
Umieszczenie tych zdjęć, bez konsultacji ze mną, pozostawię bez komentarza. Pozwolę sobie jedynie zauważyć, że o ile zdjęcia są autorstwa esdarka, o tyle uwidoczniony na nich przedmiot nie jest jego, ale moją własnością.
Jedyna korzyść, że nie będę musiał dodawać wielu zdjęć do wątku, za wyjątkiem zdjęć porównawczych.
Tu jest rzeczony post, który czytelnik mojego postu, koniecznie musi przeczytać i obejrzeć zdjęcia.
https://www.facebook.com/esdarekgramofa ... 4480557916
Ów post, moim zdaniem, stanowi taki „ruch wyprzedzający” esdarka, napisany „na wszelki wypadek”, gdyby mi przyszło do głowy coś o nim napisać.
Nie miałem zamiaru czegokolwiek pisać, ale skoro edsarek najwyraźniej się naprasza o moją wypowiedź, więc „prosisz - masz”

Wątek ten zakładam również po to, żeby ewentualni klienci edsarka dobrze się zastanowili przed oddaniem mu gramofonu do naprawy.
Przedstawię ze szczegółami fakty, od początku „naprawiania” gramofonu przez esdarka.
W marcu b.r. kupiłem Technicsa SL1600MK2. W tym wątku opisałem problem viewtopic.php?f=62&t=15014
Okazało się, że regulacja zwieszenia nic nie dała, do tego brak dwóch wkrętów wahaczy tylnego zawieszenia.
Za radą Kolegi z forum, żeby poprosić o pomoc kogoś, kto wykonuje serwis gramofonów, postanowiłem wybrać esdarka, bo w necie są o nim dobre opinie. Poza tym wolałem nie wysyłać gramofonu kurierem, z obawy o uszkodzenia, a do niego mam z domu ok. 160 km.
Uznałem również, że i tak trzeba gramofon poddać ogólnemu przeglądowi, tj. czyszczeniu w środku, smarowaniu w razie potrzeby, polerowaniu pokrywy, wymianie zużytych części, w tym ewentualnej wymianie paska powrotu ramienia, itd. Ponadto była też kwestia tego, że nie za każdym razem działał od razu klawisz „START/STOP” przy starcie. Chciałem również wymianę kabli sygnałowych na przewody wg patentu Ahai. Ze zdjęć w necie wynikało, że esdarek wymienia przewody fabryczne, wlutowując przewody wg tego pomysłu.
Zadzwoniłem do esdarka jeszcze w marcu i powiedziałem jakiej usługi potrzebuję. Esdarek na to, że zarobiony na dwa miesiące do przodu, ale że to wszystko jest przez niego do zrobienia, nie ma problemu i żebym się odezwał za jakieś dwa miesiące. Powiedział też, że skoro gramofon ma tyle lat, to na pewno wszystkie kondensatory elektrolityczne są do wymiany. Od razu też powiedział, że kwestia przycisku START/STOP to kondensator do wymiany. Powiedział także, że przez lata zgromadził dużo nakupionych gramofonów na części.
Zadzwoniłem do niego po około 2 miesiącach. W międzyczasie ustaliłem jeszcze, że gramiakowi brakuje śruby regulacji miejsca opadania ramienia na płytę. Dzwonię i mówię jeszcze o tym problemie. Esdarek na to, że w Technicsach jest tam odlewany element, który pęka. Pytam, czy może to naprawić, np. dorobić? Esdarek na to mniej więcej tak: „wszystko co człowiek zrobił da się naprawić. Jest tylko kwestia zaangażowania środków.” OK, ucieszyłem się, ale że rozmowa była w okresie „rozkwitu” pandemii na Śląsku umówiliśmy się, że odezwę się, jak sytuacja z epidemią się uspokoi.
Później byłem zajęty ważnymi sprawami osobistymi i zawodowymi.
Pod koniec sierpnia wiedziałem, że 30 września będę w Gliwicach, więc do esdarka niedaleko. Na jakieś 2 tygodnie przed 30 dzwonię do niego. Oczywiście, że gramofon przyjmie, ale żebym jeszcze dzień przed zadzwonił, czy nic mu nie wypadło. Zadzwoniłem. Dowiedziałem się, że mam przyjechać 30 września. Gramofon przyjął, wpisał w komputer zlecenie. Pogadaliśmy. Powiedział, że kolejkę ma taką, że właściwie to musiałby go zrobić dopiero w przyszłym roku, ale „w wielkiej tajemnicy między nami” zrobi go bez kolejki, gdzieś tak na za miesiąc, zwłaszcza że ma też gramofon Obywatela (pozdrawiam Obywatelu


