Zrewolweryzowany pisze:Mnie ciekawi czy te nowe tłoczenia winyli zapewniają wysoką jakość dźwięku.
To zależy co rozumiesz przez "wysoką jakość dźwięku" i o jakim nowym tłoczeniu mówimy, ale generalnie tak.
A to czy są lepsze czy gorsze od starych tłoczeń to osobna kwestia.
Zrewolweryzowany pisze:Bardzo bym prosił żeby ktoś zrobił takie porównanie o jakim pisałem wyżej. Na pewno się przyda

Mógłbym takie coś zrobić wykorzystując swoje dublety nowe-stare, ale pytanie na ile byłoby to miarodajne i sensowne porównanie? Z pewnością nie można by na podstawie tego zawyrokować jakąś ogólną tezę.
Radzę samemu sobie zorganizować takie porównanie i wyciągnąć własne wnioski, a "gorszą" wersję zachować na pamiątkę albo opylić.
Winters pisze:Ja na typowo koszmarnie wytłoczoną reedycje nadziałem się tylko raz, a mam tego sporo.
Zastanówmy się przez chwilę dlaczego tak jest...
Winters pisze:Czytając Wasze posty, czuję się jakbym żył na innej planecie. Może to wynika z tego, że jeżeli interesuje mnie reedycja konkretnego albumu to zawsze staram się zgromadzić jak najwięcej informacji o tym tłoczeniu.
Ano właśnie. Tu jest pies pogrzebany. Kwestia podejścia do zakupów/wyboru.
Patrząc z perspektywy takich "selektywnych" zakupów, opartych o opinie tych, co już kupili i porównali, można pozornie dość łatwo ominąć "wpadki' z złą reedycją.
To jednak nie zmienia stanu rzeczy, że nowe winyle tłoczone są "różnie', co potwierdzają różne opinie na ten temat od tych co biorą udział w tej i pokrewnych dyskusjach na forum.
Znikąd się to nie bierze.
Wobec tego, chyba ciężko zawyrokować, że Ci co nie robią "badań" na temat albumu, którego chcą kupić w jakiejś nowej edycji, są "tymi gorszymi". Czy może należałoby właśnie wysnuć taki ciekawy wniosek, że takie osoby są "same sobie winne, bo... reedycje są świetne" ?

To raczej nie tak działa
Tym bardziej, że nie każde wydawnictwo wychodzi spod bandery tych co bardziej zacnych firm, znanych z dobrej roboty i jakościowego masterowania czy tłoczenia analogów.
Nie wspomnę już o sytuacji kiedy człowiek zastanawia się nad zakupem czegoś zupełnie nowego, premierowego, a więc nie ma jeszcze porównań/opinii do przebadania. Czy za każdym razem człowiek powinien czekać, aż jakiś "frajer" pierw się przekona czy trafił na coś fajnego czy gorszego?
A nie każdy chcący kupić nowy winyl w ogóle zastanawia się nad takimi detalami. Po prostu chce mieć dany album na analogowym nośniku.
Niektóre z wspomnianych rzeczy w sumie powtarzam z mojej dyskusji z Wintersem w wątku o wznowieniach, ale to w sumie tyczy się także niewznowień, czyli całkiem nowych wydawnictw ukazujących się na winylu.
Dodatkowo, trzeba wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Jak ktoś dla wygody nie poluje za starymi oryginałami i kupuje same współczesne wydania i nie zastanawia się nad tym czy robi dobrze czy źle (zależnie od perspektywy) to tak naprawdę jest tutaj wygranym bo... jak nie zastanawia się czy ma gorsze czy lepsze wydanie to nie przejmuje się tym i po prostu słucha muzyki

Czy takie podejście jest fajne/słuszne to już jest raczej indywidualna sprawa.