Peter007 pisze: ↑20 sty 2025, 07:47
Wydając 2 stówki rocznie na golenie i jednocześnie rozwiązując jakiś problem to nie wygląda przesadnie źle

Paczka 100 dobrych żyletek Astra (przykładowo) to bagatelne 30 złotych.
Z jednej żyletki wykręcisz 3-6 komfortowych goleń (zależne od zarostu).
Maszynka to inwestycja jednorazowa, bo tam nie ma co paść (na pewno nie bateria

), a nawet jakby spadło na beton i się wygięło to części są dostępne.
Wyciągnij kalkulator
Jako bonus - rodzajów żyletek jest pierdyliard, więc można sobie dobrać ulubioną pod siebie i swój styl golenia.
Coś jak dobieranie wkładek gramofonowych
Od japońskich Feather czy KAI (takie żyletkowe "JICO SAS") poprzez produkty niemieckie, egipskie, czeskie, wietnamskie, rosyjskie, chińskie, indyjskie, aż po egzotyki typu pakistański Treet Carbon ze stali węglowej.
W poprzednim poście pisałem o maszynce z regulacją - są takie modele, nieco droższe, ale pozwalają tuningować poziom ostrości danej żyletki.
O co chodzi? Regulujesz mechanicznie kąt i ekspozycję ostrza żyletki, od najbardziej łagodnego po najbardziej agresywne, w skali 6-10 stopni np.
To już jest trochę zaawansowana zabawa, ale jest taka opcja. Jak nie ma regulacji to zwykle producent maszynek (Muhle, Edwin-Jagger) oferuje zamienne głowice, więc można po jakimś czasie np. przesiąść się z łagodnej R89 na agresywną R41 (ja tak zrobiłem).
Ale tak na prawdę nie trzeba pakować się w jakieś wydatki typu 100 złotych już od razu. Można kupić maszynkę na żyletki w drogerii. Wilkinson takie oferuje, zarówno metalowe jak i plastikowe. Na takim plastikowym czarnuchu nauczyłem się golić, bo lata temu to był jedyny model dostępny od ręki, a w dodatku tani (nie wiedziałem jeszcze czy się wkręcę w temat).