Wkładkę sprzedawano zamontowaną fabrycznie na dedykowanym headshellu. Śruby wchodzą w headshell, a położenie wkładki można regulować w trzech zestawach otworów. Bardzo ciekawa (i bardzo rzadka ) jest też osłonka igły wykonana z metalu i skonstruowana tak, że zdejmowanie i zakładanie jest bardzo proste, a daje pancerną ochronę. W dołączonej książeczce producent pisze, że to wkładka referencyjna, napakowana technologicznymi rozwiązaniami, a w tym :
- jednopunktowy system podparcia wspornika (pivot point) dla osiągnięcia znakomitych właściwości śledzenia
- dwuwarstwowy system tłumienia zrobiony z syntetycznych materiałów odpornych na działanie temperatury i na starzenie się
- rdzeń z krystalicznego permaloju (używali go też ponoć w swoich głowicach magnetofonowych) dający idealną liniowość, niskie zniekształcenia intermodulacji i wysoki współczynnik sygnał/szum
- lekki wspornik z berylu z igłą z zaawansowanym szlifem
MC-1000 waży 8.2g, a z firmowym koszykiem 18g. Impedancja ledwo 3,5 ohma dająca na wyjściu 0,2 mV. Trza więc mieć ogarnięte pre MC albo SUT (dedykowany był MCB-100 do którego można podłączyć dwie wkładki).
Nacisk zalecany 1,8g +/- 0,3g z sugestią producenta by przy ustawianiu używać wagi, a nie podziałki na ramieniu ( to tak a propos niedawnej dyskusji o wagach). Trza też mieć w ramieniu dobrą regulację VTA bo MC-1000 lubi wisieć baaardzo nisko.
Przygotowałem sobie dwa gramofony, dzbanek herbaty i stertę płyt do porównywania brzmienia tych samych utworów na różnych wkładkach. Tyle że …. nie było potrzebne porównywanie.
Od razu stało się jasne, że Nakamichi jest z innej planety i kasuje wszystko co do tej pory słyszałem. Mojego „Ortofon killera” także. Ta wkładka nie gra. Ona napierdziela jak Bruce Lee z brzytwą w garści. Szybkość, dynamika, ostrość, realizm, otwartość ….Słuchając ”Sketches of Spain” odleciałem, dźwięki wirują po pokoju i zapierają dech blaskiem i bezpardonowym przekazem „prosto w twarz”. Niby gra neutralnie ale to jest intensywne i uzależniające granie. Z emocjami i bez nudy. MC-1000 potrafi wspaniale wyciągać drugie plany, do tej pory niezauważone dźwięki i detale na sam wierzch. Jestem nią zachwycony.
Warto zapolować bo to co prezentuje sobą MC-1000 to jest TOP (jeszcze taniej można ustrzelić podobną do niej MC-500 ale nie wiem jak gra).
Oczywiście wady też są. Za niski poziom wyjściowy sygnału płacimy większym wzmocnieniem więc głośniej słychać też wszelkie trzaski, zakłócenia i pyknięcia. Słuchanie płyt w stanie poniżej NM, szczególnie cichych i nastrojowych mija się z celem. Tak samo jest ze słabo zrealizowanymi płytami. To nie dla tej wkładki. Stan musi być igła. No i VTA musi sięgać naprawdę nisko.
Podsumowując - logo Nakamichi to ponoć stylizowana litera N i ziemia w połowie oświetlona słońcem. Na pewno MC-1000 jest po tej jasnej stronie i błyszczy jak diament