Od dłuższego czasu moim głównym wzmacniaczem jest SONY TA-N77ES. Nabyłem go kilka lat temu w DDR, ale miał bardzo ciężką podróż. Jakiś osioł w firmie kurierskiej wysłał go do Polski przez Rosję. Tam go chcieli oclić, rozpakowali, obejrzeli, polepili paczkę taśmą i wysłali do nas. Dotarł w stanie opłakanym. Obite rogi drewnianych boczków, wyrwane z mocowań ciężkie elementy wewnętrzne. Ktoś nim po prostu rzucił o glebę, może nie raz.
O dziwo elektrycznie wzmacniacz nie ucierpiał i działał/działa do dziś. Wizualnie jest bez zarzutu, tylko boczki dorobiłem w kolorze mebli. Ale ponownej podróży kurierem na pewno by nie przeżył, bo w środku wszystko trzyma się na słowo honoru.
No i temat zasadniczy. Niedawno udało mi się w końcu dopaść obudowę do tego wzmacniacza. Dwa razy w ciągu paru lat pojawiły się na aukcjach dziwne projekty polegające na wywaleniu oryginalnej elektroniki z obudowy i wsadzeniu jakiegoś badziewia. Nie wiem po co, nie wnikam. Raz cena takiego wynalazku przekroczyła sens zakupu, drugi raz udało mi się to kupić. I to w Polsce. Sprzedawca miał w planie wsadzenie do obudowy SONY’ego końcówki z SANSUI 7070. Nie udało mu się to. A ja mam teraz te graty.
Oczywiście w kupioną obudowę wsadzę oryginalną elektronikę z mojego egzemplarza. I w końcu będę miał pełnosprawny egzemplarz w oryginale, w dodatku z oryginalną papierową instrukcją
Pytanie nad którym myślę. Co zrobić z pozostałościami? Do dyspozycji:
1. Obudowa bez boczków/boczki nie oryginalne. Front panel z obłędnymi wycieraczkami w idealnym stanie z N77ES. Płyta podłogowa (odlewana) z wyrwanymi niektórymi gwintami
2. Jakieś resztki elektroniki z SONY, w tym trafo na 230V. Może być cenne dla kogoś kto kupił egzemplarz z USA.
3. Końcówki mocy z SANSUI 7070 + zasilacz.
Opcje które rozważam:
1. Wystawić pozostałości na sprzedaż. Prawdopodobnie udało by się odzyskać cenę zakupu modzonego egzemplarza, może nawet z solidnym bonusem Ale pewnie nie szybko.
2. Dokończyć projekt, tzn. wsadzić w budę N77ES końcówki SANSUI. Liczyć że ktoś to kupi. Bo mi nie jest to do niczego to potrzebne. To może fajnie grać i super wyglądać. Taka tania wersja unikalnego wzmacniacza. Coś jak słynny Ford Mondeo w budzie Jaguara.
3. Odbudować oryginalny N77ES, ale to by wymagało zrobienia nowych płytek. Oryginalne kondensatory filtrujące raczej nie do zdobycia. Koszty duże, pracy i problemów cała masa. Efekt niepewny.
Kiedyś myślałem nad zbudowaniem od zera klona N77ES. Obudowa z modushop, płytki jakoś wydziergane na podstawie serwisówki. Duże wskaźniki też da się kupić, ale oczywiście nie oryginalne. Wyszłoby coś co gra jak N77, wygląda jak składak DIY. Teraz dysponując oryginalnym frontem z wycieraczkami, zadanie jest prostsze, ale czy warte zachodu?
Co myślicie?