"Badania prowadzone między innymi nad grupą młodzieży w wieku 14-19 lat po próbach samobójczych pozwoliły ustalić, że przeważali respondenci wierzący w Boga i praktykujący."
Autor to Adam Czabański – polski socjolog, doktor habilitowany, suicydolog.
Wśród respondentów, jak sądzę, było również 100% lub prawie 100% Polaków. Statystyki trzeba umieć czytać.
Innymi słowy: wśród społeczeństwa przeważali wierzący i praktykujący, więc przeważali prawie w każdej grupie. Sama więc przewaga niczego jeszcze nie dowodzi. Pytanie brzmi, czy wierzący i praktykujący byli w tej grupie nad- czy niedoreprezentowani i w jakim stopniu. Masz jakiś link do szczegółów?
Wiesz, co to nadreprezentacja i niedoreprezentacja? "Odsetek prób samobójczych jest odwrotnie proporcjonalny do częstotliwości praktyk religijnych" - to niekoniecznie znaczy, że wierzący wśród samobójców stanowią mniejszość. Istotne bowiem dla zinterpretowania statystyki jest, jak się obie kwestie w danym czasie i miejscu rozkładają w społeczeństwie.
Jeśli w danym miejscu i czasie w społeczeństwie znacznie przeważają wierzący i praktykujący, to będą prawdopodobnie mieć przewagę także wśród prostytutek i złodziei. Dlatego aby zbadać wpływ czegokolwiek na cokolwiek, trzeba odsetek danego środowiska w badanej grupie, np. wierzących i praktykujących Żydów i chrześcijan wśród samobójców, porównać z ich odsetkiem wśród ogółu społeczeństwa.
Jeśli wierzący i praktykujący chrześcijanie i Żydzi stanowią wśród samobójców większy odsetek niż wśród ogółu populacji, to są wśród samobójców nadreprezentowani, choćby stanowili wśród nich mniejszość.
Jeśli wierzący i praktykujący chrześcijanie i Żydzi stanowią wśród samobójców mniejszy odsetek niż wśród ogółu populacji, to są wśród samobójców niedoreprezentowani, choćby stanowili wśród nich większość.
Jakie to ma znaczenie? Przykład: wypadki motocyklowe ma więcej mężczyzn niż kobiet. Czy to znaczy, że mężczyzna wsiadając na motocykl jest bardziej narażony na wypadek niż kobieta? Samo w sobie nie znaczy. Samo w sobie znaczy po prostu, że na motocyklach jeździ znacznie więcej mężczyzn niż kobiet i stąd taka statystyka. Dopiero porównując udział obu płci w wypadkach z proporcjami obu płci ogółem wśród motocyklistów można powiedzieć, w jakim stopniu zagrożenie wypadkiem zależy od płci. Teraz rozumiesz, dlaczego pytam o szczegóły?
Słucham winyli. Słucham kompaktów. Słucham kaset. Po prostu kocham MUZYKĘ.
"Badania prowadzone między innymi nad grupą młodzieży w wieku 14-19 lat po próbach samobójczych pozwoliły ustalić, że przeważali respondenci wierzący w Boga i praktykujący."
Logiczne:) osoba niewierząca w Boga nie popełni samobójstwa bo nie wierzy w życie pozagrobowe Państwo zaoszczędzi dużo kasy nie obejmując ich pomocą psychologiczną. Proponuję też obniżyć skadkę zdrowotną ZUS dla niewierzących
No i znalazłem, a moje podejrzenia potwierdziły się.
Badanie pochodzi z 1994 roku.
W 1992 odsetek wierzących wśród młodych Polaków wynosił 93%, w 1994 prawdopodobnie był podobny.
Tymczasem wśród niedoszłych samobójców jako wierzących i praktykujących określiło siebie 72,8% badanych (cytuję Twojego specjalistę, kinky).
Wniosek: wierzący wśród samobójców byli wyraźnie niedoreprezentowani, tj. stanowili mniejszy odsetek niż wśród ogółu populacji. Czyli Twój "dowód" upada, kinky.
