Co do Adamów, są to przyzwoite sprzęty, zaś wykończone "na wysoki połysk" wyglądają równie dobrze jak grają.
Cóż, nie wypada sprzeczać się z bywalcem forum gdy jest się zielonym ale...
Trochę znam się na sprzęcie audio, interesuje się tym co było produkowane w Polsce i... pozwolę sobie nie do końca się zgodzić.
Od jakiegoś czasu obserwuje budowanie "legendy audio PRL- u..." co nie ma niestety żadnego uzasadnienia w odsłuchu czy technikaliach.
Co prawda rozumiem, że dla nas wszystkich PRL to dzieciństwa i młodość, a wtedy wszystko, pachniało, smakowało i grało lepiej. Niestety produkty naszego przemysłu elektronicznego bardzo przypominały produkty np. przemysłu motoryzacyjnego... Bardzo nowoczesne projekty, śmiałe rozwiązania, często nie tylko nieustępujące, ale nawet lepsze od zachodnich i..... fatalne wykonanie. Wieczne braki materiałowe, brakoróbstwo i kiepska kontrola jakości. Taka jest prawda i żaden sentyment tego nie zmieni. Owszem zdarzyło się kilka konstrukcji wybitnych, ale zwykle albo były tzw. eksportowe, albo z czasem je skutecznie schrzaniono... Per analogia.... choćby nasz Polonez. Nowoczesny na tamte czasy projekt, i.... no sami zresztą wiecie, rdza i remont silnika po 100 000 km.
Adam to faktycznie nowoczesna jak na tamte czasy konstrukcja, odnowiony ładnie się prezentuje, ale niestety trwały to on nie jest. Poza tym z tego co czytałem to wkładki serii MF do wybitnych nie należały...a przy tym były bardzo nierówne... Wiem wiem, można zmienić, ale mówimy o oryginalnym Adamie, który na Allegro osiąga nawet 1800 zł... Jeśli to jest cena za perfekcyjny stan mebla z PRL - dzieło sztuki użytkowej dla kolekcjonera, to ok, ale jeśli to ma być obiektywna ocena techniczna gramofonu, to za te pieniądze można kupić znacznie lepsze i znacznie trwalsze gramofony zachodnie czy japońskie. Żeby nie być gołosłownym, napęd liniowy talerza Adama to jego słaba strona mimo całego jej nowatorstwa. Zastosowane układy scalone pracują na granicy swoich możliwości jeśli chodzi o moc. Przez to często ulegają awariom. Pewnie dziś można je wymienić na jakieś zachodnie zamienniki ale w oryginale się psuły i talerz zwalniał. Poza tym napęd liniowy generował także zakłócenia. A zatem naprawdę ładny gramofon z niezłym ramieniem, wymienioną wkładką i zabezpieczonymi mocowo scalakami, za 600-700 zł to może niezła propozycja dla entuzjasty polskiego audio, ale za 1800 zł? Przepraszam, dla mnie to nonsens.
Moda na vintage ma swoje uzasadnienie, kiedy widzimy współczesne produkty z góry "zaprogramowane na zepsucie" wykonane z wszechobecnego plastiku, to przy nich drewno, aluminium i porządne wykonanie urządzeń działających bezawaryjnie 30-40 lat budzą podziw. Jednak sprzęt vintage z PRL z kilkoma wyjątkami to tylko miła pamiątka ze starych czasów... No chyba że porównamy z innym sprzętem audio z ZSRR, DDR czy Czechosłowacji. Tutaj faktycznie byliśmy liderami...
A dlaczego wtedy naszym rodzicom i nam samym tak się ten dźwięk podobał? Ano dlatego, że niewielu z nas miało porównanie. A zatem jeśli zestawić dźwięk z radiomagnetofonu Kasprzak z wieżą Unitry i Altusami, to wieża i Altusy były marzeniem i wzorem. Jeśli jednak ten zestaw porównać z produkowanym równolegle zestawem Denona, Marantza, Onkyo, Sony, czy nawet Technicsa, to.... no właśnie. Jak ktoś jeździł maluchem i kupił poloneza, to ten szok pozostał mu pewnie we wspomnieniach do końca życia, ale jak ktoś w czasach PRL jeździł nawet starym mercedesem i kupił poloneza, to już inaczej na tę przesiadkę patrzył. Sam zaczynałem do Unitra PW7020 z zestawem z Tonsila (nie Altus) i gdy kupiłem swoje Sony QS, przeżyłem szok. Przecież to Sony nie gra... a gdzie są cykacze, a gdzie BUMBUM. .... Byłem załamany. Dopiero z czasem nauczyłem się doceniać dźwięk słuchać stereofonii, zauważyłem że bez BUM CYK CYK jest znacznie naturalniej no i uwierzyłem, że scena może być przestrzenna mimo, że tworzy ją tylko para głośników. A to tylko SONY QS i Jamo Classic 8- żadna wielka rewelacja. Dziś kiedy włączam Unitrę.... nawet z zerowymi ustawieniami korektorów barwy dźwięku to... tylko się uśmiecham. Ale trzymam bo.... mam sentyment.
A co do mody na vinyl, tak pewnie macie rację, będzie się rozwijać, aczkolwiek jak z całym sprzętem audio zdarzy się na pewno jakiś procent snobów, traktujących zakup sprzętu (bardzo drogiego) jako symbol własnego statusu. Aczkolwiek, z vinylem jest tyle zachodu w porównaniu do MP3, czy nawet CD, że moim zdaniem liczba wiernych odbiorców i entuzjastów będzie stała, lub będzie rosnąć powoli, a Ci co chcą być modni, już wkrótce znajda nowy fetysz... Może camera obscura zamiast aparatu cyfrowego
Oczywiście jest to tylko moje zdanie i z szacunkiem przyjmę każde inne. Serdecznie wszystkich pozdrawiam.