Pierwsza mała wątpliwość mnie naszła, jak po wyjechaniu od niego jeszcze do niego zadzwoniłem, żeby dopytać o pojemność przewodów sygnałowych. Powiedziałem mu oddając gramofon, że mój pre ma pojemność 110 pF na wejściu i nie jest regulowana. Wpisał przy mnie w komputer, że przewody zrobi 110pF, docinając je odpowiednio na długość. Zadzwoniłem, żeby dopytać jeszcze dlaczego akurat taka pojemność, bo zapomniałem zapytać od razu. Dowiedziałem się, że wg esdarka pojemość przewodów powinna być taka sama, jak pojemność przedwmacniacza na wejściu. Kłóciło się to z moją dotychczasową wiedzą na ten temat. Może wypowiedzą koledzy obeznani z tematem. Po chwili jednak myślę „dobra, moja wiedza skromna, a on przecież fachowiec, na pewno wie co mówi.” Na wszelki wypadek zadzwoniłem jednak do konstruktora-producenta mojego pre, który powiedział mi, że 110 pF może jak najbardziej być, bo ten przedwzmacniacz zagra najlepiej przy przewodach o pojemności od 100 do 200 pF.
Już 2 października, czyli dwa dni później, esdrek napisał do mnie, żebym się zastanowił nad sensem wymiany kondensatorów, bo on oczywiście może to zrobić, ale jest ich kilkadziesiąt i są w świetnym stanie oraz świetnej jakości, jak zresztą wszystko w tym gramofonie, a poza tym będzie to kosztować niemało, a pewnie efekt będzie żaden. Przysłał mi zdjęcia wymontowanej elektroniki gramofonu (wtedy nie wiedziałem jeszcze, że nie mojego, Obywatelu pozdrawiam


Domyśliłem się o co mu chodzi. Po prostu nie chciało mu się wymieniać tych kondensatorów, kiedy się zorientował ile ich jest, bo w takim czasie, jaki poświęciłby na ich wymianę zrobiłby coś, na czym zarobiłby szybciej i więcej.
Ale tak w ogóle, to i tak ucieszyłem się, że tak szybko coś przy gramiaku zaczął robić. Z błędu, że nie przy moim, mnie nie wyprowadził…
Za kilka dni okazało się, że esdarek ma koronawirusa (tak przynajmniej wynikało z jego postu na fejsie).
Odezwałem się do niego 22 października, żeby zapytać jak zdrowie, a jeśli OK, to czy będzie coś robił z moim gramiakiem. Odpisał, że nadal nic nie robi, bo chory. Zadzwoniłem 27 października, bo zobaczyłem, że uaktywnił się na Facebooku, zachęcając do kupna swoich przedwzmacniaczy. Powiedział, że ma opóźnienia przez chorobę i na razie musi robić zaległe, opłacone zamówienia. OK, rozumiem. Powiedziałem, że odezwę się za jakiś czas. Na początku listopada zadzwoniłem do niego zapytać czy już pracuje przy moim gramofonie (czy robi coś dalej, bo byłem przekonany, że rozmontował go już 2 października, skoro wysłał mi zdjęcia). Powiedział, że robi dwa swoje gramofony. Jeden właśnie kończy, drugi zacznie robić i pod koniec tygodnia, a najdalej w następnym weźmie się za mój gramofon. Przejrzał w komputerze zlecenie ode mnie i powiedział, że wiele przy moim gramofonie nie ma do zrobienia (prorok?

