Zapytanie dotyczące sprzedającego.

[evil dead]

Cześć, czy ktokolwiek miał styczność z niżej wymienionym sprzedającym?
https://www.olx.pl/oferty/user/2ISOX/

[amrowek]

ceny niektórych sprzętów x2

[evil dead]

No ponoć gramofony po serwisie, "ponoć" to słowo klucz. Rozmawiałem z nim i pytając o modele Duala i Thorensa miał trochę wiedzy. Ogólnie kręci mnie ten idler 1229 po pełnym serwisie. Gdyby rzeczywiście tak było, to ceny jeszcze można przełknąć. Dlatego padło ww pytanie o sprzedawcę.

[Rudinho]

Cześć.
Trochę późno znalazłem wątek, więc piszę dopiero teraz ale kupiłem od tego pana w ubiegłym tygodniu kolumny Pioneera. Szybki kontakt przez olx, potem zadzwonił, dogadaliśmy szczegóły. Kolumny w drodze. Z rozmowy wynikało, że pan ściąga towar głównie ze Szwecji, gdzie ma, jak to określił, 2 swoich ludzi od researchu rynku. Rozmowa spoko, gość sympatyczny, wiedzę ma. Gdzieś tam w trakcie napomknął, że lubi dłubać w sprzęcie a specjalizuje się w gramofonach. Kupuje tylko takie, co do których ma pewność, że nie były rozbite, uderzone, zalane, itd. Naprawia, słucha, zostawia lub sprzedaje. Pod względem kontaktu fajny gość. Jak z jego sprzętem będę mógł napisać jak przesyłka do mnie dotrze

[konrads0]

Najważniejsze, że sprzedaje wszystko "swoje", z prywatnej kolekcji,

[Wojtek]

No właśnie widać tu pewien konflikt z opisem towarów na olx

[olsza84]

Widzę, że evil dead pytał o Duala 1229 (dopiero zauważyłem ten wątek). Może niech się wypowie czy to ten egzemplarz od tego sprzedającego. Bo wiem, że zakupił jakoś w tej dacie 1229 właśnie....i mam go wziąć latem "na serwis"

[Quarter]

Gdyby ten człowiek oficjalnie sprzedawał, to do ceny trzeba by dorzucić ze 40-50% - na VAT i podatki. To samo przecież dotyczy większości handlujących klockami, więc "własna kolekcja" to nie tylko ściema a la "kolekcjoner - miłośnik marki" na otomoto, ale też lekka zasłonka przed skarbówką A jak dorzuci to co powinien, to nie sprzeda w zalewie sprzętu nieopodatkowanego (od handlarzy i po prostu od ludzi, którzy bawią się wymianą klocków). I kółko się zamyka....

[Wojtek]

Pewnie tak - dupochron, ale skoro tyle tego obrabia że ma takie obawy - powinniśmy się cieszyć że unika?

[Quarter]

Pewnie tak - dupochron, ale skoro tyle tego obrabia że ma takie obawy - powinniśmy się cieszyć że unika?

Strasznie delikatny temat Przy vintage szczególnie - bo nie dość, że trzeba zapłacić daniny, to jeszcze sprzedając oficjalnie (przez internet) wpadasz w pułapkę rękojmi za wady towaru i konieczność jego naprawy, prawo do rozwiązania umowy bez przyczyny....masakra. Oczywiście, przy sprzedaży prywatnej też rękojmia obowiązuje, ale to już wystarczy ogarnąć stwierdzeniem, że czasem coś tam trzeszczy w potencjometrze więc sprzedajesz jako uszkodzony. A zrób teraz oficjalny sklep vintage z.....samymi uszkodzonymi sprzętami, ale za to o 50-100% droższymi od ofert prywatnych. No, nie przejdzie Więc sklep musi dać gwarancję, albo co najmniej wziąć na klatę ewentualne reklamacje z tytułu rękojmi. Cyrk. Miałem przez chwilę ochotę coś takiego rozkręcić, ale....otrzeźwiałem.

A na pytanie czy się cieszyć, że ktoś handluje "nieoficjalnie" odpowiadam - to zależy ile ma się zaufania do instytucji alokujących podatki oraz ile się ma w kieszeni, aby kupić wymarzony klocek

[dale]

Słuchajcie, to że handluje, nie znaczy że dochodu nie wykazuje i podatku nie płaci. Pamiętajcie, "niewinny do chwili udowodnienia winy"....

[Quarter]

Słuchajcie, to że handluje, nie znaczy że dochodu nie wykazuje i podatku nie płaci. Pamiętajcie, "niewinny do chwili udowodnienia winy"....

Oczywiście. Ale hasło "z mojej prywatnej kolekcji" niezbyt często pojawia się w opisach legalnych sklepów .

