABBY . Raz ze wiadomo blondyna to i muzyczka również już za młodu tego słuchałem bo często w radiu leciały ale nie było dostępu do teledysków etc winyli, cd ,tidala jak dzisiaj. Teraz mam wszystkie płyty na winylu ABBY i wole ich od naprzykład Beatelsów, którzy jakoś nie pasują do obecnych czasów ich muzyka sie postarzała w porównaniu do piosenek ABBY, których szczególnie ostatnie albumy mają prawie współczesne brzmienie.
Może jestem dziwny jako fan Led Zeppelin, Black Sabbath,Pink Floyd,Dire Straits,Deep Purple,King Crimson czyli rocka lubie ABBE posłuchać ale jak czytam komentarze na Youtube,forach to nawet fani ciezkiego metalu po cichu słuchają Szwedów. Agnetha i Frida to najlepsze wokalistki jakie istniały.

[Wojtek]

Agnetha i Frida to najlepsze wokalistki jakie istniały.

Też jestem fanem Abby, ale takie teksty trzeba czytać z dużą dozą politowania.

Ale wszystko jeszcze przed Tobą

[Obywatel]

ABBA jak najbardziej jest warta uwagi. W latach '70 snobistyczna elyta i pseudo znawcy muzyki z nich szydzili, a tymczasem ich muzyka bardzo dobrze się zestarzała. Dla mnie jest to pop w najszlachetniejszej odmianie, z imponującą instrumentacją, świetną kompozycją i aranżacją. Wokal też jest na najwyższym poziomie. Teksty może nie są jakieś głębokie, ale i tak czapki z głów za warstwę stricte językową, zważywszy że były pisane przez osoby nieangielskojęzyczne. Zawsze się zastanawiam, czy przechodziły jakąś korektę językową przed nagraniem.

[Felix1988]

nawet fani ciezkiego metalu po cichu słuchają Szwedów.

Teraz mamy zupełnie inne czasy i nikt nie wnika w to, czy można się do czegoś przyznać lub nie. Ale wieki temu, kiedy bycie prawdziwym metalowcem wiązało się z zupełnie inną postawą, kiedy wymieniałem się nagraniami na kasetach, to iluś gości z zespołów thrash/death, etc. wybierało do nagrania z mojego spisu płyt właśnie Abbę. Niektórzy tłumaczyli, że to dla żony, dziewczyny, itp Akurat u mnie, poza tym najbardziej szczenięcym okresem zainteresowania muzyką, nigdy nie byli na topie, ale do dziś lubię posłuchać Abby i mam sporo ich LP, CD i MC. To poziom nieporównywalny z wieloma innymi zespołami z tamtych lat; również dlatego, że sesyjnie grali z nimi najlepsi muzycy, choćby fenomenalny gitarzysta Janne Schaffer:
https://en.wikipedia.org/wiki/Janne_Schaffer

[Obywatel]

Teraz mamy zupełnie inne czasy i nikt nie wnika w to, czy można się do czegoś przyznać lub nie. Ale wieki temu, kiedy bycie prawdziwym metalowcem wiązało się z zupełnie inną postawą,

Taa... w ogólniaku miałem przyjemność uczęszczać do klasy z taką "śmietanką", która bardzo bezkompromisowo oceniała innych po muzyce, jakiej słuchają. Rzygać mi się od tego klimatu elyty yntelektualnej chciało.

[Slawo]

Wracając do ABBY przesadziłem z wokalistkami pewnie że były w muzyce lepsze głosy, ale ładnie te dziewczyny śpiewały sopran blondynki Agnethy łączył sie harmonijnie z mezzosopranem Fridy. A to mieli Panowie spiewać a Panie w chórkach jednak role sie odwróciły .Nie pamiętam za dziecka czy w latach 80,90 leciały teledyski ABBY w polskiej telewizji bo urodziłem sie kiedy wychodził ich 6 Album, The Album i w latach 70 miałem raptem 2 latka, ale można było sie zakochać szczególnie w blondynce ,która w latach 70 robiła na zachodzie furorę. Była tak nękana przez fanów że bała sie publicznie pokazywać ,nawet grożono jej porwaniem. Przez to ze nie chciała już występować i chciała zająć sie dziećmi rozpadło sie jej małżeństwo i przy okazji ABBA. Dzisiaj w dobie dostępu do wszystkiego w internecie można zobaczyć teledyski ,wywiady ,poczytać o całej historii ABBY mimo ze oni już po 80 lat mają i praktycznie zapomnieni przez wszystkich. W takiej Australi byli bardziej popularni niż Beatelsi. Mi ich muzyka bardziej przemawia niż liverpoolczycy, jakoś sie nie zestarzała szczególnie dwa albumy Super Trouper i mój ulubiony The Visitors.
Nie zapominajmy właśnie za sukces ABBY odpowiadają również nieżyjący już inżynier dźwięku Michael Tetrow, menadżer Stig Anderson, który pomagał w pisaniu tekstów po angielsku. Oraz dwaj najważniejsi instrumentaliści zespołu basista Rutger Gunarsson i perkusista Olaf Bunkert. Gitarzysci Nils Weilander i Janne Schaffer jeszcze żyją.