Dostałem coś takiego. Było trochę niebardzo, zapakowane jak kartofle i w ogóle. Norma.
Auć.
Ups...
Widoczne wykończenie nie jest oryginalne. W którejś z minionych epok, niemądry właściciel tego zestawu uznał, że olejowany orzech mu nie odpowiada, to też pomalował kolumny ohydną, tanią, mahoniową lakierobejcą, która schodziła po potarciu palcem.
Zatachałem te nieporęczne, ważące blisko 30kg skrzynie w pobliże mojego stereo, co by to podłączyć. Nie zaczęło się zbyt najlepiej, bo jeden z terminali przyłączeniowych zamiast godnie przyjąć wtyk, to upadł sobie na podłogę. Tak czy inaczej, podłączyłem metodą zbójecką ryzykując zwarcie i inne katastrofy, do których jakoś nie doszło.
Zagrało. Reumatycznie, trzeszcząco, przerywająco i skrzypiąco, ale z takim dawnym oddechem glorii. W uszy rzucił się potężny i głęboki bas i taka przyjemna średnica, której wspomnienie pchało mnie do dokończenia renowacji w najstraszniejszych momentach próby.
Teraz tak - co nie działało jak trzeba:
- dotknięcie potencjometra kontrolującego pracę głośnika wysokotonowego przerywało dźwięk w całej kolumnie - było albo na maksimum, albo nie grało nic
- w drugiej kolumnie wysokie tony były w ogóle nieobecne, bo głośnik jakoś nie chciał grać
- terminale ledwo się trzymały, jeden odpadł - zaciski w ogóle się nie dały kręcić
- potencjometry średnich częstotliwości były w ogóle zablokowane na amen
- głośniki średniotonowe w jednej kolumnie były podłączone jakoś odwrotnie do zwrotnicy
No to przyszła kolej na rozbebeszenie zestawu:
Zbójeckie podłączenie masy.
Zwrotnica. Potencjometry lepiły się w dotyku od brudu.
Terminal
Głośniki uwolnione. Jak widać, coś jest nie tak z przetwornikami nisko-średniotonowymi (średnica 20cm). Jeden z nich (czarna membrana), musiał zostać wymieniony jakoś na początku lat 70. na produkowany ówcześnie odpowiednik z cherlawym układem magnetycznym i lekkim koszem tłoczonym z aluminium. Drugi natomiast to oryginał, tyle że jakiś majster dokonał pomysłowej wymiany membrany zastępując ją srebrną tekturką. Rzuciłem się na poszukiwania takich przetworników w przyzwoitym stanie. Miało być prosto, bo do momentu mojego zakupu, na allegro pojawiały się dwie lub trzy pary mniejszych Wharfedale wyposażonych w odpowiednie głośniki.
I nagle przestały.
Oryginalne wytłumienie poszło na śmietnik, bo było mocno stłamszone, brudne i w ogóle be.
Jakiś czas później, po nabyciu odpowiednich instrumentów, przystąpiłem do mozolnej pracy...
...usuwania forniru
Boki były stosunkowo proste, po ogrzaniu opalarką odchodziło w miarę przyzwoicie.
Natomiast góra i dół - masakra. Nie szło w ogóle, od nagrzewania doszło prawie do zapalenia się obudowy. Wszystkie metody konwencjonalne i niekonwencjonalne nie dały starożytnemu klejowi rady, moja chińska szlfiereczka też zrezygnowała.
Tutaj widać kolor oryginalnego forniru - orzech.
Po chwili namysłu wypożyczyłem takiego stwora:
I tyle zostało z moich kolumn:
Z kolumn? Nie no, z forniru. Niestety ręka mi się raz czy dwa omsknęła i były groźne dziury, które trzeba było zaszpachlować:
Zwrotnica:
W zwrotnicy mamy dwa kondensatory: 4uF dla głośnika wysokotonowego i 16uF dla tonów średnich. Ten pierwszy wymieniłem na takiego radzieckiego dżentelmena z zapasów magazynowych - nówka sztuka. Dlaczego? Bo są rewelacyjne do zastosowań w starszych konstrukcjach i bardzo tanie. Jest to oczywiście konstrukcja PIO (papier w oleju). Natomiast 16uF zastąpiłem dwoma Jantzenami o pojemności 8,20uF.
Kabelki też dałem nowe, bo tamte się sypały przy lutowaniu.
A co z potencjometrami? Groza!
Trzeba mi było odgiąć te sześć blaszek, co by dostać się do środka. I co zobaczyłem?
Masakra. Tak wyglądało wnętrzne obydwu potencjometrów średnich tonów - zagadka unieruchomienia wyjaśniona.
Jak to możliwe? Ktoś musiał naprawdę, naprawdę dawać czadu i nastąpiła tragedia. Musiało mocno kopcić i gdyby nie to, że te puszki są dosyć szczelne to mogłoby się zhajcować wszystko. Z drugiej strony może to wynikać z błędu konstrukcyjnego i zastosowania potencjometrów o zbyt niskiej wytrzymałości mocowej. O znaleznieniu dokładnie takich samych potencjometrów nie było mowy więc zamieniłem je rezystorami 9R (odpowiada mniej więcej 60% regulacji) o mocy 20W.
Regulatory treble wyglądały w środku natomiast tak:
Niezbyt apetycznie. Wyczyściłem, nasmarowałem i zamknąłem.
Ostatecznie zwrotnice wyglądają tak:
Obudowa cd.
Tylko dlaczego ja nie wyjąłem na początku przednich ścianek? Nie bardzo wiedziałem jak, ale pomysł przyszedł w chwili doskonałego oświecenia.
Te listewki należało zlikwidować. Wszystkie były przyklejone na amen, więc wziąłem dłuto i młotek.
Ciach!
Oprócz tego trzeba było odkręcić górne i dolne listwy, w które wkręca się wkręty mocujące tylną płytę.
Potem koniecznie było użycie młotka celem wybicia przedniej ściany, bo można ją wyjąć tylko tyłem.
Na razie tyle, ciąg dalszy nastąpi.