Poljazz 1972-1991
- radek229
- Posty: 180
- Rejestracja: 29 gru 2011, 15:23
Re: Poljazz 1972-1990
PSJ85 Zbigniew Namysłowski - Air condition
PSJ238 After Blues - After Blues and friends
KPSJ005 Dżem - Absolutely live
KPSJ029 Dżem - The band plays on...
S-PSJ03 Elżbieta Mielczarek - Blues
KPSJ018 Frida - Something's going on
M0001 Maanam - O!
M0002 John Porter - China disco
M0004 Krystyna Prońko - Krystyna Prońko
M0022 Maciej Zembaty - Alleluja - Ballady Leonarda Cohena
M0016 Józef Skrzek - Podróż w krainę wyobraźni
Mam.
PSJ238 After Blues - After Blues and friends
KPSJ005 Dżem - Absolutely live
KPSJ029 Dżem - The band plays on...
S-PSJ03 Elżbieta Mielczarek - Blues
KPSJ018 Frida - Something's going on
M0001 Maanam - O!
M0002 John Porter - China disco
M0004 Krystyna Prońko - Krystyna Prońko
M0022 Maciej Zembaty - Alleluja - Ballady Leonarda Cohena
M0016 Józef Skrzek - Podróż w krainę wyobraźni
Mam.
- Jacek_Karolak
- Posty: 147
- Rejestracja: 12 wrz 2012, 13:04
- Lokalizacja: Warszawa Wola
Poljazz 1972-1990
Licencje dla Pronitu.
W latach osiemdziesiątych Poljazz Udzielił licencji Pronitowi. Płyty obdarzone zostały jednolitą okładką. Zaprojektował ją Piotr Kłosek. Jest to niebieska okładka ze złotym saksofonem. Z przodu i z tyłu są białe napisy z tytułem płyty i jej programem. Na okładce i na etykiecie jest logo Pronitu. Płyty pojawiły się w ogólnodostępnej sieci sprzedaży. Na razie namierzyłem tylko kilka z tych płyt. Jacek
W latach osiemdziesiątych Poljazz Udzielił licencji Pronitowi. Płyty obdarzone zostały jednolitą okładką. Zaprojektował ją Piotr Kłosek. Jest to niebieska okładka ze złotym saksofonem. Z przodu i z tyłu są białe napisy z tytułem płyty i jej programem. Na okładce i na etykiecie jest logo Pronitu. Płyty pojawiły się w ogólnodostępnej sieci sprzedaży. Na razie namierzyłem tylko kilka z tych płyt. Jacek
Ocalić od zapomnienia zapomniane firmy: Poljazz i Pronit. Póki jeszcze żyjemy, zostawmy po sobie ślad na Ziemii.
- vinylpiotrek
- Posty: 2197
- Rejestracja: 12 lip 2012, 20:51
- Lokalizacja: Łódź
Poljazz 1972-1990
Z tego co pamiętam numery z prefiksem Z-SX miało wczesne wydanie Muddy Watersa w ręcznie robionej bardzo prymitywnej rozkładanej okładce na 2 LP, a późniejsze wydania "osobne" miały już numerację PSJ.
Miałem kiedyś oba wydania, ale to starsze poszło do kumpla, w ramach wymiany za coś.
Jak będę u niego to zerknę,
Miałem kiedyś oba wydania, ale to starsze poszło do kumpla, w ramach wymiany za coś.
Jak będę u niego to zerknę,

- Jacek_Karolak
- Posty: 147
- Rejestracja: 12 wrz 2012, 13:04
- Lokalizacja: Warszawa Wola
Muddy Waters
Kilka słów na temat płyt Muddy Watersa.
Na dwóch płytach został utrwalony koncert z 22 października 1976 roku. Wtedy nagrywano wszystko co się działo w Sali kongresowej. Profesjonalna ekipa ma tam specjalne pomiesz-czenie studyjne z lewej strony widowni. Co potem się działo z tymi nagraniami to już inna sprawa. Ale nagrania powstawały zawsze. Część tych nagrań było wykorzystywane przez Polskie Nagrania do wydawania corocznych kronik dźwiękowych z festiwalu. W 1972 drugim roku pojawił się konkurent zainteresowany nagraniami z Sali Kongresowej. Początkowo mały klub zaczął się rozrastać i był coraz groźniejszy dla monopolisty. Jakby tego było mało, liliput znalazł świetny sposób na publikację nagrań pod swoim znakiem. I zaczął wydawać coraz więcej płyt. Zaczął narastać konflikt aż w połowie lat osiemdziesiątych PN zatrudniły Toma-sza Tłuczkiewicza, prezesa PSJ i zwierzchnika Poljazzu, jako jednego z dyrektorów.
