
Następny traf miał miejsce sobotę. Wypatrzyłem obiekt na Olx, zadzwoniłem, ustaliliśmy warunki i wyszło, że jadę dzisiaj odebrać i zapłacić.
Wcześniej przekonałem doktora, żeby papiery, które miałem odebrać w środę, umożliwił dzisiaj, bo miejsce ich odbioru to około pięćdziesięciu kilometrów od postoju gramofonu. Myślałem żę cwany i przysłowiowe dwie pieczenie opędzę jednym ogniem.
Dzisiaj rano przygotowany do podróży dzwonię do oferenta o podanie adresu, bo tak ustaliliśmy. Facet rzecze, że zaraz wyśle mi smsa. Czekam, czekam, a żona po jakimś czasie, on coś kombinuje i pokazuje odlatujące ptaki. Myślę kobieto nie kracz, choć kiełkuje we mnie myśl, ze chyba jednak ma rację. Dzwonię po raz wtóry, bez rezultatu. Wreszcie oczekiwany telefon i na moją prośbę o adres, informacja ażebym się wstrzymał ze dwie godziny, bo facet otrzymał lepszą ofertę, a gdy ta nie wypali będę mógł przyjechać

Swoje lata mam, wychowany zostałem przede wszystkim w czasach peerelowskich i kieruję się zasadami, które mi wpojono. Dla mnie dane słowo, to prawie świętość, a Pawlak i jego...... u mnie słowo droższe, od pieniędzy, niby prześmiewcze, ale jakże prawdziwe. Chyba rzeczywistość jest jednak inna, niż ją postrzegam, co ten fakt, jak dla mnie niestety czyni smutnym, .
Kuźwa...., a może to objaw frustracji.
