
Ludzie po jakimś czasie wydawania na produkty niskiej jakości, docenią wartość płyt w oryginalnych wydaniach i przestaną biegać do warzywniaka po winyle, poprzestając jednak na marchewce i pomidorach. Co do tej pory mieli w zwyczaju.
Owo zachłyśnięcie się trwająca podażą drugorzędnych w większości produktów ma krótkie nogi. Klient świadomy i myślacy kupi badziew raz czy drugi, ale trzeci już nie.
Dziś miast n-tej kopii, dość późnych (a zatem b. łatwych do dostania) Stonesów za 49.99 wytłoczonej "gdzieś w III-m świecie buisinesu" można kupić bez najmniejszego problemu, oryginalne wydanie (1Press) tegoż wydawnictwa za takie same lub nawet nieco mniejsze pieniądze i w doskonałym stanie zachowania.