Na pewno nie było to złe doświadczenie, po tygodniu odsłuchu stwierdzam nawet że wręcz przeciwnie...
Był to drugi ampli który gościł u mnie dłużej niż kilka utworów przez co wydaje mi się, zrozumiałem lepiej pojęcia opisujące dźwięk.
Ciepło którego doświadczyłem sprawdzało się... lecz nie wszędzie.
The Dave Brubeck Quartet-Take Five brzmiało super, odwzorowanie oraz separacja instrumentów czarowała bawiąc się stereofonią. Tej jednak najlepszej uświadczyłem w kawałku Nicola Cruz-Cumbia del Olvido... lokalizacja powalała. Mogłem śmiało pokazać palcem gdzie gra...
Wokal w Disclosure-Help Me Lose My Mind sprawiał iż przechodziły mnie ciary...
Elektronika brzmiała już gorzej... W utworze Jade Blue & Frequency - Lately "cykacze" jak to ja nazywam były rozmazane i natarczywe na swój sposób, ogółem rzecz biorąc było nieprzyjemnie.
Przy Nero-Satisfy również było spore rozmycie... brakowało poukładania.
Rap tak samo, z tym że tu kulała najbardziej gładkość przekazu. Znów brak poukładania w większości przykładów które musiał bym podawać...
Wspólną cechą dla każdego gatunku był bass... Zbyt mało kopiący, sprężysty, hmm... taki stłumiony, czasami tekturowy czy kij wie jak go nazwać.
Jednak przy tych najniższych z najniższych rejestrach się działo... I TO JAK! Nie sądziłem że konstrukcja zamknięta tak potrafi "zanieść" bass w kluczowych momentach

Wniosek na daną chwilę jest taki, że chyba potrzebuje nadal ciepełka starych klocków. Jednak z większą szybkością i detalem. Z lekkimi rockowymi zapędami dla poprawy basu...
Na ten wniosek również można nanieść poprawkę w postaci później planowanego zakupu DAC'a...