Co więcej, dalej cytując to samo źródło: W wyniku przeprowadzonych (4 lata później - przyp. mój) wywiadów zdołano ustalić typologię postaw młodych niedoszłych samobójców wobec wartości transcendentalnych:
Postawa objawiająca się niezmienną obojętnością religijną. Większość badanych zarówno w okresie presuicydalnym jak i w okresie postsuicydalnym nie korzystało z sakramentów świętych oraz nie uczestniczyło w niedzielnej mszy św. (...)
Postawa, która wyraża się poprzez obojętność religijną w okresie presuicydalnym i pod wpływem doświadczenia próby autodestrukcji ulega przemianie w zwiększone zainteresowanie wartościami transcendentalnymi.
U tych ludzi obserwuje się początek rozwoju religijności spontanicznej. (...)
Postawa religijności z obowiązku w okresie poprzedzającym próbę samobójczą (ograniczone do minimum korzystanie z sakramentów świętych i uczestniczenie w niedzielnych mszach św). Ulega ona transformacji po zamachu autodestrukcyjnym w fascynację zagadnieniami związanymi z sacrum. Staje się to impulsem do rozwoju religijności spontanicznej.
Idę rzucić indeksem w twarz mojemu psorowi od statystyki, jakim qva cudem zaliczyłem wszystkie wykłady, ćwiczenia i egzaminy
Tarkus, pliss, pisałeś tu kiedyś żeby trzymać jakiś poziom dyskusji, a traktujesz swoich adwersarzy jak niedouczonych prostaków.
Starałem się, bóg mi świadkiem Nikogo Tarkus z udzielających się tutaj w dyskusji nie przekonałaś, a tylko zniechęciłeś do dalszego udzielania się, włącznie ze mną
Wróćmy do prawdziwej polityki, podobno Jacek organizuje sylwester marzeń na Times Square? Zenek przebojem wejdzie na amerykański rynek, pytanie brzmi - nie czy, ale ile zgarnie Grammy???
"Badania prowadzone między innymi nad grupą młodzieży w wieku 14-19 lat po próbach samobójczych pozwoliły ustalić, że przeważali respondenci wierzący w Boga i praktykujący."
Autor to Adam Czabański – polski socjolog, doktor habilitowany, suicydolog.
Wśród respondentów, jak sądzę, było również 100% lub prawie 100% Polaków. Statystyki trzeba umieć czytać.
Innymi słowy: wśród społeczeństwa przeważali wierzący i praktykujący, więc przeważali prawie w każdej grupie. Sama więc przewaga niczego jeszcze nie dowodzi. Pytanie brzmi, czy wierzący i praktykujący byli w tej grupie nad- czy niedoreprezentowani i w jakim stopniu. Masz jakiś link do szczegółów?
Tarkus, znowu podwazasz źródło. Kinky podał linka a czy ty podasz jakieś źródło na poparcie swojej tezy?? Bo na razie tylko negujesz...
Ja pierdolę, oglądam co jakiś czas i nie wierzę, mam tyle pytań. Obadajcie co mówi Wałęsa od 12:15.
Najgorsze, że on myśli, że mówi mądrze.
Bóg co daje szczęście.
Komputery co szukają boga.
Bóg co się nie myli w rachunkach dolarowych.
Bóg co daje nam sens naszego życia.
I taki bóg nie przeszkadza nikomu...
Gest i ten wyraz twarzy na końcu 13:03, rozjebał mnie totalnie.
podobno Jacek organizuje sylwester marzeń na Times Square?
Podobno żona pewnego Pana z dworu mocno nieprzychylnie wypowiedziała się o tej nominacji. I ponoć kumpluje się z amerykańską administracją, doradza takiemu starszemu Panu co to ostatnio hurtowo fajerwerki dostarcza pewnym gierojom niedaleko od nas. Także może jeszcze być jak z tymi bilbordami w Warszawie. Krew w piach.......
Matka nosi dziecko z wadą letalną i wie, że może stracić swoje życie jeśli donosi ciążę. A jak dobrze wiesz, narażanie swojego zdrowia i życia to występek przeciwko 5 przykazaniu. Więc jak to ma wyglądać? Czyje 5 przykazanie jest ważniejsze? Ja nie wiem, a Ty?