Ja nie piętnuję, daleko mi do tego - wręcz przeciwnie, rozumiem, że to jest trudny rynek, gdzie wszyscy (ze mną włącznie) przyzwyczailiśmy się, że można sprzedać butelki po imprezie i kupić sobie za to mega wypaśny wzmacniacz z epoki. A jak ktoś wystawi klocek za cenę uwzględniającą podatki, jego koszty firmowe i zysk, z którego karmi siebie, dzieci, psa i co tam jeszcze, to go wszyscy wyśmieją, że tak drogo i w ogóle wredny kapitalista chce się obłowić. Sam kupiłem za parę złotych gramiak - jak go naprawię to sprzedam pewnie, bo stoi Thorens od Zbyszka i niczego mi więcej nie potrzeba (poza JICO ). Ale już wiem, że nawet jak się tanio gruz kupi, to potem trzeba się naganiać za częściami, nasiedzieć, żeby to do kupy poskładać, potem wystawić, czekać aż się sprzeda, spakować porządnie i modlić się, żeby w transporcie nie było cudów i na miejscu u kupującego nie było też niemiłej niespodzianki. To ile, tak naprawdę, "na czysto" można zarobić na wzmaku czy drapaku, który sprzedaje się - po tych wszystkich ryzykowanych zabiegach - za 300 czy 500 zł? Nawet jak zapłaciło się za niego 50 czy 100 złotych? I ile tego towaru da się w miesiącu sprzedać? Na pewno opłaca się znaleźć u kogoś na strychu klocek za 5k i kupić go od niego za flaszkę bo bezpiecznik się przepalił i "nie działa, panie, szmelc". Ale to są złote strzały raczej, a nie codzienność. W mojej ocenie dla handlarzy to jednak bardziej hobby, choć pewnie trochę zarobić się da na tym, ale Ferrari pod domem nie wróżę. Więc nie ganiałbym bohatera tej wymiany poglądów z miotaczem płomieni, jeśli nie wszystko wykazuje w urzędzie.

BTW - OLX jest darmowy, ale tylko do określonej ilości ogłoszęń - na pewno tak jest w elektronice. Potem płaci się parę złotych za jedno, albo kupuje pakiet chyba 10 ogłoszeń za 20 zl czy coś takiego. Nie wszystkie kategorie to mają, ale audio i motoryzacja na pewno.

[Rudinho]

Ano właśnie. Dziś czasy takie, że wszystko jest wintydżowe, hajendowe i audiofilskie. Pan z OLX w chcąc przyciągnąć klienta "wyprzedaje kolekcję" Najpierw myślałem o tym jako o chwycie marketingowym (wiadomo handlarz czy to sprzętem audio, czy samochodami czy końmi jest be ale kolekcjoner! mmm... wspaniały człowiek, pasjonat!) a potem przeczytałem posty i to rzeczywiście może być zasłona dymna przed skarbówką. Jak pisałem wcześniej człowiek wydaje się być ok. Miły gest z jego strony, że po tym jak już wszystko obgadaliśmy przez OLX to zadzwonił. Nie musiał a zadzwonił. Takie małe a cieszy bo trzeba się cieszyć z małych rzeczy w tych skurwiałych czasach.

[Quarter]

Nie musiał a zadzwonił. Takie małe a cieszy bo trzeba się cieszyć z małych rzeczy w tych skurwiałych czasach.

Howgh! Cytując Ola z "Psów" - "I za to z Tobą wypiję"

Jak pisałem wcześniej - ja już się nie czepiam nikogo, pomacałem ten rynek i powiem tak - "kolekcjoner, nie kolekcjoner", fajnie, że ktoś zbiera te zabawki po całym świecie, lepiej lub gorzej naprawia i puszcza u nas w obieg. Pamiętajmy, że - poza cudeńkami i audiofilami-elektronikami - nikt tego na zgniłym zachodzie naprawiać nie będzie, bo go zjedzą koszty serwisu. Może nadejdzie moment, naród się wzbogaci, będzie można porobić więcej oficjalnych sklepów z przeserwisowanym, pewnym vintage audio i będzie nas wszystkich na to stać. Póki co - cieszmy się, że za przysłowiowy "tysiączek" można posłuchać naprawdę fajnych dźwięków i parę osób zachęcić do tej zacnej zabawy.

[dale]

Ja rozumiem że ktoś może mieć frajdę z przywracania sprzętu do stanu pierwotnego, jeśli przy tym mamy jakieś większe poczucie bezpieczeństwa że nie zostaniemy na lodzie jak coś nie wypali, to też fajnie. A jeśli ma z tego zysk? No cóż, lepiej żeby miał zysk i robił to dalej, niż odpuścił i jego miejsce zajęły takie gramofoniki. Jak ma taki obrót "kolekcją", to z czystej ostrożności bym policzył czy w okresie roku nie muszę deklarować dodatkowego dochodu - bo pamiętajmy że chyba raczej na fakturę nie kupuje i w koszty sobie tego nie wrzuci.
W każdym razie, mi nie przeszkadza, ale raczej klientem nie zostanę (tory mam skończone - ewentualnie jakiegoś drapaka na emeryturze złożę ).