Z tego co wyczytałem wszystko zaczęło się od Holendra Hermana Van den Dungen, który był w Europie dystrybutorem wkładek Koetsu robionych przez Yoshiaki Sugano (niezły koleżka swoją drogą ten Sugano: bokser, artysta, twórca mieczy samurajskich i manager w korporacji samochodowej) . Herman Vd Dungen stworzył też m.in. markę wzmacniaczy lampowych Prima Luna (https://www.primaluna-usa.com/). Dystrybucja Koetsu szła dobrze do czasu aż V.d. Dungen przestał dostawać terminowo wkładki za które z góry płacił. Zauważył też że jakość wkładek Koetsu nie jest stała i powtarzalna. Nieporozumienia z Sugano narastały. W końcu stracił dystrybucję. Chcąc utrzymać rynkową pozycję (a może i się zemścić) stworzył markę Kiseki (jap. cud). Zaprojektował zatem body i wysłał do Japonii. Wkładki budował dla niego Goro Fukada (w instrukcji jest napisane, że Fokadu bo tak nazwał go V.d. Dungen by zapewnić konstruktorowi trochę anonimowości) . Kiseki szybko zagroziło Koetsu i zyskało grono fanów. W złotych czasach ( nie mówimy o obecnych wkładkach New Old Style) wypuścili modele:
Blue
Blue Silverspot
Blue Goldspot
Blackheart
Purpleheart
Agate Black
Agate Ruby
Green Milltek
Miltek Aurora
Lapis Lazuli
Jak widać nazwy nawiązują do kolorów lub materiałów z jakich wykonano body.
Zacząłem zatem się przymierzać do mojej pierwszej Kiseki. Padło na Kiseki Goldspot , którą kupiłem od znanego niektórym forumowiczom serbskiego kolekcjonera. Z początku chciałem kupić od niego Silverspot, bo była 20% tańsza ale po rozmowie szybko zrozumiałem, że nie ma co się rozdrabniać. A gdy dowiedziałem się, że w jego opinii Purpleheart brzmi słabiej niż Silverspot, to klamka zapadła.
Dane techniczne:
Body: aluminium/magnez
Cewki: OFC zalane jakimś świństwem
Waga: 11,4g
Impedancja: 5,3ohm (używam nastawu 80 ohm)
Igła: eliptyk polerowany włosiem
Wspornik: aluminium pokryte boronem,
TF: 1,6-2,2g (używam 2g)
Podatność statyczna 17x10-6
Podatność dynamiczna 6x10-6
Pasmo: 20hz-50khz
Wygrzewanie: 15 godzin, 22C, 65% wilgotności

Solidny klocek żelaza bez zbędnych udziwnień. Na dole japońskie znaki, a na górze ręcznie wypisany numer serii. Od razu spodobało mi się mocowanie na gwint bo nie cierpię pierniczyć się z nakrętkami. Mało tego, w Goldspocie mamy pięć kompletów nagwintowanych otworów mocujących rozmieszczonych wzdłuż body, co sprawia że łatwo wkładkę będzie przytwierdzić do każdego heada i wyregulować overhang. Całość powiesiłem na PUA7 wyposażonym w extra weight. Sygnał podpiąłem bezpośrednio do wejścia MC w Husarii bez stosowania SUT. Chciałem posłuchać jej „saute” a SUT zmienia to i owo w przekazie. Test rezonansu pokazał, że lepiej by się czuła na cięższym ramieniu. Zatem na Lustre może być lepiej. Wkładka nie jest wybitnym trackerem i ledwo przechodzi w teście 50my.
Przez długi czas ideałem były dla mnie wintydżowe Ortofony czyli Rohmann, Windfeld i Jubilee. Jednakże ich detaliczność, neutralność i wrażliwość na tłoczenie płyty może być męcząca. Szczególnie Windfelda który jest przezroczysty i pokazuje 100% prawdy o płycie. Dlatego też od jakiegoś czasu do „poważnego” słuchania używałem Corala MC 81/82 powieszonego na Lustre GST801, który podłączony do SUT Denona daje mi wszystko co lubię w dźwięku.
Jak na tym tle wypada Kiseki ?