Nieważne, jaki ten ksiądz jest. Choćby był najgorszy, może mnie ważnie wyspowiadać i ważnie udzielić mi komunii
I dlatego to odrzuca ludzi od Kościoła. Jeśli wybrał taką drogę w swoim życiu to przynajmniej powinien próbować żyć zgodnie z Dekalogiem, a nie strzępić jęzor z ambony, mówić innym jak mają żyć, a sam postępować według myśli "hulaj dusza, piekła nie ma"
Kiedy ja chodziłem do szkoły, katechizowali z reguły duchowni. Ci, z którymi miałem do czynienia, byli lub wydawali się być w porządku.
Mam 40 lat i pamiętam, jak proboszcz do sąsiada rzucał butem, nie w żartach, tylko żeby zrobić krzywdę. Pamiętam też jakie miałem problemy, bo mam brzydki charakter pisma, a i pił jak szewc. Pamiętam też jednego wikarego, który był z powołania i do tej pory jest. Zawsze skromny i pomocny. Ale on był jednym z 2 czy 3, których znam i cenię. Reszta pazerna na pieniądze, pijacy, jeden wyrzucony z parafii w związku z podejrzeniem o molestowanie. Inny sam odszedł z kapłaństwa i założył rodzinę, ale przynajmniej zachował się jak odpowiedzialny facet.
Z moich (ale to moich) obserwacji - przesada. Przeważnie napotykam księży, po których postępowaniu, w tym sprawowaniu posługi kapłańskiej, śmiem przypuszczać, że wiarę w Boga i swoje powołanie traktują poważnie. Choć widuję i takich, co do których mam wątpliwości.
Przy tym warto pamiętać, że parafia - podobnie jak dowolna instytucja - bez pieniędzy funkcjonować nie może.
Patrzy wyżej, pieniądz ponad wszystko.
Wega Modul 301P+ADCQLM/AT13EaV/OM10, Sony TA-F570ES, Akai CD-62, JVC TD-X502, Pioneer N-30AE, Onkyo T-4270, Heco TE 1200 Marantz PM-45, Sony MDS-JE520, Summit Exclusive RF550 i pecet
Idę rzucić indeksem w twarz mojemu psorowi od statystyki, jakim qva cudem zaliczyłem wszystkie wykłady, ćwiczenia i egzaminy
Tarkus, pliss, pisałeś tu kiedyś żeby trzymać jakiś poziom dyskusji, a traktujesz swoich adwersarzy jak niedouczonych prostaków.
Nie ja szermowałem cytatem wyrwanym z kontekstu. To Ty potraktowałeś mnie jak niedouczonego prostaka, któremu większościowy udział osób wierzących w próbach samobójczych (w ultrakatolickiej Polsce lat 90., gdzie wierzący nie mogli nie przodować we wszelkich statystykach, tak chlubnych, jak niechlubnych) miał "udowodnić", że religijność zwiększa ryzyko samobójstwa. Miałem nadzieję, że robisz to z ignorancji.
Primo, "róbta co chceta" nie jest własnością jednego człowieka ani nie on jest autorem tego powiedzenia. Secundo, mówiąc "Kościół" masz na myśli tylko księży i biskupów, czy całą wspólnotę wiernych? Tertio, czy na pewno ta jedna fundacja zrobiła więcej dobrego od wszystkich fundacji kościelnych w tym samym czasie?
I dlatego to odrzuca ludzi od Kościoła. Jeśli wybrał taką drogę w swoim życiu to przynajmniej powinien próbować żyć zgodnie z Dekalogiem, a nie strzępić jęzor z ambony, mówić innym jak mają żyć, a sam postępować według myśli "hulaj dusza, piekła nie ma"
Ależ oczywiście, że powinien, tutaj zgadzam się z Tobą całkowicie! Powinien tak samo, jak każdy inny chrześcijanin, czy jest duchownym, czy nie. Ja takich księży przecież nie usprawiedliwiam, oni postępują źle, są dla niektórych powodem zgorszenia, a wiemy, co o takich mówił Jezus. Ale to kwestia ich zbawienia, nie Twojego czy mojego. Jezus nie od parady powiedział o kapłanach: "Słuchajcie ich, ale nie naśladujcie" (w innym przekładzie: "Róbcie tak, jak mówią, a nie tak, jak robią"). To znaczy, ze nawet najgorszych księży mamy obowiązek słuchać, jeśli tylko głoszą Jego naukę.
