Z tym "równaniem" miałem na myśli to, że uważam za śmieszne odbieranie/rozgraniczanie sztuki przytaczając do tego podejście zdrowo-rozsądkowe, gdyż wartości te w dość naturalny sposób przecież potrafią być całkiem sprzeczne ze sztuką.
Wszak chyba nie wszystko musi mieć sens, być ładnie poukładane i uszeregowane w kolumny i wiersze, być zgodne z etyką i moralnością, itp. itd.... by być częścią sztuki, czyż nie?
Nawet vinylpiotrek pewnie znajdzie taki przykład "kontry" do zachowania zdrowego rozsądku, i to pewnie taki, który mu osobiście się podoba

Jeśli się mylę, to przepraszam za wyjście z szeregu.
Coś czuję, że w całym tym dyskursie problem dotyczy perspektywy postrzegania pojęcia sztuki.
W związku z tym, dorzucę do stołu kolejne pytanie (obok znanego już potencjalnie nieśmiertelnego "warum nicht?"), może nieco prowokacyjne pytanie...
Czy granice sztuki powinny być (albo czy w ogóle mogą być) tylko uniwersalne bądź tylko indywidualne?
Na koniec, jeszcze jedna sprawa.
Robert dołożył do tematu bardzo słuszną prawdę, a mianowicie to, że artysta, by być artystą, musi tworzyć.
Czy wobec tego, "prawdziwą" sztukę może tworzyć tylko artysta (czyli naturalny twórca)?
EDIT:
Pisałem tą wypowiedź jeszcze zanim Robert napisał swoją, przez co w sumie już dał swoją odpowiedź na moje ostatnie pytanie.
Robert007Lenert pisze:Sztuke tworzy artysta. Inaczej sie nie da. Nie artysta...nie stworzy sztuki.
Nawet jeśli sztuka powstanie przez przypadek? Mamy wtedy... artystę z przypadku?

Czy może nie ma czegoś takiego jak przypadek w sztuce?
Ja znam odpowiedź, nawet popartą faktami, ale jestem ciekaw co pozostali na to powiedzą