Mając w rękach taśmy, należało jakoś załatwić prawo do publikacji nagrań i dopiero wtedy można było tłoczyć płyty. W czasie trwającego festiwalu Jazz Jamboree ’76 zaproszono ar-tystę do restauracji na serdeczną kolację. Jazz Klubu Akwarium dopiero wkrótce miał otwo-rzyć swoje podwoje. Po jego otwarciu było łatwo było bo to wymagało przejścia na drugą stronę ulicy. Na górze i na dole spotykali się muzycy, managerowie i wszelcy animatorzy jazzowej sceny. Ale w październiku 76 jeszcze nie było Akwarium tylko kawiarnia Barbara. Nie ukrywam, ze było bardzo gościnnie. Było co zjeść i czym popić. PSJ nie bardzo miał czym płacić muzykom światowej sławy. Poza tym, że dolary były bardzo drogie, to i ich po-zyskanie było trudne. Ale przy pomocy różnych sponsorów udawało się raz na jakiś czas za-praszać gwiazdy światowego formatu. W trakcie kolacji zaproponowano Muddy Watersowi podpisanie zgody na publikację nagrań. Płyty miały być rozprowadzane w zamkniętym kręgu członków klubu i być w pełni zewidencjonowane (to był właśnie ten, zgodny z prawem, spo-sób). Udało się zdobyć podpis i płyty ujrzały światło dzienne. Cieszyły się ogromnym powo-dzeniem wśród subskrybentów. Otrzymały numery: Z-SX 0634 i Z-SX 0635. Płyty były kol-portowane w białych okładkach z gramofonem z przodu i miastem z tyłu. Żadnych napisów dotyczących programu płyt nie było. Ale wszelkie dane dyskograficzne, tracklista, zdjęcia i tekst zostały umieszczone na dwu specjalnych wkładkach do płyt. Były trochę mniejsze od okładki po to żeby można było je schować do środka razem z płytą. Jedna była w kolorze zielonym, druga była granatowa. Jakość druku nie była najlepsza ale cieszyliśmy się i z tego. Kiedy już w magazynie zabrakło płyt zaczęły się kłopoty. Dostaliśmy list z USA via ambasa-da, od managera Muddy Watersa i Sarah Vaughn. Żądał ukarania winnych wydania płyt i zniszczenia tych co jeszcze pozostały. Było dużo nerwów ale posiadaliśmy stosowny doku-ment z podpisem. Wysłane zostało do ambasady USA obfite i grzeczne wyjaśnienie z kopią podpisanej zgody. Sprawa uległa załagodzeniu. Kiedy Pronit miał możliwości produkcyjne, sporne płyty zostały dotłoczone i kolejni szczęśliwcy mogli się cieszyć znakomitą muzyką.
W latach osiemdziesiątych skierowano część klubowych tytułów do ogólnodostępnej sprze-daży. Wtedy to płyty dostały nowe okładki ( Muddy Waters miał biały kubek z trawą i ka-miennym słupkiem w środku). Numeracja pozostała ta sama z wyjątkiem Muddy Watersa. Teraz miały numery PSJ79 i PSJ 80. Dlaczego tak się stało? Nie wiem.
Być może znaleźli się entuzjaści, którzy robili sami okładki. Chętnie je poznam. Warto za-chować i to rękodzieło.