Goldspot gra przyjemnym dźwiękiem z efektowną górą. Wysokie (mówię to u całej górze pasma a nie tylko o talerzach) są jasne, dźwięczne, ale bez tej szklankowatości, na którą narzekają niektórzy w at oc9. Jakby z większym zaokrągleniem a nie kłuciem po uszach. Generalnie cały przekaz Goldspota jest zaokrąglony, mniej natarczywy ale też i niestety mniej ostry i wyraźny.
Średnica jest ok ale tu zdecydowanie preferuję Ortofony. Nie ma co gadać nawet. Wokale Goldspota są OK ale nie są tak naturalne jak np. w Jubilee, nie są takie "prosto w twarz" , są ciut zawoalowane, takie z pokoju obok. Windfeld roznosi Kiseki w strzępy jeśli chodzi o wierność odtwarzania ludzkiego głosu. Krall normalnie śpiewa mi w pokoju a tu stała za kotarą.
Bas jest dość oszczędny i kontrolowany, nic się nie uleje. Bardzo mnie to cieszy bo nie lubię nadmiaru basu. Tu gra dobrze. Czasem nawet za chudo mam wrażenie ale wolę to niż bum bum i drżenie szyb w oknach. Nie żeby moje Ortofony grały gorzej. Absolutnie nie (może z wyjątkiem Rohmanna który lubił przywalić nisko) . Po prostu Goldspot jest poprawny w tym zakresie i nie ma się do czego przyczepić. Bas jest wtedy gdy faktycznie ma być. Dopełnia brzmienia ale się nie narzuca. Też jest lekko zaokrąglony i ma słabszą fakturę niż ortki.
Scena Kiseki prawie zawsze wychodzi do przodu i na boki, jest napowietrzona, robi wrażenie ….trochę tak jakby do SUTa podłączył. Lokalizacja i rozłożenie instrumentów w przestrzeni bardzo dobre. Scena to z pewnością mocny, o ile nie najmocniejszy, punkt Goldspota.
Jeśli chodzi o szczegół i ostrość dźwięku to jest gorzej niż w innych moich wkładkach bo szlif jednak nie ten. Goldspot patrzy na płyty przez zmrużone oczy a nie przez lupę jak Windfeld. Coś jakby obraz van Gogha vs fotografia cyfrowa J Definitywnie Fukada San skupił się konstrukcyjnie na dobrym wrażeniu ogólnym a nie na szczegółach.
Mocno mnie to irytowało na początku ale z czasem przestałem się na tym zafiksowywać ciesząc się przyjemnym dźwiękiem. Szczególnie, że tak z 70% muzyki słucham nie siedząc skoncentrowany przed kolumnami ale chodząc po domu, czytając coś w kuchni lub siedząc na tarasie. Goldspot ładnie wybrzmiewa w przestrzeni domowej. Coś jakby mięsko z MMki plus powietrze z MC. Moją uwagę zwróciły gitary. Goldspot jest bardzo uniwersalny i mało wybredny jeśli chodzi o rodzaj muzyki czy tłoczenie płyty ale do rocka ta wkładka mi pasuje szczególnie. Jej tendencja do zaokrąglania łagodzi rockowy przekaz i przyjemniej się słucha.
Podsumowując: fajne, przestrzenne i zrelaksowane granie. Daje radość zapominając o neutralności i szczególe. Uniwersalność, ładna jasna barwa, bas w cuglach, powietrze no i ta wielgachna scena. Dalekie od naturalności ortofonów wokale. Słaby szczegół, zaokrąglanie i zmiękczanie dźwięku. Jak ktoś lubi neutralność, ocenia tłoczenia płyt, zwraca uwagę na detale i kontury, odcienie to nie jest to wkładka dla niego. Jeśli natomiast ktoś chce mieć uniwersalnego zawodnika, który gra sobie efektownie, przyjemnie i niemęcząco to będzie to dobry wybór. Goldspot to impresjonista który zamiast malować precyzyjną kreską używa ciapek aby stworzyć obraz i oddać wrażenie chwili. Chyba najbliżej mu do Denona DL103R ale z większą sceną i jaśniejszym brzmieniem.