Chodziło mi jednak o to i tylko o to, że nawet zły ogólnie kapłan może ważnie udzielać sakramentów. Czyli nawet on może mi pomóc w pozytywnych zmianach w moim życiu.
Matka nosi dziecko z wadą letalną i wie, że może stracić swoje życie jeśli donosi ciążę. A jak dobrze wiesz, narażanie swojego zdrowia i życia to występek przeciwko 5 przykazaniu. Więc jak to ma wyglądać? Czyje 5 przykazanie jest ważniejsze? Ja nie wiem, a Ty?
Ja wiem, jak to widzi Kościół. A widzi (w uproszczeniu) tak, że jeśli występuje zagrożenie dla życia matki, to jej życie jest priorytetem, chyba że ona zadecyduje inaczej. Wada letalna oznacza jednak zagrażającą życiu dziecka, niekoniecznie matki.
Kościół powinien stać w obronie słabszego, a nie doszukiwać się jakichś ukrytych ideologii.
Kościół stoi w obronie krzywdzonego, czy jest on słabszy, czy nie. Ale nie jest do tego potrzebna regulacja dublująca prawo już obowiązujące w Polsce. O to tutaj chodzi. Rzeczona ustawa ani na jotę nie zwiększyłaby u nas ochrony kobiet ani nikogo innego przed przemocą.
A ideologia w tej ustawie nie była ukryta, tylko całkiem jawna.
Mam 40 lat i pamiętam, jak proboszcz do sąsiada rzucał butem, nie w żartach, tylko żeby zrobić krzywdę. Pamiętam też jakie miałem problemy, bo mam brzydki charakter pisma, a i pił jak szewc. Pamiętam też jednego wikarego, który był z powołania i do tej pory jest. Zawsze skromny i pomocny. Ale on był jednym z 2 czy 3, których znam i cenię. Reszta pazerna na pieniądze, pijacy, jeden wyrzucony z parafii w związku z podejrzeniem o molestowanie. Inny sam odszedł z kapłaństwa i założył rodzinę, ale przynajmniej zachował się jak odpowiedzialny facet.
Mam 52 lata i nie zetknąłem się z tak ekstremalnymi przypadkami, jak opisany przez Ciebie proboszcz, choć słyszałem o różnych. Znałem, tak, proboszcza, który wyrzucił z kościoła ubliżającego pijaka, ale nie robiąc mu krzywdy. Ogółem spotykałem rozmaitych księży, paru naprawdę w porządku, większość po prostu poprawnych. Spotkałem też trochę (niewielu) takich, którzy moim zdaniem nie powinni nimi być... ale nie musiałem mieć racji.
Co do tego wyrzuconego z parafii za molestowanie mogę powiedzieć tyle: dobrze, że go wyrzucono. Plus dla tego, kto go wyrzucił.
Dla niektórych księży - tak, podobnie jak dla wielu świeckich. A już sytuacje, kiedy ksiądz odmawia udzielenia ślubu lub, co gorsza, chrztu bez uiszczenia jakiejś kwoty, tym gorzej gdy "nie mniejszej niż", uważam za niedopuszczalne. Słyszałem o takich sytuacjach tu i tam. O sakramentach Jezus mówił wprost "darmo wzięliście, darmo dawajcie".
Ale, jak pisałem, instytucja nie może funkcjonować bez pieniędzy - za coś trzeba oświetlić, ogrzać i nagłośnić świątynię itd., itd. Przy czym naprawdę wolałbym, żeby w Polsce kapłan (nie tylko katolicki) miał państwową pensję, tak jak np. we Włoszech, a wszystkie potrzeby logistyczne związków wyznaniowych były finansowane z procentu podatku deklarowanego przez wiernych danej religii. I żeby ewentualna ofiara była wszędzie dobrowolna, tak jak powinna być.
Słucham winyli. Słucham kompaktów. Słucham kaset. Po prostu kocham MUZYKĘ.