Dziadek Jacek
Na dwóch płytach został utrwalony koncert z 22 października 1976 roku. Wtedy nagrywano wszystko co się działo w Sali kongresowej. Profesjonalna ekipa ma tam specjalne pomiesz-czenie studyjne z lewej strony widowni. Co potem się działo z tymi nagraniami to już inna sprawa. Ale nagrania powstawały zawsze. Część tych nagrań było wykorzystywane przez Polskie Nagrania do wydawania corocznych kronik dźwiękowych z festiwalu. W 1972 drugim roku pojawił się konkurent zainteresowany nagraniami z Sali Kongresowej. Początkowo mały klub zaczął się rozrastać i był coraz groźniejszy dla monopolisty. Jakby tego było mało, liliput znalazł świetny sposób na publikację nagrań pod swoim znakiem. I zaczął wydawać coraz więcej płyt. Zaczął narastać konflikt aż w połowie lat osiemdziesiątych PN zatrudniły Toma-sza Tłuczkiewicza, prezesa PSJ i zwierzchnika Poljazzu, jako jednego z dyrektorów.
Mając w rękach taśmy, należało jakoś załatwić prawo do publikacji nagrań i dopiero wtedy można było tłoczyć płyty. W czasie trwającego festiwalu Jazz Jamboree ’76 zaproszono ar-tystę do restauracji na serdeczną kolację. Jazz Klubu Akwarium dopiero wkrótce miał otwo-rzyć swoje podwoje. Po jego otwarciu było łatwo było bo to wymagało przejścia na drugą stronę ulicy. Na górze i na dole spotykali się muzycy, managerowie i wszelcy animatorzy jazzowej sceny. Ale w październiku 76 jeszcze nie było Akwarium tylko kawiarnia Barbara. Nie ukrywam, ze było bardzo gościnnie. Było co zjeść i czym popić. PSJ nie bardzo miał czym płacić muzykom światowej sławy. Poza tym, że dolary były bardzo drogie, to i ich po-zyskanie było trudne. Ale przy pomocy różnych sponsorów udawało się raz na jakiś czas za-praszać gwiazdy światowego formatu. W trakcie kolacji zaproponowano Muddy Watersowi podpisanie zgody na publikację nagrań. Płyty miały być rozprowadzane w zamkniętym kręgu członków klubu i być w pełni zewidencjonowane (to był właśnie ten, zgodny z prawem, spo-sób). Udało się zdobyć podpis i płyty ujrzały światło dzienne. Cieszyły się ogromnym powo-dzeniem wśród subskrybentów. Otrzymały numery: Z-SX 0634 i Z-SX 0635. Płyty były kol-portowane w białych okładkach z gramofonem z przodu i miastem z tyłu. Żadnych napisów dotyczących programu płyt nie było. Ale wszelkie dane dyskograficzne, tracklista, zdjęcia i tekst zostały umieszczone na dwu specjalnych wkładkach do płyt. Były trochę mniejsze od okładki po to żeby można było je schować do środka razem z płytą. Jedna była w kolorze zielonym, druga była granatowa. Jakość druku nie była najlepsza ale cieszyliśmy się i z tego. Kiedy już w magazynie zabrakło płyt zaczęły się kłopoty. Dostaliśmy list z USA via ambasa-da, od managera Muddy Watersa i Sarah Vaughn. Żądał ukarania winnych wydania płyt i zniszczenia tych co jeszcze pozostały. Było dużo nerwów ale posiadaliśmy stosowny doku-ment z podpisem. Wysłane zostało do ambasady USA obfite i grzeczne wyjaśnienie z kopią podpisanej zgody. Sprawa uległa załagodzeniu. Kiedy Pronit miał możliwości produkcyjne, sporne płyty zostały dotłoczone i kolejni szczęśliwcy mogli się cieszyć znakomitą muzyką.
W latach osiemdziesiątych skierowano część klubowych tytułów do ogólnodostępnej sprze-daży. Wtedy to płyty dostały nowe okładki ( Muddy Waters miał biały kubek z trawą i ka-miennym słupkiem w środku). Numeracja pozostała ta sama z wyjątkiem Muddy Watersa. Teraz miały numery PSJ79 i PSJ 80. Dlaczego tak się stało? Nie wiem.
Być może znaleźli się entuzjaści, którzy robili sami okładki. Chętnie je poznam. Warto za-chować i to rękodzieło.
Dziadek Jacek
Ostatnio zmieniony 18 gru 2012, 22:05 przez Jacek_Karolak, łącznie zmieniany 1 raz.
Ocalić od zapomnienia zapomniane firmy: Poljazz i Pronit. Póki jeszcze żyjemy, zostawmy po sobie ślad na Ziemii.
