tuczi77 pisze: ↑11 kwie 2022, 12:15
Nie da się wiedzieć wszystkiego
Jasne, dlatego nie warto rzucać tekstami o ignorancji, albo ironicznymi pytaniami jak np:
tuczi77 pisze: ↑11 kwie 2022, 10:34
Ale jak? Przez zieloną granicę albo kajakiem przez Atlantyk?
tuczi77 pisze: ↑11 kwie 2022, 12:15
Różnice pomiędzy imigracją naszą, a tą bliskowschodnią
To warto też poczytać, sugerując, że tylko uchodźcy z bliskiego wschodu grupują się w gettach, o chicagowskim Jackowie, nowojorskim Greenpoincie i innych miejscach gdzie Polacy żyli w "swoich" dzielnicach/gettach, często przez wiele lat, w pierwszym pokoleniu wielu z nich nawet nie potrafiło posługiwać się językiem angielskim. Dopiero kolejne pokolenia miały ambicje wyrwać się z tego i awansować społecznie.
A dzielnice/getta włoskie (Little Italy), irlandzkie, chińskie chinatown w wielu miastach świata... W pierwszym pokoleniu ludzie zwykle szukają wsparcia swojej diaspory, która już okrzepła na miejscu, szczególnie ci mniej wykształceni.
Emigracja arabska jest dość świeża, też tworzy swoje getta, w wielu wypadkach oczywiście tworzą się tam patologie, ale uogólnianie tego na wszystkich emigrantów nie jest zasadne. Wszyscy włosi w stanach nie byli mafiozami

Asymilacja z nowym krajem, miejscem, kulturą jest znacznie trudniejsza dla ludzi z bliskiego wschodu przede wszystkim z uwagi na religię. Porównywanie kobiet-emigrantek wychowanych w cywilizacji "zachodniej", że pracują itp, do kobiet z krajów muzułmańskich (z ortodoksyjnych rodzin i krajów gdzie obowiązuje prawo szariatu), które nie mają żadnego wykształcenia i same nic nie mogą, bo mąż, rodzina i religia zabrania jest dość tendencyjne, bo w ich tradycji kobieta ma siedzieć w domu, a rodzinę utrzymuje mężczyzna. Oczywiście tu też nie chcę uogólniać, bo te relacje i co mogą kobiety, a czego nie zależy od tego skąd przyjechały. Każdy kto był na bliskim wschodzie widział kobiety noszące się po europejsku, wykształcone, pracujące i kobiety z rodzin ortodoksyjnych w burkach, czadorach itp... Trochę to bardziej skomplikowane niż ludziom i niektórym politykom się wydaje.