Moja przygoda z płytą gramofonową zaczęła się w czasach dawno minionych. Dziadek nakręcał mi patefon, bo jako dziecko nie miałem dość siły aby kręcić korbą. Później dzięki elektryczności było już łatwiej.

Teraz praktycznie zbieram tylko stare winyle, nagrania których nie znajdę w wersji cyfrowej. Zakres rodzajowy prawie nie istnieje, ponieważ słucham wszystkiego co można nazwać muzyką. Przedział czasowy sięga muzyki dawnej, renesansu i baroku, po utwory bardzo współczesne lecz raczej unikalne. Nie nabywam współcześnie wydawanych płyt winylowych. Popełniłem to wystarczająco wiele razy, aby mieć ugruntowane zdanie o wytworach dzisiejszych wytwórni.
Sprzęt ma mi zapewnić przede wszystkim jak najmniejsze zużycie odtwarzanych płyt - to absolutna podstawa, stąd konkretne ukierunkowania przy wyborze np. wkładek i igieł do nich. Reszta, jak to w analogu, jest sprawą psychoakustyki. Stąd też cały tor analogowy jest złożony z elementów, których producenci zadbali o jak najbardziej płaską charakterystykę przenoszenia ich produktu, oczywiście jeżeli z założenia ma on być bezbarwny lub przeciwnie dopasowany do założonej charakterystyki np. RIAA. To pozwala mi ocenić jakość nagrania pod wieloma względami i naprawdę cieszyć się tym, co twórcy nagrania chcieli przekazać, w jakiej postaci, barwie i intensywności podać zarejestrowany materiał.