- vinylpiotrek
- Posty: 2197
- Rejestracja: 12 lip 2012, 20:51
- Lokalizacja: Łódź
Poljazz 1972-1990
Ta okładka rozkładana ręcznie robiona, to nie był pomysł poprzedniego właściciela raczej, bo oprócz mojej spotkałem się jeszcze z 2 egzemplarzami u różnych osób.
Zwykły biały papier i napisy naniesione techniką tzw. letrasetu + doklejone małe czarno - białe zdjęcie Muddy'ego i pieczątka klubu płytowego PSJ.
Zwykły biały papier i napisy naniesione techniką tzw. letrasetu + doklejone małe czarno - białe zdjęcie Muddy'ego i pieczątka klubu płytowego PSJ.

- Jacek_Karolak
- Posty: 147
- Rejestracja: 12 wrz 2012, 13:04
- Lokalizacja: Warszawa Wola
Poljazz 1972-1990
Okładki „samodziałowe”.
No cóż. Takie to były lata. Powszechny brak wszystkiego powodował, że najpierw otrzymywaliśmy płyty w folii, bez okładek. Ponieważ członkowie klubu czekali na nagrania zapadła decyzja: wysyłamy w tym co mamy. No i wysyłaliśmy. Początkowo płyty miały tzw. Ślepe okładki czyli uniwersalne. Pasowały do wszystkiego. Ale i zdarzały się okładki z dziurą. Kiedy otrzymaliśmy już właściwe okładki to były dosyłane do członków. Nie dziwię się, że co sprytniejsi melomani sami sobie robili okładki z kartonu. Dotychczas w sieci znalazłem okładki do płyt Woody Hermana i Zbigniewa Seiferta. Ciekawe jak wyglądają te od Muddy Watersa. Jeśli można to poroszę o skan lub czytelną fotografię. Chętnie dołączę do gromadzonej dokumentacji. Osobiście miałem możliwość samodzielnego sklejania kopert. Otrzymywałem po kilka niesklejonych druków. W domu żyletką i tępym nożem składałem to wieczorami. Z jednym udogodnieniem. Robiłem to czego w polskich płytach jeszcze nie było. Miałem grzbiety z napisem. Pomocnym był rapidograph Rotring, który podprowadzałem byłej żonie. Pochwaliłem się szefowi, Markowi Cabanowskiemu i od tej pory musiałem robić kolejne egzemplarze. Jednym słowem miałem i swój udział w „rękodzielnictwie”. Do czasu aż wydawnictwo zaczęło mniej lub bardziej udane próby produkcji okładek z grzbietami. Jacek
No cóż. Takie to były lata. Powszechny brak wszystkiego powodował, że najpierw otrzymywaliśmy płyty w folii, bez okładek. Ponieważ członkowie klubu czekali na nagrania zapadła decyzja: wysyłamy w tym co mamy. No i wysyłaliśmy. Początkowo płyty miały tzw. Ślepe okładki czyli uniwersalne. Pasowały do wszystkiego. Ale i zdarzały się okładki z dziurą. Kiedy otrzymaliśmy już właściwe okładki to były dosyłane do członków. Nie dziwię się, że co sprytniejsi melomani sami sobie robili okładki z kartonu. Dotychczas w sieci znalazłem okładki do płyt Woody Hermana i Zbigniewa Seiferta. Ciekawe jak wyglądają te od Muddy Watersa. Jeśli można to poroszę o skan lub czytelną fotografię. Chętnie dołączę do gromadzonej dokumentacji. Osobiście miałem możliwość samodzielnego sklejania kopert. Otrzymywałem po kilka niesklejonych druków. W domu żyletką i tępym nożem składałem to wieczorami. Z jednym udogodnieniem. Robiłem to czego w polskich płytach jeszcze nie było. Miałem grzbiety z napisem. Pomocnym był rapidograph Rotring, który podprowadzałem byłej żonie. Pochwaliłem się szefowi, Markowi Cabanowskiemu i od tej pory musiałem robić kolejne egzemplarze. Jednym słowem miałem i swój udział w „rękodzielnictwie”. Do czasu aż wydawnictwo zaczęło mniej lub bardziej udane próby produkcji okładek z grzbietami. Jacek
Ostatnio zmieniony 24 lis 2012, 00:55 przez Jacek_Karolak, łącznie zmieniany 1 raz.