Zadzwoniłem tydzień później, we wtorek 10 listopada, bo teoretycznie powinien, zgodnie z tym co powiedział, naprawiać mojego gramiaka. Nie bardzo mógł rozmawiać. Powiedział, że nie robi nic przy moim gramofonie i że będzie się ze mną kontaktował.
Zadzwoniłem w piątek 13. Dziwna to była rozmowa. Dowiedziałem się, że nadal nie robi nic przy moim gramofonie. Na pytanie kiedy mogę się spodziewać, że coś będzie robił, dowiedziałem się, że jak naprawi te, które są przed moim w kolejce (przypominam, że na mocy „tajnej umowy” mój miał być naprawiony bez kolejki). Zapytałem kiedy to będzie. Nie wie. Czy zrobi do świąt? Ma nadzieję, że zrobi wszystkie do świąt, bo też chciałby mieć czas, żeby remontować swój samochód. Myślę, a cóż mnie obchodzi jego samochód. Kiedy mogę zadzwonić? Kiedy chcę. Zawsze można do niego dzwonić.
Po takiej „konkretnej i rzeczowej” z jego strony rozmowie, miałem zamiar zadzwonić do niego nie wcześniej niż za jakieś 3 tygodnie. Okazało się, że jednak nie muszę, bo 19 listopada dostałem od niego maila ze zdjęciami. O ile się zorientowałem, są to te same zdjęcia, które wrzucił na fejsa.
Poniżej mail od esdarka (pisownia oryginalna, wklejony „żywcem” ze skrzynki).
„Szanowny Panie
Po otworzeniu gramofonu Technics SL1600MK2 nr ser.29B141 stwierdziłem iż w/w gramofon jest wypełniony (elektronika i automatyka) żółtym lepkim pyłem (dokumentacja fotograficzna). Pył ten nie jest kurzem gromadzącym się naturalnie w urządzeniach niezależnie od ich wieku. Pył został przez kogoś częściowo usunięty z miejsc widocznych (być może podczas przygotowania do sprzedaży), niestety oblepia szczelnie wszelkie elementy gramofonu. Nie znam pochodzenia, ani składu tego pyłu gdyż nie spotkałem się nigdy z tego typu zanieczyszczeniami. Rozsądek i doświadczenie każe mi jednak przypuszczać, że ma on lub będzie miał w przyszłości ogromny wpływ na działanie elektroniki i mechaniki gramofonu. Ponadto w gramofonie brakuje kilku elementów, kilka jest poważnie uszkodzonych, a jeszcze kilka jest naprawionych metodami amatorskimi (np. na Trzaskowskiego-taśmą klejącą-dokumentacja fotograficzna). Byc może przy zaangażowaniu znaczących środków i czasu (rozebranie i mycie wszystkich elementów) d się gramofonowi przywrócić sprawność, ale nie wiem czy pełną i na jak długo. W tym przypadku dokonywane naprawy i modyfikacje nie przyniosłyby zadowalających mnie skutków. Niestety moje podejście do gramofonów nie pozwala na zrobienie czegoś połowicznie więc w związku z powyższym zmuszony jestem nie podejmować się pracy przy w/w gramofonie.”
Oto mój komentarz do maila.
Po pierwsze, mimo że esdarek nie wie, czym jest ów tajemniczy pył „wypełniający” gramofon (ani chybi jest pochodzenia pozaziemskiego

Po drugie, policzyłem: kilka+kilka+kilka=łącznie kilkanaście elementów brakujących, poważnie uszkodzonych i amatorsko naprawionych. Ciekawe skąd taka liczba w mailu, bo napiszę dalej, czego dowiedziałem się odbierając gramofon.
Po trzecie, kilka+kilka+kilka, ale poza „na Trzaskowskiego-taśmą”, żadnych innych konkretów.
Po czwarte, z maila wynika, że powinienem do naprawy przytargać do mistrza esdarka gramofon, w którym:
A. nie brakuje żadnych elementów,
B. żadne elementy nie są poważnie uszkodzone,
C. nie był amatorsko naprawiany.
Krótko mówiąc, gramofon o takich cechach esdarek bez problemu naprawi. Przypuszczam, że jeszcze bardziej by mu odpowiadało, gdybym naprawił u kogoś innego i przywiózł mu do naprawy gramofon już naprawiony

Po czwarte i chyba najważniejsze, esdarek nie naprawi mojego gramofonu dlatego, że jest perfekcjonistą…

Zadzwoniłem do esdarka dopiero w piątek 20, po południu, bo wtedy odczytałem maila, żeby dowiedzieć się coś bliżej. Esdarek, jestem o tym przekonany, celowo nie odebrał i nie oddzwonił. Uznałem, że jest to osoba, do której nie ma sensu więcej dzwonić. Napisałem więc SMSa z pytaniami czy gramofon jest zmontowany i czy mogę go odebrać następnego dnia, tj. w sobotę 21.11.2020 do południa. Odpisał, że tak, a nawet pozdrowił


