No cóż... Co prawda oświadczyłam, że zamykam ten wątek, ale sobie obserwowałam co tam Panowie (bo już wiem, że tak sekciarscy i zacietrzewieni mogą być tylko mężczyźni, i to bardzo młodzi) znowu wymyślą. I musiałam jednak napisać. Kobieta ma prawo być niesłowna w tak niewinnej sprawie jak zobowiązanie do milczenia na forum. Prawda?
Od panów Cooledita i Myszora dowiedziałam się, że nie zakupią niczego w naszym sklepie, bo sprzedawca preferuje dźwięk z CD (i sobie go chwali!) i nie jest pasjonatem winyla.
Doprawdy Panowie? Taki Keith Jarrett „pinka” lepiej na winylu od pasjonata? Wzruszające.
Od pana Wojtka dowiedziałam się, że te preferencje to „typowo handlarskie podejście”. Melomanem i znawcą, tak to należy rozumieć, jest tylko winylowiec. Który, Broń Boże, nie sprzedaje płyt. OK. Przyjmuję z pokorą. I, proszę wybaczyć, z uśmiechem.
Z powodu absurdalnych prób narzucenia „Obywatelskiego Standardu” ocen płyt naszemu sklepowi wyraziłam prywatną opinię co do preferencji źródła dźwięku i subiektywnej oceny ich jakości. A przede wszystkim umowności skali ocen stanu technicznego winyli.
Opinię subiektywną, choć z pewnością bardziej zbliżoną do obiektywnej oceny niż twierdzenie odwrotne, jakoby winyl był lepszym jakościowo (obiektywnie) źródłem dźwięku.
Panowie z pewnością myślą, że nasz Klient przychodzi i pyta: „A Pani jakie źródło dźwięku poleca? CD czy winyl, bo chciałem kupić winyl”? „CD” – odpowiadam. „Ach tak, to poproszę w takim razie CD”. Bądź też: „Co za chamstwo, a ja przyszedłem po czarna płytę! Niczego u Was, przebrzydłych cedekarzy nie kupię!”?
Naprawdę Panowie myślą, że nasi Klienci to idioci?
A może powinnam Klienta utwierdzać w przekonaniu, że vinyl jest lepszy bo np. nie trzeszczy i się nie zużywa tak jak zapis cyfrowy? Bo nie jest ważne co myślisz, ważne by (głupi) Klient usłyszał to co chce? Tak chcą Panowie być traktowani?
Stan każdej płyty jest opisany. Okładka dobrze sfotografowana. Zachęcamy do zadawania pytań. I odpowiadamy! Czegóż jeszcze chcieć? Są Klienci, którzy mają wątpliwości, pokonują kilkadziesiąt kilometrów by sprawdzić stan płyty i... nigdy nie wyjechali z pustymi rękoma.
Nie mieliśmy ani JEDNEGO zwrotu!
Proszę zauważyć, że inkryminowana okładka płyty Roda Stewarta jest sfotografowana taką jaka jest – przytarcie nie jest ani usunięte kadrowaniem, ani nawet „przyklepane”. A tak łatwo dałoby się ten feler ukryć!
Gdyby Panowie zechcieli opanować obrzydzenie i zajrzeć do sklepu to zauważą, że niektóre okładki są opisane jako rozklejone. A mogłyby być pozbawione tego niezbyt zachęcającego opisu w ciągu kilku sekund i za pomocą kilku kropli kleju.
To samo zresztą dotyczy CD. Czy zdają Panowie sobie sprawę, że wymiana jewel case’a na nowy za złotówkę podnosi wartość płyty w ocenie przeciętnego klienta o 5-10 zł? Bo jak nowa! A mimo to tego nie robimy o czym wyraźnie piszemy na stronie.
No ale dobrze... Te zarzuty były dziwne, czasami śmieszne w swej zawziętości, ale mieściły w ramach „uczciwej” dyskusji.
I tak bym sobie piła kawę i czytała te słowne antycyfrowe rozruchy.
Ale potem pojawił się pan, po histerycznej i bezpodstawnej i co tu dużo mówić - chamskiej reakcji - należy sądzić, że w swych nastych leciech, który padł i wstać nie może. To nawet dobrze, niech leży.
Proszę Pana dev.
Ja nie prowadzę sklepu z winylami. Ja jestem sprzedawcą w sklepie z MUZYKĄ. Na różnych nośnikach. Winylu, CD, DVD, kasecie MC...
Naszymi klientami są ludzie, którzy słuchają MUZYKI. Nie winyla czy CD.
Naszymi Klientami są ludzie dojrzali, którzy wiedzą co chcą kupić.
Naszymi Klientami są ludzie, których moje opinie niewiele interesują, a jeśli już, to nie mają one wpływu na ich decyzje o zakupie.
