Wojtek pisze: ↑01 gru 2017, 10:56
W wypadku CD to akurat pomyłka
Na plycie winylowej jest mniejsze niz na CD?
Wojtek pisze: ↑01 gru 2017, 10:56
Trochę na odwrót - loudness war polega na sztucznym podbijaniu dynamiki. Oczywiście da się skopać to również na winylu choć z przyczyn technicznych nie można tego zrobić w takiej skali jak na nośnikach cyfrowych. Patrz RHCP - Californication.
Noo - na wykresie robi sie slynna kielbasa, wiadomo o co chodzi. Drugi ekstremalny przyklad to Metallica - Death Magnetic.
Wojtek pisze: ↑01 gru 2017, 10:56
A co to znaczy "oryginalny dźwięk"? Analogią do wkładek i igieł są układy DAC w cyfrowych odtwarzaczach
Ale jednak DAC dla normalnych nieaudiofili co to slysza kable pradowe

praktycznie jest rzad wyzej jesli chodzi o wiernosc tego co wyszlo ze studia wzgledem calego toru gramofonu.
Wojtek pisze: ↑01 gru 2017, 10:56
W sensie że wrażenia wizualne mają wpływ na wrażenia odsłuchowe i tu się kryje "wyższość"?
Wyższa psychologia, a niewidomi są skazani na porażkę w takim razie.
Jak wszyscy na tym forum pisalem o swoich odczuciach, motywacja innych do sluchania winyli mnie malo interesuje

.
Wojtek pisze: ↑01 gru 2017, 10:56
Poza tym - "przytulne trzaski" - nie wiem jak reszta, ale czułbym się jak idiota gdybym siedział w winylach dla trzasków, szmerków i innych uszkodzeń nośnika przeszkadzających w odbiorze muzyki (no chyba że ktoś jest masochistą lo-fi).
J.W. tez nie lubie jak plyta nadmiernie jest zuzyta, ale subtelny trzask raz na jakis czas, gdy siedze na kanapie z filizanka kawki i patrze na krecacy sie talerz dodaje uroku i przyjemnosci sluchania .
Bacek pisze: ↑01 gru 2017, 12:09
Zależy o jakiej dynamice mówimy, jeżeli masz na myśli odstęp sygnału od szumu to tak ale tu chodzi o dynamikę samego nagrania czyli różnice pomiędzy najcichszymi partiami nagrania a najgłośniejszymi (oczywiście nie tylko w miarze czasu ale i częśtotliwości) czyli po angielsku dynamic range compression. Ogólnie sam zabieg raczej jest konieczny przy nagrywaniu czegokolwiek ale w cyfrowych formatach mocno z tym często przeginają. Powoduje to oprócz na pierwszy rzut ucha słyszalnego jazgotu zaburzenie równowagi tonalnej poszczególnych instrumentów/wokali i całość brzmi sztucznie. Poza tym czasem jest to tak robione że aż sygnał wchodzi w clipping co w wypadku winyla często powodowało by wysłanie igły o kilka ścieżek dalej.
Tak wlasnie - przy gorszym odstepie sygnal szum winyla nie da sie tak splaszczyc dynamiki nagrania jak na CD.