Rega pisze: ↑16 cze 2022, 10:59
@syko - pisząc bezpośrednio pod poprzednim postem, bez zaznaczenia do którego postu, lub do kogo się odnosisz, to według wszelkich prawideł pisania, odnosi się on do poprzedniego.
A jesli chodzi o bytność na koncertach to życzę Ci uczestnictwa w naprawdę historycznych wydarzeniach. Wrażenia pozostają na całe życie. U mnie, oprócz wcześniej opisanego, było ich kilka - David Gilmoor, Phill Colins, Roger Waters i jeszcze kilka innych. Miałem co jakiś czas trochę o nich napisać , no, ale były jakiś czas wstecz więc, w/g Ciebie, nie ma o czym pisać. Pozdrawiam. Rega.
Normalnie miałem już przemilczeć pierwszy wpis, ale doszedłem do wniosku że nie reagując na niego wezmę jakąś wyimaginowaną winę za Twoje niezrozumienie moich intencji. W ramach przyzwoitości napisałem kilka słów, żeby było wiadomo co miałem na myśli (powtarzam: zwykłe zapytanie czy wrzucamy wspomnienia z trochę odleglejszych koncertów niż z wczoraj). Ot i tyle.
Dlatego też nie pojąłem czemu uparcie chcesz udowadniać mi i innym czytającym co tak na prawdę miałem na myśli. Na dodatek twierdzisz, że według mnie nie ma o czym pisać. Pokaż mi taki wpis a posypię sobie głowę popiołem.
Dziękuję za życzenia i też Tobie życzę bycia na równie świetnych koncertach jak ten w Budapeszcie oraz więcej dystansu.
Pozdrawiam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Skoro rękawica a została rzucona to proszę:
01.06.1999. Stadion Gwardii, Metallica.
Bilety kupione zaraz po tym jak tylko ogłoszono w mediach o koncercie kilka miesięcy wcześniej. Był to prezent na Dzień Dziecka

. Mieszkałem wtedy w Ełku i ze znajomym zaplanowaliśmy podróż do Warszawy pociągiem. Na dworcu Centralnym spotkaliśmy Marka Sierockiego z Teleexpresu, ale był jakiś niewyraźny więc nie zagadywaliśmy. A może to był jego sobowtór? Nigdy już raczej nie rozwiążę tej zagadki. Pamiętam dokładnie jak na przystanku pod Dworcem Centralnym roiło się od metalowców, którzy masowo ładowali się do empeku jak śledzie do beczki. Dzień był bardzo gorący i im bliżej stadionu ulica była coraz bardziej zakorkowana. Kierowca autobusu zlitował się nad pasażerami i otworzył wszystkie drzwi w celu przewietrzenia towarzystwa. Gdy stwierdziliśmy fakt, że autobus już szybciej nie pojedzie niż te dwa kilometry na godzinę stwierdziliśmy że wysiadamy co zrobiliśmy na środku skrzyżowania. Do celu zostało kilka kilometrów. Po drodze wstąpiliśmy na browary do jakiejś spelunki gdzie bardzo wyraźnie dało się odczuć klimacik przedkoncertowy. Po zagaszeniu pierwszego pragnienia poszliśmy za większością w stronę stadionu. Na bramkach okazało się że nie można wnosić żadnych napojów, które były konfiskowane na kupę przed wejściem (do tego jeszcze wrócę). Miałem to szczęście że ochroniarz który mnie kontrolował był wyrozumiały i pozwolił mi wnieść aparat fotograficzny plus garść filmów. Może zasugerował się tym, że ów aparat wyglądał jak coś totalnie niepoważnego i że tym nie da się robić zdjęć, albo był koneserem

. Aparat to Leica II z 1931 roku

.
Po wejściu na teren stadionu okazało się że piwo to mają tylko w sektorze VIP, nawet prosiliśmy człowieka przez siatkę żeby nam kupił, ale ten niestety nie spełnił naszych próśb. Powtórzę że dzień był bardzo upalny i pić się chciało jak psu wiadomo co

. Z tego co pamiętam to była tam jakaś akcja Pepsi czy innej coli i rozdawali po kubeczku napoju w ramach promocji. Mając jeszcze trochę czasu do koncertu nawet skusiliśmy się na stanie w kolejce, w której już było ze 150 osób

, lecz po kilkunastu minutach zrezygnowaliśmy i poszliśmy na murawę jak najbliżej sceny. Wbiliśmy się jakieś 30 metrów od sceny , która była umiejscowiona bardzo niesymetrycznie na dłuższym boku stadionu bardziej z lewej strony. Stwierdziłem tam, że ilość człowieka na metr kwadratowy jest podobna jak w tym empeku co jechaliśmy wcześniej.
Potem był już koncert Apocaliptyca (wcześniejszych zespołów nie widzieliśmy) i po nim Metallica. Gdy grała Metallica chyba podskakiwała cała murawa i nie ważne czy chciałeś skakać, czy też nie chciałeś skakałeś razem ze wszystkimi. Tłum działał jak jeden organizm (tłok). Pamiętam jeszcze zapach kiszonej trawy spod stóp i wyobrażam sobie co pozostało po murawie. Niestety, albo stety spiesząc się na powrotny pociąg do Ełku wyszliśmy z koncertu jeszcze przed końcem. Za bramką leżały stosy wcześniej skonfiskowanych napoi. Wybór był przeogromny, a pić chciało się jeszcze bardziej niż przed koncertem. Na miejscu wypiłem 1.5 litra jakiejś wody i zabrałem jeszcze do pociągu dużą CocaColę. Inny znajomy który też był na koncercie do końca potem powiedział że ludzie wychodząc rzucali się na te butelki i szukali byle czego oby mokrego.
Robiłem wtedy dużo zdjęć - przed koncertem jak i w trakcie. Niestety przeprowadzając się zaginęły w akcji podobnie jak negatywy.
Zostało mi kilka odbitek, może trzy spośród których jedno prezentuje teraz.
Może ktoś z Was tam był i pozna siebie na zdjęciu?
https://www.youtube.com/watch?v=igB-zRjxGdA