Wiesz, ja należę więc do tych zepsutych snobów i mam zupełnie inne zdanie na ten temat i potrafię to uzasadnić. U mnie mały pies z paru względów odpada, ale jeżeli wezmę małego siurka do towarzystwa dużego to pewnie też przygarnę jakąś sierotkę. A wracając do uzasadnienia. Nie żałuję żadnego tysiąca wydanego na psa i to nie ze względów ile przedrostków "von" ma w rodowodzie. Nie ze względu na oceny które dostawał na wystawach, które traktowane są jako dobra zabawa i kolejne miejsce spędzania czasu rodzinnie. Mój pies prowadzi ten sam żywot jak każdy przydomowy burek, pies stróżujący, kręcąc się po placu, grzejąc na słońcu czy leżąc w błocie albo chowając przed ulewą w drewutni .

żeby czuł, że jest kochany wychodzimy z nim na rodzinne spacery, zabieramy na wycieczki w góry czy nad wodę i wpuszczamy do domu żeby jakiś czas spędził z Nami, to członek rodziny. Głównym powodem, który przekonał mnie do wydania tych pieniędzy były doświadczenia z poprzednimi psami. Przed Leonbergerem, miałem owczarka podhalańskiego oraz owczarka niemieckiego. Największym problemem było zdrowie. Nie żałuję żadnej złotówki wydanej na lekarza czy operacje stawów i innych dolegliwości, żałuję cierpienia tych psów niewiadomego pochodzenia i z pseudohodowli. Tutaj jedyna możliwość przeciwdziałania to pies który od praprapradziadka ma zapisaną historię zdrowia.
Dla Ciebie to próżność, dla mnie dbałość o komfort życia psa. Powiesz dlaczego nie weźmiesz dużego psa ze schroniska. Odpowiem, że próbowałem. Zawsze było ale i to nie z mojej strony: ten nie lubi dzieci, ten nie toleruje innych psów, ten...
Psy z prawdziwej hodowli oprócz zdrowia mają też zdrową psychikę, są socjalizowane od małego i wiesz jaki pies będzie gdy dorośnie. Oczywiście każdy ma swój charakterek ale wspólne rasie cechy. Dla mnie to same plusy. Mój pies miał 4 miesiące gdy odebrałem go z hodowli bo to nie była fabryka tylko kochająca zwierzęta rodzina. Pies z kompletem badań genetycznych, USG i RTG aby wykluczyć wszelkie choroby lub przeciwdziałać nim a to uwierz mi to też kosztuje tysiące. To norma w wielu krajach, choć u Nas to jeszcze nowość, praktyką jest byle pies oczy otworzył i jazda z domu.
Powiem więc jeszcze raz, nie żałuję żadnego z tych "grubych tysięcy" i może gdy spojrzysz na to w trochę inny sposób to zrozumiesz.
P.S. Dla mnie snobizmem parę lat temu było słuchanie winyli ale posłuchałem sam i zmieniłem zdanie

Martin Logan CLS, Ayon Triton KT150 z KT88 zamiennie, DAC Stax Talent (2 x PCM63 na 6N26P) + Volumio Pi5 Waveshare 11,9", CD Rotel RCD955 (TDA1541 na 6N9S)... no i oczywiście gramofon Yamaha PX3 z Yamaha MC5 (shibata na boronie)