Wuwuzela pisze:Ktoś mógł o nią dbać, ale np. odtwarzał ją bez przerwy na jakimś Bambino czy czymś
W przypadku zakupów z zachodu czy też od zawodowych handlarzy allegrowych, którzy większość swojego towaru mają raczej z zachodu, ryzyko "traktowania Bambino itp." jest zdecydowanie mniejsze
Tak czy siak, tu oczywiście jest racja niezaprzeczalna. W przypadku nowej, zafoliowanej płyty mamy większą pewność czy do stanu przed zakupem niż przy płycie używanej.
Wuwuzela pisze:Winowajca odnaleziony - wszystkiemu winne były wyładowania. Dodatkowo po moim zwyczaju pędzelkowania z kurzu, płyta była tak ekstremalnie naelektryzowana, że dosłownie kopała mnie prądem przy próbie zdjęcia jej z talerza

No to tylko się cieszyć
W ogóle nie kupujecie płyt, które nie były odsłuchiwane przez sprzedawcę? To dobrze, więcej płyt dla mnie (hahah

). Żartuję oczywiście

Jednakże, fakt faktem, ostatnio zakupiłem jakieś 20 płyt od sprzedawcy, który jedyne co robi to ocenia stan pod lampą halogenową. Jeszcze się na nim nie przejechałem

Oczywiście, zawsze wyżej cenię handlarza, który odsłuchuje swoje płyty, a nie tylko ogląda, ale jednak zakup od tego czy owego nie jest dla mnie problematyczny, jestem w stanie zaufać człowiekowi i zaryzykować swój szmal. W razie czego, jak już deha zaznaczył, zawsze mogę płytę sprzedać, nawet może z zyskiem
Co do starych płyt w folii, też porobiłem kiedyś takie zakupy, ale w normalnych cenach

Tak więc nie jest to reguła, że folia = drożej niż rozpakowany Mint
Dla mnie kwestia stanu płyty jest w ogóle nieważna w debacie nowe vs. stare. Kupowanie winyli to nie to samo co kupowanie płyt CD.
Różnice w brzmieniu mnie przekonują na tyle, by darować sobie nowe winyle, z wyjątkiem rzeczy, których na starym winylu nie dostanę

, ale wtedy zazwyczaj i tak biorę CD.
W przypadku wznowień, remasterowane źródło robi swoje

Jednakże nawet jeśli mam do czynienia z współczesnym wznowieniem zrealizowanym ponoć w pełni analogowo, z oryginalnych masterów itp. itd. to... no cóż, porównałem 3 takie wydawnictwa z ich starszymi odpowiednikami. Wypada to niestety na korzyść staruszków.
Może to akurat jakieś wyjątki? Może taki przypadek? Może felerne egzemplarze? Nie wiem, ale i tak mi to wystarczy by dalej preferować starsze płyty
Cena też jest mocnym argumentem. Podobnie jak Wuwuzela, gdybym inwestował tylko w nowe płyty to pewnie miałbym ich o wiele mniej na półce.
Mało tego, nie mógłbym nawet ich mieć tyle ile bym chciał, gdyż nie wszystko zostało wznowione albo wychodzi na nowym winylu

Mocne ograniczenie muzyczne, krótko mówiąc.