O widzisz Wojtku, zapomniałem jeszcze o jednym gramofonie z jakim przez chwilę miałem do czynienia (Bóg mnie opuścił, gdy parę lat temu kliknąłem "kup teraz"). Kupiłem go na podstawie zdjęcia, bo chciałem mieć komplet do wieży Marantza. Boszsz, co za sprzęt. Talerz z aluminiowego sreberka, całość tak lekka, że niemal unosi się w powietrzu.
Na zdjęciu wyglądał że ma chociaż regulację nacisku igły. Nie miał. To atrapa.
Na szczęście pewien pan (którego widocznie również na chwilę wówczas Bóg opuścił) postanowił ode mnie odkupić owo "szczęście".
