Ale nie twierdzę że jest to bezpośrednio "wina" Kościoła, tylko władzy.
Kościół korzysta z tego co mu władza danego kraju daje.
Bo czemu nie? To nie wina tylko aktualnej ekipy rządzącej ale również wszystkich poprzednich (wliczając w to SLD).
Z jednej strony, tak, a z drugiej jesteśmy państwem gdzie krzyż chrześcijański wisi w instytucjach państwowych czy budynkach publicznych, a z przedmiotu religia w szkołach (powiązanego z jedyną "słuszną" religią) mamy oceny na świadectwach.
Generalnie jest w Polsce jeden Kościół, a wszystko inne to de facto sekty - stąd niby wolność jest, ale wiadomo która wiara w tym kraju króluje i ma lepsze warunki.
I tutaj chyba większość osób ma problem z konkordatem - za dużo przywilejów i obecności "jedynej słusznej" religii kiedy niby mamy być wszyscy tolerancyjni i nie wykluczać nikogo.
Dokładnie. Film dokumentalny Sekielskiego powinien wystarczyć.zbyszek1982 pisze: ↑29 paź 2020, 21:53Nie wiem ilu nauczycieli jest pedofilami, ale w wypadku stwierdzenia faktu, że jakiś nauczyciel jest pedofilem, karą będzie wieloletnie więzienie, a nie przeniesienie do innej szkoły, czy wakacje wyjazdowe w ośrodku zamiejscowym ZNP.
Nie chodzi o ilość, chodzi o to że w ogóle do takich sytuacji dochodzi i kler jest traktowany w wypadku tych przestępstw inaczej niż "szary obywatel".
Innymi słowy rodzi się pytanie - czy kapłan to jakiś obywatel specjalnej rangi?
Wg dzisiejszego porządku prawnego - raczej tak, mimo że nie jest funkcjonariuszem publicznym.
Problem - kapłani innych wiar nie mogą powiedzieć tego samego o sobie (pomijając kwestię, że również nie powinni to być obywatele specjalnej rangi).
Nieco z innej beczki:
Był rok 1564, Boże Ciało. Szlachcic Erazm Otwinowski widząc procesję przechodzącą przez Lublin, stanął jej na drodze, po czym ze słowami: "Bóg jest w niebie, a więc nie ma go w chlebie, nie ma w twojej puszce! - wyrwał księdzu monstrancję, rzucił ją na ziemię i podeptał.
Został oskarżony o bluźnierstwo i postawiony przed sądem sejmowym gdzie bronił go Mikołaj Rej. Nasz poeta umiejętnie wywiódł, iż pan Otwinowski powinien zapłacić księdzu odszkodowanie, zaś jeśli Pan Bóg czuje się urażony, to nie należy mu się wpieprzać w kompetencje, gdyż sam z pewnością może ukarać grzesznika, jeśli tylko zechce.
Ostatecznie sąd sejmowy skazał Otwinowskiego na zapłatę odszkodowania za zniszczoną monstrancję, to jest "za stłuczone szkło ksiądz otrzyma: grosz, za zniszczoną hostię szeląg, aby sobie kupił nowe szkło i tę odrobinę mąki".
Ot, ciekawostka z dziejów sądownictwa w Polsce
