W założeniu miał mieć/być:
- prosty – konstrukcja zbliżona do 'cepa'. Najcepiastszymi są w sumie klocki Passa – jednak dla DIY by uzyskać sukces, trany trza kupić od Nelsona … bo nieco rzadko występujące w naturze są

moc 50-100W
- z bezproblemowym radzeniem sobie z kolumnami nominalnie 4 om
- złożony z dostępnych, zwykłych ale porządnych elementów
A klasowe tutaj odpadły z racji konstrukcji. Nie są złe, a klamoty Nelsona Passa są jednymi z fajniej grających, ale nie spasowały się z założeniami.
Nie miałem czasu by siedzieć samemu nad konstrukcją, robić prototypy, testy więc pozwoliłem sobie zarzucić sieci w sieci. Po niedługich poszukiwaniach natrafiłem na projekt P3A ze strony Roda Elliotta – dobrze udokumentowane.
Poszperałem czy komponenty są dostępne i zabrałem się za rysowanie płytek wzmaka i zasilacza.
Wyszły dość zgrabne, nieduże, krótkie ścieżki, duże prądy nie latają między małymi co wpływa na brak problemów.
Zastosowałem:
Tranzystory mocy – dostępne, oryginalne Toshiby C5200 i A1943, w normalnej cenie.
Nie miało sensu szukanie jakiś nosów czy wynalazków, bo w razie awarii jest wtopa i koszty. Również zrezygnowałem z kupowania na ibejowo/aliekspresowych aukcjach – za dużo malowanych części a to rodzi problemy czy też finalnie kaboom.
Maluchy BC546 w parze wejściowej wymagały sparowania by uzyskać niski poziom składowej stałej na wyjściu. Akurat miałem służbę, czyli wnuczka sprawdzała pod nadzorem kerownika. Tu dałem je też w koszulce termicznej by pracowały w tej samej temperaturze – sprzężenie termiczne. Bez regulacji DC jest na poziomie około 15mV. Z prostą regulacją, którą dodałem na pcb można zejść do 0V.
Pozostałe MJE15034/35 wsadziłem jak leciało z woreczka.
Rezystory nisko sygnałowe to albo Beyschlag albo Vishay 1%.
Kondensatory markowe typu BC Components, Panasonic, Philips etc.
Nie kombinowałem z dobieraniem jakiś fikuśnych butikowych marek bo ani czasu ani piniendzy nie było na to.
Stałe polipropyleny blisko nóżek tranzystorów czyli tam gdzie powinny być.
Na wejściu o zgrozo bipolarki 10uF…

Razem: 15 rezystorów, 11 kondów, 9 tranzystorów, 1 led, 2 potki wliczając ten dodany przez mua na kanał.
Zasilacz klasyczny:
szybkie diody To-220 + bateria kondów 12x 3300uF/50V ze stajni Nichicon co w zupełności wystarcza a nawet jest na wyrost. Ale robiłem sobie to i mogłem pofolgować.
Trafo – zastosowałem 2x20V 300W toroidka z zamierzchłych czasów, który onegdaj miał służyć jako napęd dla symetrycznych końcówek na LM3886 … ale wysezonował się w przydasiach czekając na lepsze czasy i jego większą ilość

Po zgromadzeniu klamotów zabrałem się za składanie. Poszło szybko bo i konstrukcja prosta.
Ustawienie i po kilkunastu minutach pracy korekcja prądu spoczynkowego na poziomie 50mV (mierzone między rezystorami wyjściowymi) – to jakieś 75mA. Można to ustawić praktycznie od około 20mV w górę – jednak tu trzeba brać pod uwagę rozpraszanie ciepła przez radiator/y. Ja nie miałem za dużych, więc doszedłem do 120mV i przy dość długim i głośnym słuchaniu dało się je dotknąć … bez zostawiania na nich skóry

Kable: no bez drutów by nie zadziałał, niestety. Tu nie ma zlituj, poszedłem w miarę grubo i na zasilanie wybrałem pótora/kwadrat czarno/czerwone linki a na zasilanie takież same jeno żółto/niebiesko/czarne. Naturalnie sam skręcałem. Takie okablowanie w jakiś sposób gwarantowało mi, że przy w miarę przyzwoitym oświetleniu nie popier-mylę się i nie zrobię zwarcia … bo i wzrok już nie ten

A 1,5mm2 pozwala na przesłanie odpowiednich prądów z zapasem, tak, że ten …

Nie wiedziałem czego się spodziewać dźwiękowo, czy będzie ostro, czy muł bagienny, czy się spali jak mu przyłożę … ale to co rzuciło mi się na uszy to mnie lekko zdziwiło.
Duża swoboda z szeroką i głęboką sceną.
Punkt, na który zwracam uwagę to bas (fundament) – jak jest rozlazły to jest coś nie tak … tutaj jest fest kontrolowany, nie brakuje nic. Wzmaczek też nie gubi szczegółów ale nie sieje górą – równo gra, nie faworyzuje jakiego pasma. Gra tak na ile mu materiał pozwala … nie lepi z gówna bata. Jednakowoż to tyle jeśli chodzi o kwieciste opisy.
Sprawdzałem go na swoich 4 omowych kolumnach jak i na wielkich 'pralkach' z 12'' Celestionami koaksjalnymi (klony Altec - te to akurat łatwe obciążenie). Co jest fajne to brak 'hałasu' nawet przy głośniejszym słuchaniu, jest muzyka. I to niezależnie od tego czy się wrzuci coś plumkającego, Floydów, brazylijską orkiestrę Sepultura czy inną symfonikę z kilkudziesięcioma instrumentami na pokładzie.
Z ciekawych wzmaków, które ostatnio słuchałem był Roksan Oxygene. Mocny 150 czy 180W na układach Hypexa. Ładny taki, okrąglutki. Tytułowy malec postawiony obok niego nie odstawał ...
Reasumując:
ciekawy projekt warty rozważenia jeśli ktoś nie ma w ogóle wzmaka/ma kiepski/ma jakiś do reanimacji wzmacniacz, etc.
Ograniczać tu może jedynie inwencja własna.
Co jakiś czas wchodzę sobie na diyaudio i okazało się, że to mocno popularna tam (czyli na całym świecie) konstrukcja. Jest wiele wątków związanych z problemami, zastosowanymi rozwiązaniami, ulepszeniem tego wzmacniacza, kombinacjami z płytkami etc. Problemy z reguły to albo błąd montażowy, albo kiepskie pcb. Jest to dość idiotoodporna konstrukcja.
Jeśli ktoś również czyta tam to pewnie skojarzy east electronics – to nick niejakiego Sakisa – jest użytkownikiem kilku takich ampów. Teoretycznie to o niczym nie świadczy – jednak jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że para się naprawianiem dziesiątek wzmaków rocznie to raczej osłuchany jest.

Poniżej kilka zdjęć, żeby nie było, że to jaka 'fatamorgana'.