z dużej? a nie przypadkiem z "wielkiej"? za moich czasów nie było dużych liter
miłej zabawy dzieciaki; w "internetach" po staremu - chcesz porozmawiać o płytach, trzymaj się kumpli z tłoczni.
(zainteresowanych faktami zapraszam do prywatnej dyskusji - ostrzegam, że nie żywam ani wielkich, ani dużych, ani średnich liter, uważam je za.. zbyteczne, również w nazwach tzw. własnych)
Czy :kumple z tłoczni" wiedzą że wycierasz sobie nimi publicznie twarz? Że robisz im "reklamę" jakoby firma udostępniała płyty swoim znajomym, a te które okazały się niegodnymi bycia zakupionymi przez ciebie - szły do frajerów? Znaczy Nas... ?
Ale, ale, ciągle nie podałeś żadnych konkretów - ani co to za firma, ani co to za sklep, mimo "grzecznego pytania"...
Pozwolę sobie zapytać, w świetle powyższego, czy mam Ciebie traktować jako dorosłego, odpowiedzialnego za swoje słowa człowieka, czy może jak dziecko, żeby nie powiedzieć, gówniarza, z piaskownicy? Który coś tam sobie gaworzy, a jak sytuacja przechodzi do konkretów, chowa ogon pod siebie i ucieka pod spódnicę mamusi?
Pika po twojej stronie boiska...