No właśnie dlatego wspominam to z uśmiechem, bo wiem że chianti jest czerwone, zaś w winach sprzedawanych w koszyczkach, zwykle najlepszy jest koszyczek...
Ale atmosfera jest najważniejsza

Nawet jeśli było to ponad 16 lat temu ...
Wtedy ani trunków nie znałem, ani, nie oszukujmy się, było mnie stać na nie. Teraz wiedzy zbyt bogatej nie mam, w totka też nie wygrałem, ale przynajmniej jak grzeszę, to już z pełnoletnią (głównie nalewką na myszach), choć nadal zdarza mi się popełnić nietakt i w lecie wstawić wino do lodówki (zwłaszcza muskat).
Zaś co do win, zauważyłem że w Polsce są mocno niedoceniane wina niemieckie - zwłaszcza te ze szczepów riesling (czy jak to się poprawnie pisze), moim zdaniem, wyśmienite wina trafiające w szerokie gusta, Delikatniejsze niż bordoux, ale z wyraźnym smakiem.
ps. wina toskańskie lubię także, aczkolwiek tutaj już, przynajmniej dla mnie, istotny jest reżim temperaturowy i prawidłowe podanie. Pamiętam kiedyś w jednej restauracji kelner starał się być "elegancki" i tak podał toskańskie że miałem wrażenie iż piję "sofię" z przełomu epok....