Co do opinii, że „próbuję [...] opchnąć” stwierdzam z całą powagą: Panie dev, ja Panu niczego nie chciałam i nie chcę opchnąć; więcej – proszę Pana by niczego u nas nie kupował; jeszcze więcej – żądam!
Wróżb Pana nie potrzebuję. Chybione. Całkiem nieźle sobie radzimy.
I dochodzimy do prawdziwego powodu mego postu:
Pan, Panie dev napisał, że próbuję „w mało etyczny sposób (zawyżając oceny) opchnąć” Panu towar.
A to już zarzut, który może być interpretowany jako oszustwo czy, jak to ładnie nazwiemy, próba doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
A to już nie jest zarzut śmieszny jak część zarzutów Pana kolegów. Pan wprost imputuje nam nieuczciwość. A tego pozostawić bez reakcji nie może żaden sprzedawca.
W związku z powyższym, Panie dev: jako mężczyzna powinien Pan wziąć odpowiedzialność za słowo.
Proszę więc podać słownikową lub prawną definicję pojęcia „Bardzo Dobry” w odniesieniu do okładki płyty analogowej (płyty Pan nie widział, więc co tu weryfikować) i na tej podstawie udowodnić nam nieetyczne działanie.
Jeśli Pan nie poda takiej definicji, to obowiązującą będzie definicja zawarta w regulaminie sklepu.
W tym przypadku proszę udokumentować niezgodność tego opisu (również zdjęcia, trudne zadanie przed Panem) ze stanem faktycznym okładki.
Innymi słowy, proszę wykazać, że nasze działanie w postaci złożenia oferty jest „mało etyczne”, jak to Pan rzekł.
Pan sobie chyba da radę z tym w ciągu kilku dni? Zajrzę w środę, ok.?
Panie dev – w żadnym moim wpisie nie było cienia, ani pogardy, ani obrzydzenia. Słucham muzyki z winyli zapewne dłużej niż Pan żyje.
Ale jeśli Pan nie udowodni zarzucanego nam „mało etycznego” działania, to pogarda i obrzydzenie będzie jedynym uczuciem na jakie Pan zasługuje.
I jeszcze jedno, proszę Pana. Proszę podać swe imię i nazwisko.
To działa. Hamuje słowa, pobudza myślenie.
I na koniec jeszcze parę zdań do Panów, którzy z takim zaangażowaniem wdali się w zapasy z naszym sklepem.
Szanowni Panowie Sekciarze.
Weszłam na to forum przypadkowo rok temu.
Znalazłam pytanie czy ktoś oferuje płyty The Beach Boys. Mieliśmy, więc poinformowałam, że mamy.
Było pytanie o sklepy? Proszę bardzo. Dałam linka do naszego.
Powróciłam po 10 miesiącach (to chyba dowód na niekomercyjność moich wizyt, bo inaczej siedziałabym u Was codziennie „opychając w mało etyczny” sposób vinyle 7.300 zarejestrowanym użytkownikom) i cóż znajduję?
Zarzut uczonego w prawie, że pytającemu o płyty The Beach Boys udzieliłam odpowiedzi. Miałam powiedzieć „niekomercyjnie” – nie wiem; nie mamy; są, ale nie powiem gdzie , bo to komercyjne. Dobra, przeprosiłam. Mam nadzieję, że wybaczone.
W wątku sklepowym? Tu nierozgarnięty klient pyta na tym forum o poprawność oceny miast użyć formularza kontaktowego lub maila na naszej stronie. Dobrze, że weszłam, inaczej biedak czekałby na odpowiedź do śmierci.
Grzecznie odpowiedziałam, wskazałam miejsca w sklepie gdzie znajdzie odpowiedzi na dręczące go pytania i prostą drogę do nas. Obiecałam poprawę w zakresie ergonomii.
I co? I burza... Pan "Obywatel" zażądał korekty klasyfikacji zgodnej z jego niepublikowanym standardem.
I kończąc ten przydługi wpis.
Błagam Panów, proszę niczego u nas nie kupować!
Nie chcę otrzymać zwrotu płyty opisanej przez nas słowem i zdjęciem jako „przytarty grzbiet okładki” z argumentem, że otrzymana płyta, co prawda, taka właśnie jest ale nasza klasyfikacja „Bardzo dobry” nie zgadza się definicją „bardzo dobry” pana "Obywatela". Argument dla nas niedorzeczny a koszty związane ze zwrotem płyty oznaczają dla nas utratę i tak niewielkiej marży.
Proszę więc trzymać się od nas z daleka. Dla dobra naszej rentowności i Panów nerwów.
Pozdrawiam Panów serdecznie i proszę tak kręcić się dalej.
Barbara Neumann
Fundacja IQ
www.StanyMuzyki.pl
www.facebook.com/StanyMuzyki