Powitanie może mało typowe, ale za to optymalnie dopasowane do czasu lektury.
Mam na imię Jakub, a choć przekroczyłem już czterdziestkę, ciągle mi mało nowych wrażeń i doświadczeń. Ponieważ jednak codzienne obowiązki wiążą się (jak pewnie u większości) z bieganiem i stresem, miło jest czasem odciąć się od świata i poświęcić relaksowi. Latem relaksowałem się jazdą chopperem po bliższych i dalszych okolicach, teraz pogoda "przejściowa" temu nie sprzyja i... pomyślałem o jakiejś innej formie odstresowania. Ponieważ

jest obecna w mojej codzienności, pomyślałem, że skoro warunki na to pozwalają to może właśnie winyle? Przecież już z założenia kojarzą się z relaksem i ucieczką od pośpiechu. Różnica pomiędzy CD a winylem to nieco jak pomiędzy papierosem i fajką - fajka to pewna forma celebracji, rytuał, fajki nie pali się w pośpiechu. No i chcę spróbować, na ile odnajdę się w tym rytuale (winyli, nie palenia)...
Pozdrawiam!