Ocalić od zapomnienia zapomniane firmy: Poljazz i Pronit. Póki jeszcze żyjemy, zostawmy po sobie ślad na Ziemii.
- radek229
- Posty: 180
- Rejestracja: 29 gru 2011, 15:23
- Kocewicz
- Posty: 739
- Rejestracja: 25 lip 2012, 19:12
- Lokalizacja: Zgierz
- Kontakt:
Poljazz 1972-1990
A ja sfotografowałem, ale chyba nazbyt dokładnie. Mam 35 zdjęć i waży to 215 MB. Trochę zdurniałem, bo próbowałem wysłać na kilka hostingów i wszystkie nie ogarniały. Co z tym zrobić, żeby nie wrzucać tego cały dzień?
Are you Shure?
- Wojtek
- Administrator
- Posty: 43730
- Rejestracja: 02 lut 2009, 02:59
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Poljazz 1972-1990
Boże. Weź to skompresuj człowiekuKocewicz pisze:Mam 35 zdjęć i waży to 215 MB.

Tubylcza wredota, tudzież insza kanalia
Wsparcie finansowe forum
Wsparcie finansowe forum
- Kocewicz
- Posty: 739
- Rejestracja: 25 lip 2012, 19:12
- Lokalizacja: Zgierz
- Kontakt:
Poljazz 1972-1990
Może faktycznie przeostrzyłem, ale nic nie poradzę że przy fotografiach pedant jestem. Wrzucać tu jedno za drugim, czy link do paczki?
Are you Shure?
- Jacek_Karolak
- Posty: 147
- Rejestracja: 12 wrz 2012, 13:04
- Lokalizacja: Warszawa Wola
Poljazz 1972-1990
Boję się że kompresja zeżre szczegóły. Ale jakby jakiś link.... Jestem za. Zależy mi na tych szczegółach. Wiecie, te małe literki coś jednak mówią. Np skrót ŁDA w różku to Łódzka Drukarnia Akcydensowa. Ciekawa sprawa. Jeszcze o niej popiszę dla Was. Jacek
Ostatnio zmieniony 26 wrz 2012, 23:30 przez Jacek_Karolak, łącznie zmieniany 2 razy.
Ocalić od zapomnienia zapomniane firmy: Poljazz i Pronit. Póki jeszcze żyjemy, zostawmy po sobie ślad na Ziemii.
- Jacek_Karolak
- Posty: 147
- Rejestracja: 12 wrz 2012, 13:04
- Lokalizacja: Warszawa Wola
Poljazz 1972-1990
Wojtku... Pomóż. Jacek
Ocalić od zapomnienia zapomniane firmy: Poljazz i Pronit. Póki jeszcze żyjemy, zostawmy po sobie ślad na Ziemii.
- Jacek_Karolak
- Posty: 147
- Rejestracja: 12 wrz 2012, 13:04
- Lokalizacja: Warszawa Wola
Poljazz 1972-1990
Jak tak z Wami sobie piszę, to chyba powinienem podpisywać się Dziadek Jacek 

Ocalić od zapomnienia zapomniane firmy: Poljazz i Pronit. Póki jeszcze żyjemy, zostawmy po sobie ślad na Ziemii.
- Kocewicz
- Posty: 739
- Rejestracja: 25 lip 2012, 19:12
- Lokalizacja: Zgierz
- Kontakt:
Poljazz 1972-1990
A nie, to spokojnie. Jakość mam taką, że można by kontemplować nad krojem liter skrótu ŁDA
Wziąłem się za desaturację zdjęć etykiet - kolor w tym przypadku nic nie wnosi, a waga zmniejsza się dwukrotnie. Zdjęcia samych okładek ważą poniżej 4 MB, ale to też można zmniejszyć. Jak to ogarnę, to powrzucam.

Are you Shure?
- Wojtek
- Administrator
- Posty: 43730
- Rejestracja: 02 lut 2009, 02:59
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Poljazz 1972-1990
Lepiej wrzucaj linki do hostingu, bo całość w dobrej jakości zje nam nieco miejsca na forum.
Tubylcza wredota, tudzież insza kanalia
Wsparcie finansowe forum
Wsparcie finansowe forum