Wyczuwam brak wiary, że może mi się średnio podobać brzmienie MC, ale pewnie też się dość nieściśle wyrazić nawiązując do metafory "mięsa", bo kto by tam wszystkie audiofilskie wyrażenia pokumał?
Słyszę to tak, że moje poprzednie głośniki Canton Quinto lepiej się z tym ortofonem dogadywały, przejrzystość MC15 współpracowała z sypanym przez Cantony piachem i nauczyłem się w tym dźwięku rozsmakowywać, szczególnie w wyższych rejestrach, w których potrafiły dziać się bardzo wciągające rzeczy. Natomiast po zmianie głośników na parę Wharfedale Linton Heritage, dźwięk mc15 wydał mi się nieco cienki i podbity na górze, chociaż dalej fajnie ułożony, wiele rzeczy tam do siebie pasowało, ale niekoniecznie mnie. Więc sądzę, że to kwestia systemu. Próbowałem różnych ustawień na Iskrze, impedancji z zakresu 100-500 Ω, a pojemność miałem chyba na 147 pf.
Ale jestem otwarty na powroty!

Coś mogło mi umknąć, mogłem czegoś nie usłyszeć, mieć specyficzne płyty albo być zmęczony - więc chętnie skorzystam z rady, jakbyś proponował ustawić Iskrę? Na pewno będę jeszcze tego ortofona montował i wtedy chętnie przyjrzę się lepiej Twojej rekomendacji, jeśli byś miał taką dla mnie.
W ogóle dzięki tym Lintonom poczułem, jeszcze przez streamer, od razu oddech, takie "ufff! Czyli o to chodzi z tą delikatną, niemęczącą górą, aaaahaaaa".

Dzięki zmianie głośników przy słuchaniu muzyki zacząłem bardziej odpoczywać niż wcześniej i postanowiłem, że chcę iść w tym kierunku, już trochę bardziej świadomie wybierając charakter dźwięku mojego stereo. I na moje aktualne potrzeby i w moim torze VM95SH jest bardziej zrelaksowana od MC15.