Chciałem się podzielić moimi dzisiejszymi przejściami, które doprowadziły do konieczności skonsultowania się z ekspertami dziedzin wszelakich na moim ulubionym forum

To tyle jeżeli chodzi o początkowy lukier i powoli zmierzam w kierunku tematu mojego przydługiego wywodu (kurna jakaś wena mnie dzisiaj naszła).
Więc tak, dzisiejszego ranka mój zasłużony w historii motoryzacji środek transportu odmówił posłuszeństwa i po szybkim kontakcie z kierowniczką załatwiłem sobie dzień wolny. Stwierdziłem w sumie nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, żonę i dzieciaki rozwiozłem do ich zajęć, a sam skierowałem się po przesyłkę, w której znajdował się nowy nabytek, wzmacniacz i tuner Akai.
Po powrocie do domu naszykowałem paczuszkę do rozpakowania, chciałem to zrobić przy dźwiękach muzyki (nie mylić z filmem) wcisnąłem power na powyższym Onkyo A-8270 i moim oczom ukazał się niewielki dymek dobywający się z pod obudowy, a wzmacniacz pozostał milczący jak grób. Można się domyślać i pewnie większość z was zgadnie, jaki był pierwszy dźwięk, który wydobył się z moich ust.
Po rozkręceniu wzmacniacza znalazłem przepalony bezpiecznik, który znajduje się za włącznikiem. Jednak dymek z pod obudowy wydobył się w zupełnie innym miejscu, a "na oko" nie widzę żadnych innych uszkodzeń poza bezpiecznikiem. I teraz rodzi się pytanie, czy po wymianie bezpiecznika mogę spokojnie włączyć wzmacniacz? Wiem, że diagnoza po opisie na forum to trochę wróżenie z fusów, ale gdzie mam na szybko szukać porady eksperta jak nie tutaj
A dzisiejszy post miał dotyczyć tego, który wzmacniacz zostawić Onkyo czy Akai AM-2400, najwyraźniej życie zdecyduje.