Pojechałem po gramofon z żoną. Gramofon sprawdziłem. Była oczywiście jego gadka o tym słynnym pyle, coś tam, że jakby bawełniany, coś takiego. Szczerze mówiąc, to nie chciało mi się za bardzo tego słuchać.
Zapytałem natomiast o te kilka elementów uszkodzonych i brakujących. Okazało się, że jedyne rzeczy, o których nie wiedziałem zlecając naprawę, to: brak słupka śruby blokady i ów kabel przecięty i sklejony taśmą klejącą. Innych amatorsko naprawionych elementów esdarek mi nie wskazał i nie widać takich na zdjęciach. Jeśli chodzi o brakujące śruby zawieszenia, to przecież od początku mówiłem mu, że ich nie ma. Tak samo oddając gramofon powiedziałem, że brak jest śruby regulacji miejsca opadania ramienia. Jedyne co ustalił więcej niż ja, to to, że brak całego regulatora. O tym, że zawieszenie jest do naprawy, wiedział od marca.
Pokazałem mu w komórce zdjęcie, które przysłał mi 2 października, kiedy była rozmowa o kondensatorach i zapytałem czyj gramofon jest na zdjęciach? Dowiedziałem się, że oczywiście nie mój, tylko ten drugi (Obywatelu pozdrawiam ponownie


Gramofon przywiozłem do domu. Stwierdziłem, że na pokrywie przybyło trochę drobnych rys od czasu jak go oddałem, ale myślę „pal licho, pokrywa i tak do polerki.” Odkręciłem i zdjąłem osłonę pod talerzem i dałem mu postać 2 godziny, żeby się zagrzał do temperatury otoczenia.
Obejrzałem wnętrze gramofonu i się uśmiałem. Magiczny, tajemniczy pył jest, ale wcale nie jest lepki. Esdarek napisał w poście na fejsie, że pył jest wymieszany „z czymś w rodzaju rzadkiej smoły”. To twierdzenie, to po prostu żenada.
Następnie przy pomocy wysublimowanych narzędzi, w postaci małego pędzelka i odkurzacza, w ciągu kilku minut bez problemu usunąłem pył z dostępnych i widocznych miejsc.
Zamieszczę zdjęcia, które zrobiłem w niedzielę wieczorem, po przeczytaniu postu esdarka. Są na nich te same elementy, które są na zdjęciach esdarka, w stanie po ich odkurzeniu przeze mnie.
Dodam, że gramofon, mimo braków elementów i zużytego zawieszenia, gra bardzo dobrze. Trzyma obroty. Działa automatyka. Ramię opada na rozbiegówkę, a jednie na niektórych płytach, o bardzo wąskiej, opada w miejscu, gdzie jest już wytłoczone nagranie. Pierścień regulacji VTA bez problemu trzymał i trzyma pozycję, mimo że jak się okazało, brak sprawnej blokady.
Wbrew esdarkowi śmiem twierdzić, że gramofon będzie grał jeszcze przez długie lata i to nawet bez naprawy, chociaż naprawiony zostanie.
Esdarek nie zdobył się nawet na zwykłe „przepraszam”, a przecież straciłem przez niego czas i pieniądze.
Pewnie dużo łatwiej, szybciej oraz więcej może zarobić na Dualach i przedwzmacniaczach.
W takim razie, pytam: po co zgodził się na przyjęcie gramofonu do naprawy? Do tego nie mając części? Uważa się przy tym za super mądrego, a mnie za technicznego idiotę.
Nie rozumiem takiego zachowania.
A może wystarczyło po prostu od początku, czyli już w pierwszej telefonicznej rozmowie być szczerym

Na koniec dodam, że ubawił mnie komentarz esdarka na fejsie w jednej z odpowiedzi, którą udzielił pod wiadomym postem.
Napisał, cytuję: „ta analogia jest bardzo trafiona. Ja nie wiem i nie będę wiedział, czy klient zdawał sobie sprawę co kupuje i co kupił czy też dowiedział się dopiero ode mnie. W Rzymie zabijano posłańca przynoszącego złe wieści. Mam podstawy zatem przypuszczać, że klient rzuci gdzieś trochę mięsa pod moim adresem chociaż zasługuje na nie tylko sprzedający...”
Istna komedia



Tak jak napisałem na wstępie: jak się tak potraktowało klienta, to robi się na wszelki wypadek „ruch wyprzedzający”. Widać nie tylko „mistrz” w swoim fachu, ale i doświadczony w bojach „strateg”.
Przypuszczam, że esdarek prędzej czy później dowie się o tym poście (pewnie prędzej

Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłem, o ile ktoś dobrnął do końca, bo dłużyzna straszna

Zdjęcia w kolejnych postach, z tym, że zdjęcia elektroniki gramofonu Obywatela zamieszczę, jeśli się na to zgodzi.