
Pierwsze, co poleciało to talerz i łożysko. Oryginalne nie jest złe, ale skoro miałem zbędny talerz, postanowiłem sprawdzić, czy będzie lepiej. Fabryczne od B55 wydaje się małe i zabawkowe w porównaniu do tego z L78, choć i tak przy japońskich tanich paskowcach to kolos

Kolejny element to kółko napędu. W tym gramofonie założyłem audiosilente z silikonowym oringiem. Mam też wersję "ruską", ale ona pracuje w drugim Lenco. Poprawił się znacznie start w porównaniu do oryginalnego kołka, kołysanie bez zmian, ale nie muszę już pomagać mu palcem, żebym wystartował. Głośność napędu też bez znaczących różnic, widocznie oryginalne kółko miałem w doskonałym stanie.
Przyszła pora na ramię. Pierwotnie miało zostać fabryczne, ale jego waga jest zbyt duża na podatne wkładki. Obok stoi L75 który wagowo i długością ma identyczne ramię. Bez sensu mieć 2 takie same obok siebie, jak AS 212 leży w szufladzie.
Wiele można napisać o tym ramieniu, ale nie to, że jest trwałe. Przegub zrobiony z gównolitu wymieniłem już wcześniej, żeby po zamontowaniu wreszcie na Lenco dowiedzieć się, że antyskating nie działa

Magnesy się skończyły... ten wklejony w ramię jeszcze jakoś działał, ale ten w podstawie z windą przyciąganie na poziomie obrazka ze straganu we Władysławowie. Na płycie wyglądało to tak, że na początku ok, 2/3 płyty - jak się bujnęło (raz trzyma, raz wcale), przy labelu wspornik igły wykręcony a w głośnikach zniekształcenia na jednym kanale. Niby mogłem wymienić te magnesy, bawić się w dobieranie itp. ale miałem już serdecznie dość tego ramienia. Postanowiłem pójść na skróty: Działa, regulacja płynna, zero dziwnych zachowań, ciężarki mam 1 g i 4 g. Planuję dostrugać jeszcze "korkociąg" taki jak jest w L75 i zobaczyć, jak się będzie spisywał. Pozbyłem się też upierdliwej windy, przy której za każdym razem po zmianie vta trzeba było jeszcze małym imbusem regulować samą podpórkę. Oczywiście żeby było trudniej, wkręt jest od strony osi obrotu ramienia.
Na koniec wykorzystałem resztki z rozbiórki, czyli osłony do ekranowania oraz wymieniłem kondensator przeciwzakłóceniowy na włączniku. Dostał też nową pokrywę. Od reloop’a, ale razem z zawiasami kosztowała grosze.
Całość na dzień pisania wygląda tak: Pewnie jeszcze będę przy nim majstrował, jakieś kosmetyczne duperele, może kulki ceramiczne w łożyska ramienia
