Miesiąc temu był 1225 a wczoraj opuścił mnie jego wyższy odpowiednik 1226. To oczywiście też idler. Poza innym ramieniem i segmentem jego mocowania, reszta jest identyczna.
Od zawsze był w rodzinie z ojca na syna. Najpierw w Szczecinie a od jakiegoś czasu na strychu w Kopenhadze (na strychu ze względu na dzieci). Dzieci podrosły, więc nadszedł czas, żeby strych zamienić na pokój. No ale po latach wiadomo: nie działa. Poza tym dźwięk zniekształcony i w ogóle. Właściciel już chciał coś ze sklepu nowego brać i wtedy tego biednego Duala uratował Dyba i skierował go do mnie
Talerza ktoś długo nie ściągał...a sam silnik i rolkę napędową ledwo mi się udało odkręcić - tak wszystko zapieczone było.
Było trochę niespodzianek. Dual ten odwiedził dawno temu znany mi ZURiT. I co?
Ano prawy kanał widać lutowany. Do tego brak "przejścia" masy ramienia...
Tu jakaś proteza. Wszystko klejone. Pytanie czy ratował sytuację czy sam popsuł, urwał?

Nie wiem. Mam swoje przypuszczenie
Do tego rozregulowana skala od nacisku. Widać zresztą ślady, że ktoś się dobierał wcześniej. I jeszcze wyłamał znacznik skali nacisku. Brak reakcji na stop. Brak działania automatyki (steuerpimpel).
Nie było wyjścia. Musiałem wymienić okablowanie ramienia. Zdemontowałem ramię i co się jeszcze okazało? Ano zobaczcie - ramię krzywe...
No to ramię rozbieram "do golasa".
Ramię wyprostowałem i kabelki nowe dałem

Nacisk pięknie teraz pokazuje.
No i gra. Udało się czasowo. Wiedziałem, że będę miał na zrobienie tego Duala tydzień czasu a nie spodziewałem się takich ceregieli z ramieniem. Pojechał wczoraj do Kopenhagi. A ten z marketu niech dalej siedzi na półce sklepowej i się kurzy