Zacznę trochę od końca - nie, nie chodzi mi o to, by dźwięk z winyla brzmiał jak cyfrowy, ale…

Aktualnie gram na następującym zestawie:
- cyfrowy wzmacniacz SMSL Q5 Pro,
- kolumny Magnat Quantum 723,
- ChromeCast Audio podłączony optycznie,
- Onkyo C-7030 podłączony kablem koaksjalnym,
- gramofon Technics Q3 z wkładką 270c,
- preamp DJ Art Pre II.
I gra to niesamowicie. Serio, szczególnie biorąc pod uwagę cenę. Niesamowicie, jednak jedynie na cyfrze. Dźwięk puszczony z Tidala HiFi przez ChromeCasta Audio czy CD jest sprężysty, szybki, słychać wiele szczegółów, ma wyraźnie zaznaczoną podstawę basową. No, niczego mu nie brakuje. Gorzej się robi, gdy przełączę się na wejście analogowe. Muzyka brzmi, jakby ktoś rzucił na nią koc. Wokal wychodzi na przód, brakuje góry i dołu, dźwięk jest ospały, brakuje szczegółów. Nie ma tego drajwu co z cyfry, ewidentnie słychać, że coś jest nie tak.
Naturalnie najsłabszym ogniwem tego setupu wydaje się SMSL. W wielu miejscach można przeczytać, że jego wejście analogowe jest, że tak to ujmę, przy okazji. Jest OK, ale dużo mu brakuje do grania z wejść cyfrowych. I faktycznie, to by się zgadzało. Na jednym forum dostałem info, że chcąc uzyskać lepszy dźwięk po analogu powinienem „dokupić wysokiej jakości przetwornik A/C , bo ten wbudowany jest tylko funkcją jego interfejsu USB". No i tak myślę, cóż tu począć, bo nie chcę rezygnować z super jakości grania po cyfrze, a słucham w ten sposób pewnie więcej, niż z czarnego krążka.
Stąd mój temat - czy jest sens kombinować coś z zestawem analogowym (nie wiem, poszukać lepszej wkładki? Lepszego pre?), czy ewidentnie powinienem pomyśleć o tradycyjnym wzmacniaczu z wbudowanym DACem (by puścić mu cyfrą ChromeCasta), mającym przy okazji dobre wejście PHONO?
Wszystkiego sugestie i podpowiedzi mile widziane.
